- Jenny, uspokój się! - krzyknął Daniel, machając nerwowo rękami.
- Ale ja wiem, że oni coś ukrywają!
- A czemu ci tak zależy?
Bo mnie dla niej zostawił.
- Po prostu nie chcę, żeby was oszukiwali. - szepnęłam, rzucając się na łóżko. Westchnęłam głośno. - Okay, jestem spokojna. Możesz już sobie iść.
- Co się dzieje? Widzę, że między tobą a Dylanem... - serce podeszło mi do gardła. - Jest coś nie tak.
- Nie, wszystko w porządku. A teraz mógłbyś stąd spieprzać?
Kłóciliśmy się wiele razy, jak to rodzeństwo, lecz nie tak jak teraz.
Z urazą w oczach wyszedł z mojego pokoju i jedyne co słyszałam, to dźwięk jego stóp obijających się o panele.
- Przepraszam? - mruknęłam sama do siebie, przewracając oczami.
Sięgnęłam po napój winogronowy i nałożyłam słuchawki na uszy.
Delektowałam się każdą kroplą cieczy, próbując zatuszować przygniatające mnie poczucie winy.
Chwyciłam telefon i weszłam w wiadomości. Sama dokładnie nie wiedziałam co robię.
Me: Hej Dylan, możemy się spotkać?
W myślach zwymiotowałam tęczą, widząc ten słodki początek wiadomości i podniosłam się z niezbyt wygodnego materaca.
Po kilku minutach poczułam w kieszeni wibracje.
Dylan: Jasne, może w domku nad jeziorem? Bo niestety wszelkie kawiarnie odpadają.
Me: Okay, to do zobaczenia za 40 minut.
Spróbowałam wyobrazić sobie jego minę, gdy zobaczył wiadomość ode mnie. I to jeszcze z propozycją spotkania!
Postanowiłam odziać się w zwiewną, czarną sukienkę, podkreślającą moją talię.
Niech zobaczy co stracił.
Nagle zrozumiałam, że zachowuję się głupio, idąc na spotkanie z Dylanem.
Ugh, ja i mój refleks.
Wyszłam z domu, kręcąc na palcu kluczyki od samochodu. Wsiadłam do pojazdu i włączyłam na maksymalną głośność 'Ride' Twenty One Pilots.
Po upływie kilkunastu minut, stałam już przed drzwiami, próbując psychicznie przygotować się na tę konfrontację.
Nagle, moja cała pewność siebie wyparowała, a mnie kusiło, by nadzywczajniej w świecie go wystawić.
Zapukałam nieśmiało, czekając na jakąkolwiek reakcję.
-Britt musimy uważać...
Gdy nikt mi nadal nie otworzył, zapukałam ponownie, a wtedy znów usłyszałam teraz już mniej donośny głos Dylana.
- Zadzwonię później, Jennifer przyszła, na razie.
I ona tak po prostu wie, że właśnie teraz jej chłopak jest z inną dziewczyną, gdzieś na jakimś zadupiu, w domku nad jeziorem?
- Hej. - rzucił niezręcznie, patrząc mi w oczy. - Wejdziesz?
- Jasne. - westchnęłam cicho.
Cofnął się o krok i przywołał mnie ruchem ręki.
- Chcesz coś do picia? - zapytał, kręcąc się kółko.
Aż tak się denerwuje?
- Nie, Dyl nie przyszłam tu na plotki...
- Wiem.
- Nic mi nie wyjasniłeś odkąd wróciłeś. - rzuciłam oschle, wbijając sobie paznokcie w skórę dłoni.
Ja też się denerwuję.
- Przepraszam.
- Myślisz, że to wystarczy?
- Nie wiem. - szepnął. - Nie wiem co mam ci powiedzieć. Wiesz, że nigdy nie byłem dobry w przeprosinach.
- Niczego o tobie nie wiem. Wydajesz się być dla mnie teraz obcym człowiekiem.
- Dlaczego?
- Dylan, zostawiłeś mnie. Już zapomniałeś?
Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka, a chłopak ze strachu aż podskoczył.
- Kto to? - zapytałam cicho.
On tylko położył palec na wargach, informując mnie, że mam się zamknąć.
- Pójdę sprawdzić. - szepnął. - A ty, schowaj się gdzieś.
- Żartujesz?
Po jego śmiertelnie poważnej minie wywnioskowałam, że nie.
Szybko wbiegłam do szafy.
Do SZAFY? ŻARTUJESZ?
Oczywiście zanim pomyślałam, co ja właściwie zrobiłam, siedziałam już skulona między koszulami i marynarkami.
- No siema Dyl! - usłyszałam głos swojego brata, na co automatycznie wstrzymałam oddech. - Britt nam powiedziała że tutaj jesteś.
A to żmija.
- Taa, hej. - rzucił.
Czułam, że ich głosy się zbliżają, co znaczyło, że są już w tym samym pomieszczeniu co ja.
Cudownie.
- A jeżeli mogę wiedzieć, to po co wpadliście? - burknął Dylan.
- A ty co, okres masz? - zażartował Tyler. - Wpadliśmy na imprezę.
- Mamy filmy! - odezwał się Sprayberry.
- Lecz dla ciebie to chyba przydałyby się komedie romantyczne i lody, co? - ponownie usłyszałam głos, tym razem Daniela.
CZYTASZ
he's a liar × dylan o'brien ✔
Fanfiction' - jesteś kłamcą, dylan. brzydzę się tobą. ' × short story ×