#32 Choroba

34 5 0
                                        

Jeśli ktoś z was chorował, ten wie ile kosztuje leczenie. A jak ktoś ma to szczęście, że nie wie, to może się domyślać. Ogromne sumy, ciągle nowe terapie niby na wyciągnięcie ręki, a jednak poza jej zasięgiem, ze względu na koszty właśnie. Kolejki do specjalistów. Prywatne konsultacje. Kolejne próby. Studnia bez dna. Bliscy starają się zebrać pieniądze- pukają do każdych drzwi, chowają dumę do kieszeni, wręcz żebrzą. Czasami pomoże fundacja, znajdzie się sponsor. Im bardziej nagłośniony przypadek, tym większe szanse. A czasami nie, i człowiek jest zdany na siebie. Pojawia się dyskusja, czy to sprawiedliwe, że jednym pomaga się bardziej, a innym mniej, w zależności od tego, ile o każdym potrzebującym się dowiemy; i czy w ogóle. Skoro nie wiem, że ktoś potrzebuje pomocy, to nie mogę mu pomóc. Albo kiedy wpłacam pieniądze na rzecz danej fundacji, też nie mam wpływu na to, komu ona pomoże, a komu pomocy odmówi. Czy mamy prawo potępiać artystę za to, że wykorzystuje swoją sławę po to, by prosić o pomoc? Jak ktoś go nie lubi, to i tak nie pomoże. A jak ma spore uznanie, to wystarczy przecież tylko kilka złotych od każdego, żeby uzbierać sporą sumę. Artysta przecież też człowiek, też może zachorować i znaleźć się w potrzebie. A że dotąd żył troszkę ponad (nasz) stan? Taką drogę wybrał, nie mając pewności, że zarobi cokolwiek. A jednak się udało, i to nie powód by mu zazdrościć czy złorzeczyć. Potrzebuje pomocy jak każdy. Pewnie pomoże kiedyś i innym. Podzieli się. Człowiekowi od człowieka pomoc się należy bezsprzecznie, a czy kiedyś był bogaty czy biedny nie ma żadnego znaczenia. Ważne, żeby dać mu szansę wyzdrowieć. Pozdrawiam Wszystkich tych, którzy zmagają się z jakąkolwiek chorobą i znoszą trudy jej leczenia, pełni nadziei na powrót do

Co nas irytuje ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz