2."DREAM."

763 49 39
                                    

Wieczorem, gdy już leżałem w łóżku zastanawiałem się jak mam nauczyć Scotta tego działu z matematyki *Mogłem się nie zakładać.* Pomyślałem. Gdy tak o nim myślałem zacząłem zastanawiać się, co on chciał powiedzieć przez to, że "...jestem kimś wyjątkowym w jego życiu." *Mniejsza może po prostu się martwi.* Otuliłem się kocem i zasnąłem.

Obudziły mnie jakiś dźwięk taki jakby ktoś uderzał czymś o podłogę. Wstałem jak naj szybciej mogłem i zbiegłem na dół. Zobaczyłem Scotta chyba nie przytomnego i jakąś postać owiniętą bandażami. Szybko podbiegłem do przyjaciela i zacząłem nim potrząsać.

-Scott...proszę. Scott obudź się.-Mówiłem a pojedyncze łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

-Stiles...My nie tolerujemy takich beks.-Powiedział zachrypniętym i takim nie ludzkim głosem.

-Co?-Zapytałem i spojrzałem na niego. Był przerażający, miał zabandażowaną całą głowę z wyjątkiem zakrwawionych ust, z których wystawały zęby przypominające ostre noże. 

-Kim ty jesteś?-Zapyałem przerażony, zaciskając dłonie na koszulce Scotta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Kim ty jesteś?-Zapyałem przerażony, zaciskając dłonie na koszulce Scotta.

-My nazywamy się Nogitsune.-Powiedział tym swoim przerażającym głosem.

-Mógł, byś nie mówić w licznie mnogiej?-Zapytałem drżącym głosem. Nagle Nogitsune podszedł do mnie. Wstałem i odsunąłem się od ciała Scotta.

-Pozwól, że zadamy ci zagadkę.-Powiedział i gdy miał już mówić usłyszałem czyjś głos.

-Stiles...Stiles nie słuchaj.-To był Scott. Spojrzałem na niego. Leżał na ziemi podpierając się na łokciach a z jego ust wydobywała się krew. Szybko wyminołem tego potwora i padłem na kolana przy ciele Scotta położyłem jego głowę na moich kolanach i delikatnie gładziłem jego włosy. Czułem się jak by ktoś mi zabierał kawałek duszy. Chłopak krztusił się krwią, ale starał się coś wypowiedzieć. -To tylko sen. Musisz się obudzić Stiles proszę obudź się. Stiles...-Szeptał a ja usłyszał kroki za sobą odwróciłem się i zobaczyłem Nogitsune stał za mną. Spojrzałem na Scotta i ścisnąłem jego dłoń. Zacoisnołem mocno powieki i nagle znalazłem się w jakimś lesie a przede mną był gigantyczny pień. Podeszłem do niego.

-Obudź się Stiles!..To tylko sen!...To tylko sen!...OBUDŹ SIĘ!-Mówiłem sam od siebie. Nagle.

Odckonołem sie. Byłem w swoim pokoju w swoim łóżku. Odetchnąłem wstałem z łóżka i ogarnąłem się do szkoły.

Gdy byłem już w szkole pierwsze co miałem zamiar zrobić to znaleźć Scotta i go przytulić, że żyje. Znalazłem go przy szafkach. Podszedłem do niego i najzwyczajniej w świecie go przytuliłem.

-Stiles...czy coś się stało?-Zapytał odwzajemniając uścisk.

-Po prostu...-Nie wiedziałem jak to ubrać w słowa.-Śniło mi się...że ty zostałeś zaatakowany i...i nie przeżyłeś.-Powiedziałem a sceny z koszmaru wróciły.

-Oh...Stiles spokojnie to tylko koszmar.-Powiedział Scott patrząc mi w oczy.

-Masz racje nie powinienem się nim przejmować.-Odparłem i ruszyliśmy do klasy. Gdy siedzieliśmy już na swoich miejscach do klasy wszedł nauczyciel. Nagle dostrzegłem, że to nie jest nauczyciel, tylko...Nogitsune! Wstałem z krzesła i chciałem jak najszybciej z stamtąd wyjść. Ruszyłem w stronę drzwi.

-Do kąt idziesz Stiles?-Wysyczał tym podwójnym głosem.

-Zostaw mnie.-Wyszeptałem.

-Stiles...po prostu wpuść nas do swojego umysłu a twoi przyjaciele...twoja rodzina nie będzie tak strasznie cierpiała.-Powiedział i poszedł do mnie.

-Zostaw...-Nie skończyłem ponieważ drzwi, przed którymi stałem otwarły się a za nimi zobaczyłem powieszoną...Lydię!-Lydia!-Podbiegłem do niej, była zimna. Obok niej wisiał Scott a dalej Liam, Kira i bliźniaki, i...mój tata. Zacząłem wrzeszczeć i płakać.

Otworzyłem oczy. Krzyczałem i płakałem. *To był tylko sen.* pomyślałem. Nagle do mojego pokoju wbiegł mój tata załapał mnie w mocnym uścisku.

-Ciii...Stiles spokojnie już jest dobrze, to tylko sen.-Mówił do mnie.

-Tato...zadzwoń po Scotta.-Poprosiłem. Muszę wiedzieć, czy z nim wszystko dobrze.

-Dobrze.-Powiedział i puścił mnie z uścisku. Siedziałem skulony na łóżku i czekałem na przyjaciela. Po niecałych 20 minutach do mojego pokoju wszedł Scott. Od razu usiadł obok mnie i załapał za nadal drżącą dłoń.

-Stiles...co ci się przyśniło?-Zapytał. A ja nic nie mówiąc wtuliłem się w niego i zacząłem cicho łkać.

-Scott...to było straszne.-Szlochałem w jego ramię.

More than friend /Sciles #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz