Dotarłam do hotelu, w którym miała czekać na mnie Liwia. Właśnie tam miałam spędzić noc z jej mężem. Weszłam do środka i stanęłam jak wryta. Przede mną zobaczyłam przymilającą się do Bryana dziewczynę. Trzepotała rzęsami i wdzięcznie zarzucała włosami. Chłopak nie był zainteresowany jej zalotami i nawet wiem dlaczego. Przecież to ja owinęłam go sobie wokół palca. Uśmiechnęłam się chytrze.
- Witaj Liwia - podeszłam do zakłopotanej dziewczyny, opierając ręce na biodrach.
- Gdzie Francisco? - zapytała kompletnie zbita z tropu. Już nie była taka pewna siebie, jak wcześniej. Bryan odchrząknął, próbując ukryć rozbawienie.
- Chyba w restauracji, albo w hotelu - wzruszyłam ramionami.
- Oh, pewnie cię wystawił - udała zszokowaną. Mężczyzna rozszerzył oczy ze zdziwienia, bo wiedział co teraz będzie.
- To ja go zostawiłam, a to że ciebie wystawia to już nie moja wina - wyparowałam, na co mój kochanek roześmiał się, nie mogąc dłużej się powstrzymywać. Chciałam jej dopiec za to, że przystawiała się do niego. Ale to jeszcze nie był koniec. - Twój mąż tak się napalił, że całe jedzenie pochłonął w dosłownie kilka sekund - prychnęłam. Jemu już nie było do śmiechu. Spiął się, wiedziałam o tym. Liwia przymrużyła oczy i poparzyła na mnie z gniewem.
- Miałaś mi pomóc!
- W czym? W tym, żebyś go przeleciała? - mój wzrok powędrował na Bryana, którego kąciki ust uniosły się w górę. W jego oczach pojawiły się ogniki podniecenia. Tylko ja je mogłam dostrzec, co bardzo mnie cieszyło i właściwie było mi na rękę.Był zadowolony, bo wydawałam się tej dwójce zazdrosna. Zdziwiłaby ich prawda, ja tylko grałam i chyba dobrze mi to wychodziło, skoro dali się nabrać.
- Przecież możesz mieć każdego, po co ci on? - ta kobieta ewidentnie chce wyprowadzić mnie z równowagi. Tak łatwo się jej nie dam, na pewno nie pozwolę jej ze mną pogrywać.
- Bo on nie jest jak każdy - spoglądam na nią tryumfalnie, kiedy Bryan do mnie podchodzi i obejmuje mnie ramieniem.
- Myślisz, że mógłbym zamienić ją, na ciebie? - wtrącił się pomiędzy nas, a następnie obdarzył Liwię spojrzeniem pełnym obrzydzenia.
- Mógłbyś - stwierdziła zbyt pewna swojej racji. Unoszę brew. Widać, że mężczyzna nie ma pojęcia, o co chodzi tej kobiecie.
- Nie - stanowczo zaprzeczył. Zdecydowałam nie wtrącać się i poczekać na koniec wymiany ich zdań.
- Gdyby nie była twoją szefową na pewno znalazłbyś sobie inną - przekonywała go, ale on pokręcił głową z niedowierzaniem i wybuchnął śmiechem, a ja razem z nim.
- Inteligencją to ty nie grzeszysz - rzekł opanowany. Zdążył się uspokoić. Liwia chciała się odgryźć, ale jej mina świadczyła o tym, że zmieniła zdanie.
- A co z dowodami?
- Myślisz, że teraz ci je dam? - zadałam oburzona pytanie. - Śmieszna jesteś - powiedziałam, po czym chwyciłam Bryana pod rękę, a on jakby czytając mi w myślach ruszył z miejsca i wyminął kobietę.
CZYTASZ
W szybkim tempie
RomanceUWAGA! Może zawierać treści erotyczne i wulgaryzmy. "Niesforne kosmyki kasztanowych włosów opadały mu na czoło, lekko przesiąknięte cieczą od wysiłku. (..) W jakiś sposób przyciągnęłam jego spojrzenie. Zielone tęczówki obserwowały z dokładnością każ...