Rozdział 3

502 17 1
                                    

Po wejściu do restauracji skierowaliśmy się na salę, na której miały się odbyć zaręczyny.
Na sali byli już prawie wszyscy, brakowało tylko kilku osób. Za jakieś parę minut rozpocznie się kolacja, więc zaczęliśmy się witać z innymi. Przywitaliśmy się już z większością gości, gdy wpadliśmy na Sydney i Adriana Iwaszkov.
-Witaj kuzynie i przyszła kuzynko-przywitał nas Adrian
-Witajcie-odpowiedziałam równo z moim ukochanym, po czym popatrzyliśmy na siebie i zaczęliśmy chichotać
-Kiedy planujecie ślub?-nagle zagadneła Sydney.
Przestaliśmy się śmiać i wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia.
-Jeszcze nie wiemy, ale myślimy, że już za niedługo.-odpowiedziałam z powagą w głosie
-To wspaniale-powiedziała Sydney
-Mam nadzieję że możemy liczyć na zaproszenie-dopowiedział Adrian
-Sydney napewno, ale ty no nie wiem nie wiem-droczyłam się z nim
-No wiesz ty co przyszłego kuzyna nie zaprosisz, a jego żonę to tak. Bo się obrażę.-powiedział udając nadąsaną minę Adrian
-Dobra starczy tego wszystkiego. Oboje jesteście zaproszeni, a zresztą jeszcze wyślemy wam zaproszenia.-powiedział Dymitr
-Oczywiście że tak kochanie, ja się tylko z nim droczyłam.-powiedziałm
-To w takim razie do zobaczenia-powiedziała Sydney
-Do zobaczenia-odpowiedziałam równo z moim narzeczonym
Nie długo po tym jak się rostaliśmy zobaczyłam strażniczkę Albertę Pietrową, która zmierzała w naszą stronę z szerokim uśmiechem.
-Witajcie strażniku Bielikov i strażniczko Hathaway-przywitała nas Alberta
-Witaj strażniczko Pietrowa-odpowiedziałam, a Dymitr tylko lekko skinął głową na powitanie.
-Rose gratuluję zaręczyn, a wiecie już może kiedy odbędzie się ślub?-zapytała kobieta
-Bardzo dziękuję, a co do ślubu to nie wiemy kiedy dokładnie, ale chcielibyśmy wsiąść ślub już za niedługo.-odpowiedziałam jej-no i oczywiście możesz się czuć zaproszona-dodałam po chwili.
-Bardzo dziękuję za zaproszenie-podziękowała Alberta
-Będziemy jeszcze wysyłać zaproszenia z dokładnymi informacjami.-powiedziałam
-Dobrze, w takim razie ja już was opuszczam. Do zobaczenia-pożegnała nas i odeszła w głąb sali. Chwilę później do sali weszła Lissa z Christianem. Gdy otworzyli drzwi wszyscy krzykneli niespodzianka. Jak patrzyłam na uśmiechniętą twarz Lissy nie potrzebowałam więzi, żeby wiedzieć jak się teraz czuje. Była ubrana w długą jasno różową sukienkę i kremowe szpilki. Włosy zostawiła rozposzczone, tak samo jak ja i miała nałożony delikatny makijaż.

 Włosy zostawiła rozposzczone, tak samo jak ja i miała nałożony delikatny makijaż

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po ich wejściu skierowali się prosto do mnie i mojego narzeczonego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po ich wejściu skierowali się prosto do mnie i mojego narzeczonego.
-Cześć Rose, cześć Dymitr-przywitała nas
-Cześć Liss-przywitałam ją, a Dymitr tylko skinął głową w geście powitalnym.
-Czy wy o wszystkim wiedzieliście?-zapytała nas
-Tak, Christian to wszystko zorganizował i nas zaprosił, no i my też trochę pomogliśmy.-odpowiedziałam z dumą
-Usiąćmy już do stołu, zaraz będą podawać kolację-powiedział Chris
Tak jak powiedział tak też zrobiliśmy. Siedzieliśmy przy stole razem z Lissą i Christianem. Chwilę po tym jak usiedliśmy podano nam talerze z naszą kolacją, czyli łososia w sosie z warzywami.
Po zjedzeniu zabrano nam talerze, a na środku stołu postawiono różne rodzaje ciast i obok małe talerze i widelczyki do ciast. Nagle Christian uklęknoł przed Lissą, a w ręku trzymał małe czerwone pudełeczko, które powoli otworzył i w końcu zapytał się.
-Lisso czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Lissa nic nie mówiąc rzuciła mu się na szyję i pocałowała go.
-Czyli mam to rozumieć za tak?-zapytał Chris
-Oczywiście że tak!-wykrzyczała moja przyjaciółka, po czym znowu go pocałowała
N

agle poczułam mdłości, a to mogło oznaczać tylko jedno. Strzygi.
Mimowolnie ścisnełam rękę Dymitra, który wyczuł od razu, że coś jest nie tak.
-Rose co się dzieję?-zapytał szeptem
-Strzygi....one tu są-powiedziałam jąkając się
Dymitrowi nie trzeba było powtarzać dwa razy. Od razu podniósł się z krzesła, przerywając zachwyty i brawa.
-Lissa musicie uciekać, Strzygi tu są.-powiedziałam z powagą
Dymitr zebrał wszystkich strażaków, a ja szybko zebrałam
morojów w jedno miejsce. Otoczyliśmy ich i byliśmy gotowi do ataku. W tym samym momencie do sali wleciało chyba z 20 strzyg. My mieliśmy przewagę liczebną, ale niedużą. Po chwili zaczęła się walka. Większość strzyg byli to moroje nie dawno przebudzeni, ale byli też inni, czyli dhampiry i moroje przebudzeni już dawno. Jednakże dość szybko się z nimi uporaliśmy i walka została zakończona. Nie ponieśliśmy strat, ale wiele osób było rannych, w tym i ja. Dymitr szybko to zauważył i zaraz pojawił się obok mnie.
-Rose dobrze się czujesz?-zapytał troskliwym głosem
-Nic mi nie jest towarzyszu-zapewniałam go smutno się uśmiechając
-Na pewno?-nie dawał za wygraną
-Tak, tylko trochę boli mnie ręka-odpowiedziałam zgodnie z prawdą
Dymitr chwilę przyglądał się mojej ręce i stwierdził
-Zabieram ją do skrzydła szpitalnego-powiedział w stronę Lissy, a ona tylko kiwneła głową na znak że rozumie.
Po chwili byłam już na rękach u mojego ukochanego. Szedł w stronę samochodu, a za nami podążała Lissa z Christianem. Dymitr wsadził mnie do auta na siedzenie pasażera, żebym była blisko niego, za to na tylnych siedzeniach była nasza para królewska. Niedługo po tym jak ruszyliśmy zrobiłam się senna i oparłam głowę o szybę auta i dalej już nic nie pamiętam.Zasnełam.
------------------------
Bardzo przepraszam za błędy i dziękuję za gwiazdki i komętarze, wogule dziękuję że to czytacie. Postaram się częściej wrzucać rozdziały i jeszcze raz bardzo dziękuję.

RozaHathawayBielikov

Dalsze losy Rose i Dymitra-Akademia Wampirów  (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz