Dylan był przeciętnym chłopakiem, miał nawet dobre oceny w szkole, dzięki temu mógł się dostać do każdego liceum. Przed tym rokiem szkolnym razem z rodzicami musiał się wyprowadzić, ze względu na dobrą ofertę pracy dla jego rodziców. Zamieszkali w domu który znajdował się w lesie, Dylan tak jak jego rodzice lubił ciszę i spokój. Ale w jednej sprawie nie zgadzał się z rodzicami :
Oni od zawsze chcieli żeby ich syn był lekarzem, więc posłali go na rozszerzenie z biologii i chemii. Dylan który kochał swoich rodziców i nie chciał im sprawić przykrości zgodził się. "W sumie to nic strasznego, może i nawet to polubię" - pomyślał sobie przed wejściem do nowej szkoły. Miał na sobie granatową rozpiętą pionowo koszulę, a pod nią białą koszulkę. Na nogach miał ciemne, luźne spodnie. Szybko poszedł gdzie była tablica informacyjna, i tak jak przypuszczał - był tam plan lekcji. Spojrzał na swoją klasę i poszedł pod klasę od J.Polskiego. Był trochę wcześniej w szkole, jego rodzice szybko wyjeżdżali do pracy więc podwozili go do szkoły. Gdy Dylan szedł pod swoją klasę, na korytarzach było pusto, ściany były pomalowane na kolor żółty i błękitny, kolory te zalewały się idealnie - pasowały do siebie. Pod klasą było Dwoje chłopców, byli ubrani w jasne koszule, a ciemne spodnie podkreślały to jacy są wysocy.- Cześć, wy też z pierwszej C? - Spytał Dylan
- Tak a co? - Odpowiedział jeden z nich który miał ciemne krótkie włosy.
- Mam na imię Dylan, chyba będziemy razem chodzić do klasy.
-Miło mi, ja jestem Eryk a to Henry - odpowiedział drugi chłopak z dłuższymi od kolegi bląd włosami.
-Może przejdziemy się po szkole? lepiej się z nią zapoznamy - Spytał Henry
Dwoje chłopców przytaknęło głową i poszli wzdłuż korytarza. Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy poszli do klasy. Dylan usiadł sam na końcu sali, wolał lepsze oceny od dobrego towarzystwa. Na lekcji zachowywał się jak reszta uczniów, siedział cicho i słuchał młodego nauczyciela, ubranego w ciemne spodnie i jasną koszulę. W szkole nie działo się nic szczególnego. Czasem przerwy spędzał z kolegami poznanymi rano przed lekcjami, ale przeważnie siedział na przerwie z zeszytem i książką. Tak właśnie minął mu pierwszy tydzień - spokojnie bez żadnych szczegółów do zapamiętania.
Gdy znowu nadszedł poniedziałek, a Dylan stał pod klasą od J.Polskiego znowu czytał kolejną książkę. I nagle kątem oka zauważył że przygląda mu się pewna dziewczyna. Gdy skierował twarz ku niej i patrzył na nią, ona szybko zwróciła wzrok ku zeszytowi, który miała na kolanach. Patrzył na tą dziewczynę jakieś dwie minuty. Siedziała na ławce naprzeciwko niego, miała na sobie ciemną spódnicę i czerwoną koszulkę. Jej włosy były jasne i kręcone, usta nie wyrażały żadnego uczucia. Co kilka sekund zerkała czy chłopak dalej się na nią patrzy, i gdy wkońcu złapała dłuższy kontakt wzrokowy Dylan się uśmiechnął. A ona odpowiedziała mu jeszce szerszym uśmiechem. Uśmiechali się do siebie tak dopóki nie zadzwonił dzwonek.
Na lekcji Dylan zauważył że dziewczyna chodzi do jego klasy, siedziała dwie ławki od niego po jego prawej stronie . Gdy się nią spojrzał ta zrobiła to samo i zaczęła się po cichu śmiać, przerwała gdy nauczyciel wyczytał jej imię.
-Amelia!
-Obecna!- Ma taki piękny i wyrazisty głos - pomyślał sobie chłopak.
Po całym dniu gdy wracał ze szkoły, idąc polną drogą i mijając kolejne domy spotkał Eryka
- Cześć - Zagadał pierwszy Dylan
- O cześć, ty też w tą stronę? - odpowiedział Eryk
- Tak, jeszcze długa droga przede mną.
- Gdzie dokładniej mieszkasz?
- Idę prosto przed siebie aż do tamtego lasu - wskazał do przodu głową - i przechodzę przez niego mijając dwa zakręty. I gdy za trzecim razem skręcam w lewo idę jakieś dwa kilometry przed siebie, i tam właśnie mieszkam.
- Ty mieszkasz w tym lesie? - Zapytał Eryk
- No tak, a co? Coś nie tak? - Zapytał ze zdziwieniem Dylan
- A słyszałeś co znajduje się w tym lesie?
- Nie a co? Powinienem?
- Gdzieś w tym lesie stoi stary opuszczony szpital.
Dylan spojrzał na kolegę lekko przekrzywiając głowę, jakby mówił w innym języku.
- Że jak?
- No opuszczony szpital, zamknięto go podobno w latach 80-tych, za sprawą eksperymentów na ludziach.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz - powiedział Dylan z lekkim niedowierzaniem
- On tam jest, ale nikt tego nie dowiódł. Szukałem go z grupką kolegów ale się pogubiliśmy i skończyło się na poszukiwaniach policji.
- Czyli nie jesteś pewien w 100% że on tam jest?
- Ja jestem pewny, ale czy ty w to wierzysz to twoja sprawa.Kolejne 5 minut przybyli w milczeniu. Wkońcu Dylan znowu zagadał:
-A gdzie ty Mieszkasz?
- O tutaj - odpowiedział zatrzymując się przy jednym z domów - No i od tego miejsca musisz już iść samEryk podał mu rękę i się pożegnali. Dylanowi szybko minęła droga do domu, może i dlatego że ciągle myślał o tym szpitalu o którym mówił mu Eryk. Chłopak był bardzo ciekawy czy naprawdę on tam jest.
- Może i kiedyś spróbuję go znaleźć - pomyślał wchodząc do domu.
W domu przywitał się z rodzicami, zjadł obiad, usiadł na chwilę przy książkach. I po kolacji położył się spać. Zasypiał z myślą o Amelii i szpitalu w lesie, te dwa tematy tak mu się zalewały że zasnął w kilka minut. Rano gdy Dylan wstał wyglądał niewyraźne, był nie wyspany i źle się czuł, zauważyła to jego mama która po sprawdzeniu mu temperatury dała mu leki, i kazała zostać w domu.- Zostanę w domu przez jakieś dwa dni, mogę je dobrze wykorzystać. - powiedział po cichu mając na myśli poszukiwania szpitala w lesie.
No więc tak wygląda pierwszy rozdział. Mam nadzieję że nikogo nie zanudziłem. Spróbuję wszystko rozkręcić, spokojnie, wszystko w swoim czasie. Czekajcie na kolejny rozdział. ;)
CZYTASZ
Amator Chirurgii
TerrorDylan - zwykły 16-latek. Nigdy nie chciał zostać lekarzem, ale rodzice posłali go w tym celu do liceum na ten kierunek, mimo sprzeciwu chłopca. Ale wkrótce łączy naukę z kwawą przyjemnością...