Poczułam, jak łzy spływają po moich policzkach. Tak bardzo brakowało mi Jess. Oderwałyśmy się z uścisku, uśmiechając się do siebie ze wzruszenia.
- Nigdzie cię już nie puszczę - pogroziła mi palcem, przez nosem. Zaśmiałam się, biorąc walizkę.
- O nie, nie! Proszę mi to dać! Jesteś w ciąży i nie będziesz nic dźwigać - Louis podbiegł do mnie, biorąc bagaż i niosąc do mojej sypialni. Przewróciłam oczami, bo zdałam sobie sprawę, że teraz będzie tak cały czas.
Mogłam im nie mówić.
Przeszłam się powoli po mieszkaniu, zapamiętując każdy, najmniejszy detal. Nie wiem dlaczego, ale miałam ochotę, żeby to zrobić. Usiadłam na szarej kanapie. Postanowiłam zadzwonić do Harrego.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon, ale Jess mi przeszkodziła.- Nie możesz się głodzić - westchnęła. Ponownie przewróciłam oczami, udając, że jestem bardzo skupiona na urządzeniu, jednak dziewczyna mi je wyrwała.
- Musisz przestać być egoistką! Pomyśl o dziecku! Ono musi rosnąć, a żeby to robić musi się odżywiać! Już ja zadbam o to, żebyś dobrze jadła - powiedziała, po czym poszła do kuchni, rzucając we mnie Iphonem. Wiedziałam, że będzie zła, z powodu mojej rozmowy ze Stylesem, więc napisałam mu sms'a.
Ja: Jestem w Lodnynie, musze z tb porozmawiac.
Dostałam odpowiedź natychmiastowo.
Harry: Bede u was jutro o 19
***
Na widok Stylesa w drzwiach niekontrolowany uśmiech wkradł się na moją twarz. Widać po nim było, że ulżyło mu, na widok tego gestu. Momentalnie odpowiedział mi, ukazując swoje prze kochane dołeczki.
- Wejdź - przerwałam nieco niezręczną ciszę. W mgnieniu oka znalazł się na kanapie.
Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, jak się zachowywać. Oboje musieliśmy podejść do tego dorośle i poważnie. Okropnie się stresowałam, zresztą on chyba bardziej, ale ja umiałam ukrywać emocje.
Nalałam nam soku pomarańczowego, czyli ulubionego smaku Harrego, z tego, co pamiętałam. Usiadłam obok niego, po czym wzięłam głęboki oddech.
- Zaprosiłam cię tu, ponieważ chciałabym porozmawiać o...- ponownie zaczerpnęłam życiodajnego powietrza.
- O nas - był zaskoczony, owszem, ale pozytywnie. Otworzył buzię, żeby coś powiedzieć, ale szybko wkroczyłam do akcji.
- Chciałabym dać ci ostatnią szansę. Chyba wiesz na jakich warunkach. Mam nadzieję, że psycholog ci pomoże. Kocham cię i nie potrafię bez ciebie żyć - ostatnie zdanie z siebie dosłownie wydusiłam, bo po prostu bałam się mówić o emocjach.
- O Boże, tak bardzo się cieszę! Obiecuje, przysięgam, zrobię wszystko, żebyś czuła się jak najlepiej, księżniczko. Kocham cię najmocniej na świecie - po tych słowach wszystko potoczyło się szybko i "filmowo". Pocałował mnie, a ja tak bardzo tęskniłam za tym przyjemnym uczuciem. Oboje tęskniliśmy, co było czuć.
~2 miesiące później~
Rozejrzałam się po gabinecie. Ściany klasycznie miały kolor biały, a dwa, cienkie granatowe paski, poprowadzone poziomo wzdłuż tapety dodawały im chociaż odrobinę życia. Doktor Sophie była młodą blondynką, z zarażającym uśmiechem, oraz śnieżnobiałym uzębieniem. Na palcu serdecznym zauważyłam przepiękny, złoty pierścionek z diamencikami. Marzyłam o takim.
- Siadaj Cassandro, sprawdzimy co z maleństwem - wyszczerzyła się, wskazując gestem na niebieski fotel. Usiadłam na nim, za pomocą naładowanego dumą Harrego. Obserwował każdy mój najmniejszy ruch, jakby od tego zależało moje życie.
Po kilku minutach poczułam zimny żel na moim już dość sporym brzuszku ciążowym. Zaraz po tym lekarka zaczęła jeździć po nim specjalnym urządzeniem, ze skupieniem obserwując ekran. Ja robiłam to samo.
- Wasza pięciomiesięczna córeczka wciąż nie rozwija się zbyt prawidłowo - westchnęła, spoglądając mi prosto w oczy, ze smutnym wyrazem twarzy. Było mi wstyd, ale co ja mogłam zrobić?
- Jeszcze raz powtarzam, że zmiany w twoim ciele są normalne. Zaraz po porodzie wrócisz do normalnej wagi. Nie możesz się głodzić, bo jest to ogromne zagrożenie dla dziecka, jak i dla ciebie - dodała, zmywając żel z brzucha. Kątem oka zobaczyłam, jak mój chłopak się denerwuje.
- Chodzimy do psychologa, ale teraz po nawrocie jest jeszcze gorzej - mruknął Harry, a ja miałam wszystkiego dość. Po jakimś czasie wyszliśmy z gabinetu.
Nie mogłam myśleć o niczym innym, tylko o tym, dlaczego Styles mi się jeszcze nie oświadczył, skoro minęło już dwa miesiące od czasu, gdy do siebie wróciliśmy.
Jestem zbyt niecierpliwa.
Wsiadłam do jego nowego, czarnego Range Rover'a chłopaka. Cóż, było mi wstyd i nie miałam ochoty rozmawiać na temat mojej anoreksji, która w sumie to wróciła przez loczka. Jednak, gdy splótł nasze ręce, poczułam jego wsparcie. Byłam dumna, że mam takiego ukochanego.
- Mam taką straszną ochotę na nutellę - westchnęłam, robiąc oczy szczeniaczka w jego stronę. Harry zaśmiał się jedynie, skręcając w stronę tesco.
~Harry P.O.V~
***
Z niecierpliwością czekałem na Jessice. Nie wiem, dlaczego się tak denerwowałem. Zacząłem chodzić wzdłuż gablotek sklepu, co chwila poprawiając włosy.
- Cześć - powiedziała niespodziewanie, przez co podskoczyłem w miejscu, lekko przestraszony. Złapałem się w miejscu, gdzie jest serce, ciężko oddychając.
- Jess - jęknąłem. Zaśmiała się krótko, po czym podeszła do lady i powiedziała pracownikowi Apartu czego szukamy. Uśmiechnął się do nas ciepło i wyciągnął jeden podest ze złotymi pierścionkami.
Przyglądnąłem się im uważnie, podczas, gdy blondynka zaczęła opowiadać chłopakowi czego mniej więcej szukamy i w jakim rozmiarze. Pokiwał głową, po czym wyjął kolejny zestaw, tym razem srebrnych. Zdecydowałem, że wolę złote. Ponownie postawił na szklanej ladzie następne propozycje.
Wszystkie wydawały mi się takie same, a przecież ten pierścionek zaręczynowy musi być wyjątkowy, jak Cassie.
Po niezliczonym czasie w końcu wybrałem.
Chociaż jego cena sprawiła mi lekki ból, wybrałem.
Chciało mi się wymiotować ze stresu, na samą myśl oświadczenia się. Tak bardzo się bałem, że jej się nie spodoba lub, że odmówi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kocham "przewijać" gwiazdkami :3
Obiecuję, że w następnych rozdziałach będę się ograniczać XD