chapter five: i'm naked

1K 63 10
                                    

- Jenny!

Kwiaty.

Gwałtownie zerwałam się z łóżka przy okazji zaplątując się w kołdrę. Upadłam na twarz, robiąc przy okazji okropny hałas.

- Żyjesz? Jennifer, wchodzę! - krzyczał Daniel, a ja słyszałam, że wchodzi po schodach i powoli zbliża się do mojego pokoju.

- Żyję! Nie możesz wejść.

- Bo?

- Bo... Ja... Um.. Jestem nago. - zaśmiałam się pod nosem z siebie samej.

- Ah, jasne. - burknął. - Idę zrobić śniadanie.

Wstałam z podłogi, cała poobijana i podbiegłam szybko do bukietu czerwonych róż. Chwyciłam je gwałtownie, zrzucając kilka płatków, które po chwili wylądowały na podłodze. Włożyłam kwiaty do szafy, po czym nałożyłam na siebie byle jaki t-shirt i krótkie, dresowe spodenki. Otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju.

- Cześć. - rzuciłam, gdy weszłam do kuchni i zastałam gotującego Daniela.

- Mhm, hej.

- Co ci jest? Okres masz? - prychnęłam, na co on tylko uniósł prawą brew.

- Jedz. - mruknął, podsuwając mi talerz z parującą jajecznicą i czarną herbatą.

Wszystko tak pięknie pachniało, że od razu zabrałam się do konsumowania. Daniel wyminął mnie i ruszył w stronę drzwi.

- Gdzieś wychodzisz? - zapytałam głupio, kręcąc się na siedzeniu. - Zjedz ze mną!

- Mhm.

- Coś się stało?

- Nie? - odpowiedział pytaniem na pytanie, nakładając czarne vansy. - Daj mi spokój.

Uniosłam ręce, uświadamiając mu, że odpuszczam.

- Hej, wrócę za jakieś 3 godziny. - krzyknął, gdy otworzył drzwi.

- Pa. - szepnęłam sama do siebie, wpychając do ust kolejną porcję jedzenia.

------

Nie mogłam dłużej znieść siedzenia na kanapie i oglądania dennych seriali latynoamerykańskich, podczas gdy na zewnątrz była piękna pogoda. W sam raz na spacer.
Wstałam powoli, prostując kości. Rozciągnęłam się mozolnie, po czym zrobiłam kilka przysiadów, by się trochę rozruszać. Chwyciłam słuchawki, portfel i telefon, po czym wyszłam z domu.
Po kilku sekundach w słuchawkach rozbrzmiały pierwsze dźwięki Cheater.
Postanowiłam pójść do mojego ulubionego miejsca.
Chodziłam tam sprzed laty z Danielem, jeszcze kiedy byliśmy dziećmi. Było to piękne, zielone miejsce nad małym oczkiem wodnym w starym lesie. Niedaleko znajdowała się opuszczona chatka, zarośnięta bluszczem. Braliśmy ze sobą czerwony koc i leżeliśmy na trawie, patrząc w niebo i marząc.
Szłam lasem, słyszałam jedynie śpiew ptaków. To dziwne, że nadal pamiętałam drogę. O mało co nie uderzyłam się w drzewo, bo zachciało mi się patrzyć na chmury w czasie drogi. Ujrzałam charakterystyczny, duży kamień, po którym poznałam, że idą dobrą ścieżką. Po paru minutach byłam na miejscu. Zobaczyłam Daniela, lecz nie samego.

Hej hej
Pobawilam się w opisy, bo kto bogatemu zabroni
Jestem okropna, wiec potrzymam w napięciu
Prawdopodobnie to juz przedostatni rozdział, lub jeden z trzech ostatnich
Cheater - piosenka zespolu The Vamps na dole chyba ja macie, można posłuchać
Do następnego, hej

he's a liar × dylan o'brien ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz