Następnego dnia rano okazało się, iż Greta nie da rady pójść na zawody, ponieważ czekał ją dyżur w przychodni, od godziny dziesiątej do siedemnastej, mimo iż była to sobota. W związku z tym Marie też chciała odpuścić, ale po pierwsze, ciotka stanowczo nakazała jej iść, a po drugie, sama nie chciała sprawiać Peterowi zawodu.
- A w ogóle, jak było wczoraj? - zapytała Greta, przyrządzając sobie jeszcze kanapki na wynos, podczas gdy Marie lekko przysypiała nad kubkiem kawy. Boże, jakim cudem ciotka mogła być tak rześka po ciężkiej nocy asystowania przy porodzie i kilku godzinach snu?
- Panna cotta zjedzona, wino wypite, skoki obgadane – mruknęła dziewczyna. - Poza tym nic fascynującego.
Obojętnie, co sobie wyobrażałaś.
- Długo siedzieliście?
- Do jedenastej. Peter dostał SMS-a od kolegi, że trener go szuka.
- Aha. Ale chyba był zadowolony?
- Myślę, że tak.
- To dobrze. Okej, Marie, ja uciekam. - Greta włożyła kanapki do plastikowego pojemnika. - Baw się dobrze i dopinguj gorąco.
- Uhm, jasne.
Gdy Greta wyszła, Marie wsypała kotu garść chrupek do miski, a dla siebie przygotowała musli z jogurtem. Nie było już sensu kłaść się spać. Popijając musli resztką kawy, sięgnęła po telefon,by sprawdzić, co ciekawego na Facebooku i Twitterze. Na tym pierwszym czekało na nią jedno zaproszenie do znajomych.
Peter Prevc.
O cholera!
Sen natychmiast jej przeszedł i przez kilkanaście sekund siedziała, wpatrując się w wyświetlacz.
To musiało być wysłane z prywatnego konta. Wspominał poprzedniego dnia, że takie posiada, oprócz oficjalnego fanpage'a – ale z niego nie da się przecież zapraszać znajomych.
Nigdy nie przyjmuj zaproszeń od facetów od razu, w głowie odezwały się jej słowa przyjaciółki, Celine. Choćbyś skakała po pokoju z radości, NIE PRZYJMUJ. Niech myślą, że ci nie zależy.
Ale Marie nie była tak wyrachowana. W takie głupoty mogłaby bawić się w podstawówce (gdyby w tamtych czasach istniał Facebook), a nie teraz, w wieku dwudziestu ośmiu lat. Potwierdziła zaproszenie.
Prevc musiał być niezwykle ostrożny w swoim wirtualnym życiu, bo znajomych miał tylko stu osiemdziesięciu czterech. Z pewnością nikt, kto nie był w owym „elitarnym" gronie nie miał poglądu jego tablicy. Marie przejechała trochę w dół, ale w zasadzie nie było tam niczego wyjątkowego. Sporo o skokach i treningach, parę zdjęć zrobionych chyba podczas wypraw w góry, jakieś selfie z siostrą Niką (i dwoma parami nart)... Raz wstawił piosenkę jakiegoś słoweńskiego zespołu. No i większość postów była pisana po słoweńsku, co znaczyło, że wśród znajomych ma głównie swoich krajan. W zasadzie trochę ją zdziwiło, iż wysłał jej zaproszenie – a tym samym wpuścił do swojego prywatnego świata – po zaledwie jednym dniu znajomości. Najpierw numer telefonu, teraz to... Ale to jego decyzja.
W każdym razie, nie zamierzała zasypywać go postami czy wiadomościami. A tym bardziej udostępniać czegokolwiek z jego tablicy. Okazał jej zaufanie i nie chciała go zawieść.
Wysłała tylko priva:
„Dzięki za zaproszenie:) Nie spodziewałam się. Miłego dnia:)"
Marie spędziła sobotę w domu, próbując trochę popracować, a nawet przyrządziła dla Grety obiad (łatwy w wykonaniu i w jej opinii nawet zjadliwy). Wczesnym popołudniem ubrała się i pojechała do Sporthotel, by odebrać akredytacje.
CZYTASZ
Poza planem
FanfictionSłoweński skoczek narciarski, Peter Prevc, latami ciężko pracował na swój sukces. Zawsze obowiązkowy, punktualny i zdyscyplinowany doczekał się laurów zwycięzcy. Czy w całym poukładanym świecie Petera znajdzie się miejsce dla NIEJ - przypadkowo pozn...