Lovely.

1.4K 111 43
                                    

Było pięknie. Kolor różowy mieszał się razem z niebieskim na chmurach. Słońce chyliło się ku zachodowi. Piasek na plaży był zimny, ale woda ciągle dawała trochę ciepła. To wszystko tworzyło razem miły kontrast. Nagle Tyler zobaczył mewę, która wydawała z siebie głośny odgłos dzwonienia. Nie było w tym nic dziwnego, ale... Chwileczkę, czy mewy potrafią dzwonić? Wtedy wszystko zaczęło się rozmazywać i denerwujący dźwięk stawał się coraz głośniejszy, i wtem...

- Cholera – wymamrotał pod nosem Tyler. – Dlaczego ten budzik dzwoni o godzinie ósmej w sobotę? Zrobiłem coś źle? Myślałem, że wiem, jak działa mój telefon.

- Och, cześć Tyler. Cieszę się, że już się obudziłeś – powiedział radośnie jakiś głos.

- Josh, co ty tutaj robisz? Normalni ludzie śpią o tak wczesnej godzinie. Powinieneś teraz spać. Cały czas rośniesz. – Chłopiec ziewnął i uśmiechnął się.

- Nie martw się, mamo, potrafię o siebie zadbać. – Josh wyszczerzył zęby. – Dobra, zatrzymajmy tę karuzelę śmiechu. Jestem tutaj, by wyciągnąć cię na mały trening, który obiecałeś mi tydzień temu.

Tyler jęknął.

- Żartujesz sobie? Jest ósma w sobotę rano. W SOBOTĘ RANO! Równie dobrze moglibyśmy to zrobić w poniedziałek przed szkołą. Teraz możesz położyć się obok mnie i po prostu cieszyć się ciepłem mojej kołdry.

- Ale obiecałeś...

- Okej, podaj mi rękę.

- Po co?

- Żeby pomóc mi wstać. Nie zadawaj głupich pytań, przecież wiesz, że jestem dość gruby.

- Dość gruby, co? – zastanowił się chwilę Josh. – Pokaż mi gdzie. Jesteś tak chudy, że mogę zobaczyć twoje żebra.

Złapał rękę Tylera i natychmiast stracił równowagę. Chłopiec pociągnął go na łóżko. Wylądował na Tylerze i prawie uderzył głową w ścianę, która znajdowała się naprzeciwko. Był w zupełnym szoku.

- Mogłem uderzyć głową w ścianę i mieć wstrząs mózgu, idioto! – krzyknął Josh. – Pomyślałeś o tym, kiedy mnie pociągnąłeś!?

- Jak zawsze drama queen – zachichotał Tyler. – Nie denerwuj się, Joshie, z twoją ładną główką jest wszystko w jak najlepszym porządku. Teraz przynajmniej widzę, że zmieniłeś kolor włosów.

- Ta. Pomyślałem, że malinowa czerwień będzie pasowała mi lepiej niż błękitny – powiedział i przeturlał się na brzuch Tylera.

- To dobrze i w ogóle, ale wiesz, że najbardziej lubiłem twój naturalny kolor włosów – westchnął chłopiec. – Ciemny pasował ci najlepiej.

- Och, nie mów tak. To było dobrze wydanych 36 dolców – Josh próbował być oburzony, ale nie udało mu się to i zaczął się śmiać. – Musimy iść. Jeśli się nie pospieszymy, na zewnątrz będzie cieplej i cieplej. A to ty jesteś tym, który nie lubi się pocić.

- Nikt tego nie lubi. Musisz być szalony jeśli to lubisz.

- Może jestem – westchnął. – Ale teraz na serio musimy się pospieszyć. Mogę się założyć, że twoja mama już na ciebie czeka. Robiła naleśniki, kiedy wchodziłem.

- Ale nie powinno być jej w domu. Powiedziała mi, że wyjeżdża na weekend gdzieś z koleżankami.

- Cóż, tak czy inaczej, wpuściła mnie. I wiesz, jak bardzo lubię z tobą rozmawiać, ale nie mówmy już nic więcej. Wychodzimy za trzy, dwa, jeden... - i wtedy Josh wypchnął Tylera z łóżka.

Lovely || joshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz