MARINETTE:
Weszłam do mojego nowego domu, który wyglądał jak pałac. Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia w jaki sposób rodzice zarobili tyle pieniędzy prowadząc piekarnie pod Paryżem. Mój aktualny dom mieścił się właśnie tu, w stolicy Francji.
Przeprowadzka nie znaczyła dla mnie zbyt wiele... W poprzedniej szkole nie miałam dużo znajomych. A tak właściwie to wcale...Pomieszczenie, w którym się znajdowałam było wielkie. Ściany były białe, a wszystkie znajdujące się tu meble kontrastowały z ich kolorem.
Poszłam do mojego nowego pokoju. Idealnie odwzorowywał mój stary. Barwą dominującą był oczywiście czarny.
Od razu po rozpakowaniu wszystkich ubrań podeszłam do biurka w celu zaprojektowania nowej sukienki.
Po chwili usłyszałam wołanie mamy na kolację. Zeszłam na dół do wielkiej jadalni, na stole zostały podane moje ulubione tosty z serem, które przyrządzone przez moją mamę miały magiczny smak. Wiem jak to brzmi ale to prawda.
- Marinette, jutro jest twój pierwszy dzień w szkole, pojedziesz do niej limuzyną, którą ci wynajęliśmy - co?! Najpierw wielki dom, teraz limuzyna, czy ja nie wiem o jakimś spadku?
- Okej - odpowiedziałam uśmiechając się do niej i do taty.
Następnego dnia wyszłam z domu i ujrzałam wielką, czarną limuzynę. Szczerze mówiąc nie wiem po co takie wielkie auto skoro jedzie w nim jedna osoba (No oprócz szofera). Wsiadłam do samochodu, a po chwili znalazłam się pod szkołą. Zarzuciłam kaptur na głowę i wolnym krokiem zmierzałem w stronę klasy, w której miałam mieć zajęcia. Czułam na sobie wzrok każdego przechodzącego ucznia. Nigdy nie wiedziałam co robić w takich sytuacjach, postanowiłam wiec schować twarz moich rozpuszczonych włosach.
Stanęłam przed klasą. Powoli weszłam do środka rozglądając się za wolnym miejscem. Każde krzesło w sali było zajęte. Niewiedząc co zrobić wyciągnęłam telefon udając, ze z kimś piszę. Chowając komórkę do torby usłyszałam dzwonek na lekcje.
Do klasy wparowała nauczycielka. Miała lekko rudawe włosy, niebieskie oczy i delikatny makijaż. Kiedy tylko mnie zobaczyła przedstawiła się i poprosiła mnie bym zrobiła to samo.
- Jestem Marinette Dupain- Cheng - znowu czuje na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych. Nie wiedziałam co powiedzieć, moje życie nie było na tyle interesujące, by o nim opowiadać. Wiedziałam, że to i tak nikogo nie interesuje.
- Opowiesz nam jeszcze coś o sobie? Jakie masz zainteresowania? Może ulubiony kolor?- spytała miłym głosem pani Bustier.
- Bardzo lubię projektować ubrania, a ulubiony kolor to czarny - przez chwile panowała grobowa cisza, która dla wielu nauczycieli byłaby zapewne zbawieniem, wychowawczyni stała jednak z lekko rozczarowaną miną.- To gdzie mam usiąść?
- Hmm... Usiądź może do ostatniej ławki razem z Nathannielem - zgodziłam się kiwnięciem (tak się to mówi, prawda? Dop. Autorki) głowy. Szczerze mówiąc dopiero teraz zauważyłam, że stoi tam puste krzesłoRuszając w stronę stanowiska pracy dostrzegłam wpatrującego się we mnie zielonookiego blondyna.
ADRIEN:
Była piękna. Od razu zauważyłem jej fiołkowe oczy skryte za rozczochranymi, fioletowymi włosami. Kiedy przechodziła obok patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany. Dopiero po chwili zorientowałem się, że zauważyła mój wzrok na sobie.
-----------------------------------------------------
No to mamy wprowadzenie 😊
Jak myślicie, z kim zaprzyjaźni się Mari?Przepraszam jeśli pojawiły się jakieś błędy hehe 😀
Mam pytanie (jeśli ktokolwiek to przeczyta) wolelibyście, by rozdziały pojawiały się częściej o były krótsze, czy rzadziej i były dłuższe?
CZYTASZ
MIRACULOUS: Odnaleźć iskierkę
FanfictionMarinette przeprowadza się do wielkiego domu w stolicy Francji. Nowa szkoła Nowi ludzie Z kim się zaprzyjaźni? Może spotkanego tego jedynego? PS: Pojawi się tu wątek Miraculum ale w przyszłości