Była noc. Światło księżyca spadało na opuszczony stary magazyn, w którym było sporo starych skrzyń i innych gratów. Dazai siedział na jednej ze stert skrzyń a Chuuya stał naprzeciwko.
-Eh..Dazai...tygrys raczej się już nie pojawi...-Westchną i spojrzał na zegarek. - jest 2:38.
-Chuu, spokojnie, posiedźmy chwilkę i przyjdzie - Odpowiedział, spoglądając na okno, przez które przebijało się światło księżyca.
-Spokojnie!? My tu czekamy 6 godzin! I nie daje znaku życia!
-Chuuya!
-Nie, ja się stąd wynoszę! - Wykrzyczał, poprawiając kapelusz i wychodząc.
Dazai zeskoczył ze skrzyń i podszedł, do rudowłosego tarasując mu drogę.
-Chuu, zostajesz! Jesteśmy partnerami i przydzielono nam zadanie - Powiedział spokojnym głosem.
-Nie..
Osamu spojrzał w oczy Chuu, złapał go za podbródek, uśmiechając się przy tym delikatnie musną jego usta swoimi.
-D-Dazai! - Krzykną rudowłosy i się odsunął.
-Oi, no Chuu-chan~ Chodź tu do mnie~ - Zaczął go wołać i cicho chichotać.
Dazai powoli podchodził do Chuu a ten cofając się napotkał zimną ścianę. Brązowooki przybliżył się i powoli oraz lekko muskał jego usta swoimi. Brązowowłosy zsuną ręce na talie Chuuyi i przycisną go bardziej do ściany. Chuuya nieśmiało owiną rękoma kark Osamu i dłonie wplótł w jego puszyste brązowe włosy. Ich wargi powoli zaczęły współpracować, całowali się coraz namiętniej. Niebieskooki delikatnie przejechał językiem po wargach Dazaia a on odpłacił się tym samym, po czym powoli wsuną język w jego usta i nagle oderwali się, od siebie ciężko dysząc. Chuu, upadł na stary i wyblakły materac. Dazai położył się obok niego.
-I jak? P...podobało się? - Spytał Dazai.
-T-tak...-Chuu lekko się rumieniąc, przytulił się do niego, a blask księżyca świecił prosto na nich.
~*~*~*~
Witam~ Jest to moje pierwsze takie opowiadanie i ogółem ^^" Więc proszę o rady ^^ I dziękuję, że ktoś to przeczytał ♡