Rozdział 3:Memories of Imagination

73 9 0
                                    

Zrobiłam krok w tył.Dziewczyna,którą uważałam za piękną stała się moim najgorszym koszmarem.Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.Uspokoiłam się.Potwór odszedł.Została tylko ona.Podeszła do mnie i dotknęła swoją dłonią mojego policzka.Spojrzała mi w oczy i próbowała się uśmiechnąć,na znak,że już wszystko w porządku.-Jak Ci na imię?-zapytałam.-Jestem Amara.Jak możesz nie pamiętać mojego imienia Samanto?-powiedziała.Przez chwilę zupełnie odpłynęłam.Nie kojarzyłam tych imion.Niczego nie pamiętałam.-Jak się tutaj znalazłam?,Kim dla mnie jesteś?,Czemu tu jestem?-zaczęłam zadawać masę pytań,oczekiwałam odpowiedzi.-Ja Ci tego nie powiem.Dowiesz się wszystkiego z dokumentów,znajdujących się w gabinecie lekarskim.-jedyna odpowiedź jaką usłyszałam.Chciałam już poprosić Amarę,aby mnie do niego zaprowadziła,lecz na próżno.Kobieta powiedziała mi,żebym czekała na nią ma miejscu.Ona musi jeszcze coś załatwić.Pokiwałam głową i zeszłam na piętro niżej.Musiałam sprawdzić gdzie jest gabinet.

**
Kiedy już znajdywałam się na dole zaczęłam słyszeć różnie dziwne dźwięki,wyglądały na odgłosy zwierząt.W całym pomieszczeniu było ciemno,świeciła tylko jedna lampa.Odwróciłam się.Za mną stały trzy postacie z maskami zwierząt na głowie.Myślałam,że to są maski.Jedna z postaci zaczęła głośno beczeć jak owca,zbliżając się tym samym do mnie coraz bardziej.Szybko zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.Zniknęły.Zostałam znowu sama.Podeszłam do planu sprawdzając gdzie znajdę gabinet lekarski.2 piętro.Jeszcze więcej wchodzenia po schodach..
Znalazłam się na drugim piętrze,przede mną były duże,białe drzwi ze zdrapaną farbą.Tym razem zdecydowałam,że nie będę otwierać drzwi jak zawsze.Wzięłam duży rozbieg i kopnęłam w nie.Na szczęście nikogo tu nie było.Oprócz mnie i Amary siedzącej na fotelu przy biurku.Miała poważną minę,w ręku trzymała teczkę z dokumentami.Usiadłam na krześle przed biurkiem i otworzyłam ją.Były tam opisy przebiegu zabiegów,wizyt,oraz eksperymentów.Było tam również moje imię.Zaczęłam czytać notatkę lekarza:
-Samanta Corner,pacjentka szpitala od sześciu lat.Cierpi na depresję cykliczną,schizofrenię,oraz bezsenność.Od roku myślimy,iż ma ona również zaburzenia odżywiania tzn. anorexię. Kilkakrotnie znaleziono w jej pokoju popisane ściany,oraz pogryzione szczury,sama pacjentka była w tym momencie poplamiona krwią".
Spojrzałam przerażona na Amarę,nie wiedziałam co powiedzieć.-Nie ważne kim jesteś.Wszyscy tu są wariatami.Mamy popieprzone w głowie.Każdy tu jest mordercą,czy ćpunem.Każdy ma dość.Ale ty Samanto masz w sobie coś więcej,niż tylko wściekliznę-powiedziała Amara śmiejąc się.Nie wiedziałam,czy robić to co ona czy usiąść pod ścianą i zacząć płakać,a miałam na to bardzo ochotę.-Ja nie jestem chora! Nie jem żadnych szczurów! Nie jestem wariatką! -mogłabym tak krzyczeć i płakać jednocześnie przez kilka godzin,każdy by uznał,że coś sobie wmawiam.Pff każdy? Amara!
-Chciałaś wiedzieć kim dla Ciebie jestem,tak Samanto?,chodź za mną-kobieta przerwała moją histerię.
Wytarłam oczy i podążałam za Amarą,która prowadziła mnie w stronę łazienki.
Rozebrałam się i weszłam na prysznic,prysznic,o których tak bardzo marzyłam.Wtedy ona za mną stanęła.
Zaczęła mnie przytulać i namiętnie całować po szyji.W tym momencie odprężyłam się i zapomniałam o wszystkim co mnie tutaj spotkało.Uśmiechnęłam się,odwróciłam i odwzajemniłam uczucie pocałunkiem w usta.
Nagle ktoś przerwał nasze pieszczoty.Niska,dość otyła kobieta weszła do pomieszczenia.Za nią dwie kolejne.Spoliczkowała mnie i zabrała od Amary.W tym momencie zemdlałam.
**
Obudziłam się w ciemnym pokoju,przywiązana pasami do łóżka.Miałam zaklejone usta.Nie mogłam,ani krzyczeć,ani płakać.Pojawił się przede mną ogromny ekran,który zaczął pokazywać różne,dziwne obrazy.Moje pasy zaciskały się coraz bardziej,a ja czułam się zmęczona.Czułam prąd przechodzący od stóp,aż do twarzy.Wydałam z siebie odgłos,podobny do krzyku,jęku i płaczu jednocześnie,bolało mnie to.Wtedy do pokoju wszedł nie zbyt wysoki mężczyzna.Stanął przede mną i zaczął mnie dotykać.Po chwili wyciągnął zza pleców bat.Elektryczny bat.Uderzył mnie w moje nadgarstki.Czułam jak się łamią po ósmym uderzeniu.Kiedy skończył wbił w moją szyję strzykawę.Zasnęłam.
**
Kolejny raz obudziłam się w wannie,naga,razem z mężczyzną,który ponownie zaczął dotykać moje zmasakrowane,pobite ciało.Nie miałam nawet siły by krzyczeć o pomoc.Zgwałcił mnie.Jedyne słowo jakie wypowiedziałam to..Amara
Rano pielęgniarki zaprowadziły mnie do łazienki.Spotkałam ją.Amarę.Czekała na mnie.Podeszłam do niej i czułam,że powtarzam całe zdarzenie,coś co już było..ale jak to możliwe? Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.Nie było,ani jej,ani nikogo.Byłam tylko ja przywiązana do łóżka pasami,zdaje się,że po elektrowstrząsach.

Dzisiaj kochani taki dłuższy rozdział,zawierający więcej elementów psychologicznych.
Nie wiem czemu,ale miałam ochotę zakończyć rozdział zdaniem-"Obudziłam się z jego kutasem w ustach"-
Cieszę się,że zrezygnowałam z sugestii mojego mózgu.Zapraszam do czytania,grzejąc się w łóżeczku,siedząc przy laptopie i pijąc kawę,czy może ucząc się na klasówkę z matmy,wierzcie,że czytanie odpręża jak pocałunki Amary :D Dziękuję,że jesteście,dzięki wam wena zaczęła płynąć w moich żyłach.Ja biorę się za tłumaczenie,a wy za wspaniały,mile spędzony,Niedzielny wieczór ♥ xoxo

Can't SleepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz