**9**

45 3 0
                                    


  Odetchnęłam z ulgą, kiedy odłożyłam telefon. Usiadłam przed biurkiem i uruchomiłam komputer. 

Martin: Pojutrze u mnie aktualne?   

  Uśmiechnęłam się do siebie na widok wiadomości od tego naiwnego mężczyzny. Wydawał się taki inny od wszystkich, ale potem zobaczyłam w nim to, co w każdym facecie, z którym pisałam. 

Ja: Przyjadę o 19  

  Wyłączyłam urządzenie, zajmując się papierkową robotą. Kiedy skończyłam na zegarku widniała godzina szesnasta. 

- Mam jeszcze dwie godziny na przygotowanie się - powiedziałam do siebie. Wyszłam z biura i znalazłam się w głównym holu. Skierowałam się do głównych drzwi. W mgnieniu oka znalazłam się na zewnątrz. Zamurowało mnie, kiedy spostrzegłam sylwetkę mężczyzny, stojącego przed jednym ze służbowych samochodów, które były przeznaczone dla mojego szofera. Cholera - przeklęłam, zastanawiając się, dlaczego się tutaj znalazł. Zeszłam powoli ze schodów, stukając przy tym moimi obcasami.

- Przecież mówiłam ci, że masz wolne - wyparowałam zbyt ostro. Byłam wściekła na niego. W końcu jego miało tu nie być. Nie chciałam go widzieć, kiedy zorientowałam się, że tracę nad nim kontrolę. Zrobił kilka kroków w moją stronę, zmniejszając odległość między nami.

- Chciałem ci zrobić niespodziankę -wyszeptał mi do ucha, po czym wsunął swoją dłoń w moje włosy.

- Zrobiłeś, a teraz muszę iść. Jestem dziś zajęta - odparłam beznamiętnym głosem. Popatrzył na mnie z lekkim zdziwieniem.

- Myślałem, że może... - nie dokończył, nie wiedząc, jak ma to ubrać w słowa.

- Że co?! Że tak po prostu wpadnę ci w ramiona i będziemy się pieprzyć?! - wykrzyczałam zbulwersowana, odsuwając się od niego. Gotowało się we mnie ze złości, którą spowodował Bryan. Nastała chwilowa cisza. Zmarszczył czoło, zastanawiając się nad zaistniałą sytuacją. 

- Powinienem się powstrzymywać... - stwierdził cicho, zamyślony. Nie patrzył na mnie, ale za to ja cały czas lustrowałam go moim wściekłym spojrzeniem.

- Nie mogłeś wytrzymać do jutra?! - uniosłam brew z irytacji. Mężczyzna wzruszył ramionami, a na twarz przybrał obojętną minę.

- Gniewasz się? - zapytał, wkładając ręce do kieszeni. Westchnęłam.

- A jak myślisz?

- Myślę, że pora na mnie. Chcę tylko wiedzieć jedno - spojrzał w moje oczy, licząc że zmienię zdanie. 

- Co takiego? - spytałam zniecierpliwiona. Czas uciekał, a on odstawiał takie rzeczy. Napalony mężczyzna, to nie jest coś czego potrzebuję w tym momencie.

- Spotkamy się jutro?

- Dam ci znać, jeśli będę miała chwilę czasu - oznajmiłam, po czym rzuciłam krótkie "cześć" , odjeżdżając do swojego domu.



W szybkim tempieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz