Rozdział 1 Uderzenie.

8K 544 304
                                    

U W A G A
To opowiadanie zostało napisane w 2016 roku. Miałam wtedy 16 lat. Teraz mam 21.
Tak, jest tu niesamowicie wielka ilość błędów. Zdaje sobie z tego sprawę.

Dlatego proszę!! Jeśli będzie jakiś błąd - po prostu to olejcie. Nie zamierzam edytować tego fic'a, ani dotykać go w jakikolwiek sposób niż to ostrzeżenie.

Dziękuje za uwagę 😌

~OYA OYA KOCHANIIII
tiaaaaa, jako, że pomysł powstał już jakiś czas temu, a nie specjalnie miałam czas, żeby się za to zabrać, to
przecież każdy normalny uczeń gimbazjum, dzień przed egzaminem zostawia książki w cholerkę i robi coś normalnego. Jedni idą na basen... inni grają w nogę... inni na komputerze... inni się spotykają... a ja siedzę z tatą od rana w pewnej knajpeczce i wypoczywam. A gdy wracam do domu jakoś po 16 do domku z mamą, to zaczynam pisać TO.
No i piszę! Teraz trochę się rozluźnię, nie będzie tyle tego gadania o egzaminie itp, więc finally, odsapnę nieco, wystarczy naprostować oceny, żeby się dostać do tego humana i będzie git.

A wy, czymajcie pierwszy rozdział tego... CZEGOŚ...
nie będzie to pierwszy projekt taki... większy, rozdziałowy, ale wątpię, że przekroczę liczbę 10 części. Anyways, dajcie znać w komentarzach, co o tym myślicie, i czy chcecie wiedzieć, CO DAAALEJ -w-
ah, i mówiąc szczerze, to gwiazdki są okej ale komentarze znaczą dla mnie duuużo więcej, więc kontaktujcie! Miłego czytania ^w^ <3~

a, i jeżeli jeszcze nie wiecie i nie ogarniecie, toooo to jest pisane z perspektywy Sugi XD

***************************


                       

Otworzyłem drzwi do sali, wdychając słodki zapach piłek i atmosfery, zawsze panującej na naszym niewielkim terenie. Tego dnia, byłem na sali jako pierwszy, ku mojemu zdziwieniu. Zwykle był to Tanaka z Shoyo, czy Noyą, rzadko Daichi. 

-Dobrze, że ten głupek przez przypadek zostawił u mnie klucze, tak musiałbym siedzieć przed wejściem przez następną godzinę... -pomyślałem głośno i otworzyłem drzwi na oścież, żeby do hali wpłynęło trochę świeżego powietrza. Sam przebrałem się szybko i zrobiłem małą rozgrzewkę. Później ćwiczyłem odbiory i odbijałem piłkę od ściany. 

-Hej, szara myszko! -usłyszałem dobrze znany sobie głos a na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech i zakwitł rumieniec. Prócz JEGO, nikt nie nazywał mnie w ten sposób.  Odrzuciłem piłkę na bok, i podbiegłem do kapitana, witając go mocnym uściskiem. 

-Dzień dobry. Wiesz, że zostawiłeś mi wczoraj swoje klucze? -mruknąłem, schodząc z jego szyi. Daichi przytrzymał mnie za ramiona i uśmiechnął się głupkowato. 

-Całe szczęście... nie mogłem ich znaleźć. Musiały mi wypaść, gdy... -urwał powoli, a jego oczy spojrzały głęboko w moje. Zaśmiałem się cicho i obdarowałem go szybkim, krótkim buziakiem w kącik jego ust. Ten natychmiast sczerwieniał i przymknął błogo oczy. 

Przez następne 20 minut, Daichi pomógł mi uczyć się serwu z wyskoku. Ale nie zwyczajnie, po ludzku. Czasem zdawało mi się, że w jego języku nie występuje słowo „normalnie". Najpierw wyrzucał piłkę bardzo wysoko, podbiegał do mnie, łapał za moje biodra, biegł ze mną do przodu przez chwilę, po czym podnosił i kazał odbić piłkę. Gdy zrobił to pierwszy raz, dotykając stopami podłogi, upadłem i popłakałem się ze śmiechu. 

-Ty to jesteś aparat jeden, a niech cię! -otarłem łzy, uderzając go delikatnie w brzuch. Niestety, nie dano nam więcej czasu pobytu sam na sam. Do sali wparowali Nishinoya i Hinata; Yuu z gracją przewinął się po podłodze, wykrzykując swoje sławne „ROOOOLING THUUNDEEEEER", a jego „wierny" naśladowca Shoyo, turlał się po ziemi, również próbując krzyknąć, jednak nie mógł się zatrzymać i wpadł na wypiętego już dumnie Noyę, podcinając go, w wyniku czego obaj za chwilę leżeli na twardym parkiecie, wzajemnie się na siebie wydzierając. Przyglądaliśmy się im, cicho chichocząc. Zaraz za nimi, na halę wkroczyli Asahi, Kageyama i Tanaka. 

(Haikyuu!! Fanfiction) I forgot to tell you about...Love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz