>taaak, trochę krótko ale straciłam troszkę wenę i pomysł D: also, czy będę mogła się jakoś zastąpić chwilowo małym one-shotem z Asanoyą? D: wybaaaaczcie, po prostu muszę się trochę pozbierać.
Also! Jeżeli macie chęć to możecie dać mi ship w komentarzu z pomysłem na niego i z wielką chęcią coś napiszę! (ofc jeżeli to shippuję, bo jakbym miała napisać Kuroo x Suga itp to czarno to widzę XDD)***
-Czyli... nie pamięta nic?
-Nic.
-I do tego mówi do was „mamo i tato"?
-Mhm.
-Rany... ja bym nie wytrzymał. A ty, Akaashi?
-Nie ma szans, chyba bym pozabijał. -wylegując się na leżaku, w towarzystwie Yaku i Akaashiego z Nekomy i Fukurodani, tłumaczyłem zaistniałą w naszej drużynie, sytuację. Co jakiś czas rzucałem okiem na Hinatę, na nowo odkrywającego swoich przyjaciół – Leva i Kenmę.
-Eheh! Zobacz, jeszcze nie widziałem, żeby Lev był taki spokojny i opanowany. Cierpliwy, wiesz o co mi chodzi. -Yaku zaśmiał się, również obserwując trójkę chłopców. Nagle Hinata zerwał się i podleciał do mnie.
-Mamo, mogę iść z Kenmą i Levem do basenu?! -pisnął, podskakując energicznie. Podniosłem się i zdjąłem z niego T-shirt.
-Pewnie, tylko uważaj, żebyś się nie zachłysnął czy... weź sobie jakieś kółko czy rękawki, w porządku? A! Posmarowałeś się kremem?
-Maaamo...
-Dobra, i tak będziecie w wodzie... Tylko proszę, uważaj.
-Okej! -odparł i stosując się do moich próśb, razem z pozostałą dwójką wskoczył do wody. Generalnie, zarówno w środku jak i na zewnątrz panowała taka temperatura, że nawet trenerzy słaniali się i nie chciało im się prowadzić żadnych ćwiczeń czy zajęć. Kazali nam po prostu zająć się sobą, i zdecydowanie byliśmy za pomysłem dania nam spokoju.
...
-Zwariowane to wszystko, jak to się w ogóle stało? Przecież jeszcze ostatnio, chłopak był w świetnej formie!
-Teraz taki przygaszony czy co? Bardziej mi Kenmę przypomina, niż Hinatę..
-Po prostu upadł na tył głowy a... to podobno czułe miejsce i tyle. Stracił całą pamięć i chyba ma jakieś zaburzenia osobowości... No i mówi do mnie i do Sugi „tato" i „mamo". Niby to normalne, bo pozwalamy sobie tak na nas mówić, ale to jest aż do przesady. Sam nie wiem, to... Suga nie ma nic przeciwko, mnie to troszeńkę irytuje, ale z wiadomych względów, jakoś muszę to znieść. Mam nadzieję, że w końcu odzyska chociaż tyle, że przestanie uważać nas za rodziców.
-Oy, oy!! Spokojnie, Daichi, przecież to dzieciak... i jeszcze biedactwo, zapomniał zupełnie wszystkiego. Zobacz, obudził się w towarzystwie dwóch, nieznanych sobie osób. Coś kojarzył, ale przekonał się do was dopiero, kiedy Suga powiedział, że jesteście trzecioklasistami Karasuno. Poznał całą drużynę i mógł polegać tylko i wyłącznie na was. Widział w was obu kogoś, na kim może polegać. Tym bardziej, że jego rodziców przy nim nie było i dalej nie ma. Pewnie wszystko wróci do normy, gdy zobaczy swoją prawdziwą rodzinę, że tak to ujmę. -kapitanowie również siedzieli w swoim towarzystwie i dyskutowali zawzięcie. To oczywiste, każdy z nas miał inne zdanie na temat Hinaty.
Yuu dostał udaru. Asahi wołał o pomoc z hali, na której przebywali we dwójkę. W środku było potwornie duszno, jak nie goręcej niż na zewnątrz. Gdy wraz z Daichim weszliśmy do środka, chłopak leżał w jego ramionach, z ledwo zauważalnymi drgawkami.
-M-Mówiłem mu, że w taki upał nie powinien się aż tak przemęczać, że powinien się napić, odpocząć chociaż chwilkę, ale on mnie nie słuchał!... Rzucił się na piłkę, oczywiście żeby odbić, uderzył o ziemię tak jak zawsze i po prostu leżał... -rozpaczał Asahi. Poszedłem zmoczyć ręcznik i przykładałem go, chłodnego, do rozpalonej twarzy Nishinoyi. Daichi siedział obok mnie i trzymał wodę, którą co jakiś czas podawaliśmy mu. Był przytomny ale bardzo zdezorientowany i przestraszony. Shoyo pierwszy raz od pobudki, przestał być w centrum mojej uwagi – musiałem przez jakiś czas czuwać przy Noyi, więc chłopiec został pod opieką Daichiego. A przynajmniej, tak to planowałem.
-Dai, proszę. Boję się go zostawić z Levem czy Kenmą, czy kimkolwiek innym z Fuku czy Nekomy. Shoyo nie zna ich wystarczająco dobrze, może czuć się nieswojo a oni nie wiedzą, jak należy się nim zająć. Po prostu patrz, czy nic się nie dzieje, on-
-Suga, on ma prawie 16 lat. Nie jest 8-latkiem, którego trzeba pilnować...
-Ale coś mu się do cholery stało, i tak jakoś parę dni temu siedzieliśmy przy nim w szpitalu i zastanawialiśmy się czy w ogóle przeżyje! -kłóciłem się z nim na zewnątrz. Daichi odwrócił agresywnie wzrok.
-Co ci tak bardzo przeszkadza w tym, żeby na niego zerknąć? To naprawdę taki wielki problem?
-Koshi. Może tobie się to podoba, ale JA chcę sobie zostawić jeszcze trochę czasu na to całe „tatusiowanie", wiesz? Już wystarczy, że jestem kapitanem drużyny. Że każdy na mnie polega i każdy mi ufa. To ciężkie, żyć z myślą, że kiedy kogoś zawiedziesz, to rypnie ci się cały świat. To strach i stres każdego dnia, boję się o ciebie, o Yuu, o Asahiego, o Hinatę, o wszystkie możliwe osoby, ale ja już tak nie mogę, Suga. Coraz częściej zastanawiam się nad tym, czy nie czułbym się lepiej, gdybym odszedł z drużyny czy gdybym był zupełnie sam. -wyrzucił z siebie całą prawdę i odwrócił się na pięcie, idąc w przeciwną stronę. Powiedział to wszystko... przede mną.
Cenię sobie jego szczerość
i dobrze wiem, że prawda boli, ale
są takie momenty, gdy prawdę się chowa,
zatrzymuje dla siebie.
Bardzo go wtedy potrzebowałem
a on...
po prostu uciekł.
Ostatecznie, Asahi zgodził się zająć się Hinatą. Ja, wraz z Tanaką i Yuu, którego trzymałem na rękach, udaliśmy się do miejsca, w którym mieliśmy spać. Rozłożyliśmy materace, rozlokowaliśmy się. Odłożyłem Noyę na jego miejsce i usiadłem obok, gładząc jego czoło, noc, policzki i skronie. Chłopak szybko usnął. Okryłem go do połowy kocem i z kamienną twarzą, wciąż delikatnie jeździłem po jego buzi. Tanaka usiadł naprzeciwko, po drugiej stronie.
-Suga, gdzie jest Daichi?
-...na ten moment niespecjalnie mnie to obchodzi, wiesz Ryu?...
CZYTASZ
(Haikyuu!! Fanfiction) I forgot to tell you about...Love.
FanficByłem przekonany, że nie ma gorszego widoku od siedzących na boisku, smutnych i czasem nawet rozpłakanych chłopaków z naszej drużyny. Poczuwam się w dużym obowiązku opiekuńczym, trzy lata na pozycji wice-kapitana to stworzenie potężnych, trwałych wi...