Zgóry chciałabym was przeprosić, że długo musieliście czekać na ten rozdział ale naprawdę brakowało mi natchnienia i jakich kolwiek pomysłów na ten rozdział, więc może być nudny za co też bardzo przepraszam. Życzę miłego czytania.
-----------------------
Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam pochylającego się nademną Dymitra.
-Jak się czujesz?-zapytał mnie
-Już trochę lepiej.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą
-To dobrze. Miałem cię właśnie zagnieść do skrzydła szpitalnego ale skoro się obudziłaś pewnie stwierdzisz, że umiesz chodzić i sama tam dojdziesz, czyż nie mam racji?-stwierdził mój narzeczony
-Nie tym razem towarzyszu. Nogi mnie już trochę bolą od tych szpilek-zrobiłam ruch ręką wskazując na buty, które miałam na nogach od jakiś kuilku godzin i w dodatku przy walce-więc tym razem nie będę się z tobą sprzeczać i pozwolę ci mnie zanieść do skrzydła szpitalnego-dokończyłam swoją wypowiedź
-Czy ty właśnie się zgodziłaś?-zapytał niepewnie
-Nie tylko żartowałam wiesz?-powiedziałam z ironią w głosie i wróciłam oczami
-Ej co to miało być?-znowu zadał pytanie
-Nic-odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać
-Rose czy ty przypadkiem nie jesteś w ciąży, bo przed chwilą byłaś zirytowana a teraz śmiejesz się z niczego-zwrócił się do mnie Chris, który stał z boku razem z Lissą.
-Zamknij się Christian!-krzyknęła
-To znaczy, że tak?-droczył się ze mną
-Nie palancie!-znowu krzyknęłam
-Dobra koniec tego wszystkiego-powiedział Dymitr-na ten temat porozmawiamy kiedy indziej-dodał po chwili i lekko się uśmiechnął. Ja tylko przytaknełam ruchem głowy na znak, że rozumiem i się z nim zgadzam. Potem mój ukochany podniósł mnie w stylu panny młodej, a gdy już trzymał mnie na rękach wtuliłam głowę w jego tors i zaczęliśmy zmierzać w stronę skrzydła szpitalnego. Kiedy dotarliśmy już na miejsce Dymitr posadził mnie na krześle w poczekalni i poszedł do morojki w rejestracji, żeby wpisać mnie na listę oczekujących na wizytę u lekarza. Gdy wrócił usiadł kołomnie, a ja się do niego przytuliłam. Siedzieliśmy w poczekalni jakieś półgodziny, aż w końcu wyczytali moje imię i nazwisko. Chciałam wstać z krzesła ale mój ukochany szybko podniósł się ze swojego miejsca i wziął mnie na ręce, wniósł do gabinetu i posadził na kozetce, a sam stał tuż obok. Gdy weszliśmy spotkała nas miła niespodzianka.
-Dzień dobry strażniczko Hathaway, strażniku Bielikov-powiedziała doktor Oleandzka.
-Dzień dobry. Miło panią widzieć.-odpowiedziałam, a Dymitr jak zwykle kiwnoł tylko głową.
-Mi również miło was widzieć. Więc co ci dolega?-powiedziała
-Ma rozciętą rękę po walce ze strzygami.-nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do rozmowy wtrącił się Dymitr
-Hmm...Dobrze w takim razie proszę pozwól mi się przyjrzeć ranie i zaraz coś zaradzimy.-poprosiła Oleandzka. Jak powiedziała tak też zrobiłam. Po chwili oglądania mojej rany odezwała się
-Trzeba będzie założyć kilka szwów, nałożyć opatrunek i będzie wszystko wporządku.-uznała-Rose usiądź wygodnie i postaraj się zwrócić uwagę na coś innego.-dodała po chwili. Tak jak powiedziała tak też zrobiłam. Odwróciłam głowę w stronę mojego ukochanego, który usiadł kołomnie na kozetce i podał mi rękę. Chwyciłam za jego dużą dłoń i mocno ją ścisnełam. Siedziałam tak wpatrując się w jego przepiękne brązowe oczy, dopóki doktor Oleandzka nie oznajmiła, że już skończyła.
-Poczekajcie jeszcze chwilę pójdę tylko po rzeczy potrzebne do opatrunku i już będziecie mogli iść.-oznajmiła
-Dobrze-odpowiedziałam odrywając wzrok od jego oczu i kierując go w stronę lekarki ale nie puszczając jego ręki. Doktor Oleandzka wyszła z gabinetu i dosłownie chwilę później była spowrotem. Założyła mi opatrunek, poinformowała mnie jeszcze, że mam się stawić u niej za tydzień na zdjęcie szwów i pożegnała się z nami. Dymitr wyniósł mnie z gabinetu lekarki, a następnie zaczął się kierować w stronę wyjścia z kliniki. Po nie długim czasie dotarliśmy do naszego mieszkania.
Dymitr posadził mnie na łóżku, a potem usiadł obok otulając mnie ramieniem.
-Kocham cię Roza-wyszeptał mi do ucha
-Ja ciebie też Towarzyszu-szepnęłam
-Pora już iść spać-powiedział odsuwając się odemnie, żeby na mnie spojrzeć. Ja tylko pokiwałam głową na znak, że się z nim zgadzam. Dymitr pomógł mi się przebrać, co następnie też sam wykonał i oboje położyliśmy się spać.
-------------------------------
Chciałabym przeprość za jakiekolwiek błędy w tym rozdziale. Dziękuję za komętarze i gwiazdki oraz za czytanie mojego opowiadania.Co do kolejnego rozdziału postaram się go wrzucić jak najszybciej, myślę że maksymalnie za dwa tygodnie powinien już być ale postaram się szybciej.
RozaHathawayBielikov
CZYTASZ
Dalsze losy Rose i Dymitra-Akademia Wampirów (Zawieszone)
FanfictionRose spotykają różne przygody, w tym również i przeszkody w byciu ze swoim ukochanym. Czy uda jej się pokonać trudności i wieść w miare spokojnie życie z Dymitrim? Przekonajcie się sami. Zawieszone aż do odwołania. #118 - owampirach 12.12.2018r. #8...