Rozdział 1

110 4 0
                                    

-Kwami,wychodze.-zaczeła stanowczo kobieta.Ojciec będzie po 22:00. Masz już 10 lat dasz sobie rade.
-Dobrze mamo-mała dziewczynka stała i patrzya na wysoką,zzewnątrz silną i stanowczą ,a w sirodku znisczoną psychicznie kobiete przesiadującą w pracy całe noce i dnie. Na swoją mame.
-Niczego nie dotykaj. W lodówce masz jogurty powinny ci wystarczyć do powrotu ojca. Ide bo sie zaraz spóźnie przez ciebie.-na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
Drzwi sie zatrzaneły,a kobieta znikneła za nimi. Białowłosa wróciła do zabawy z przyjacielem. Nagle-dzwonek do drzwi.
To budzik.Obudził mnie jak zwykle.
Ale nie mogłam go wyłączyć,miałam przygniecione ręce wgl.byłam cała przygnieciona.
-Ehhh-westchnełam próbując zrzucić z siebie 19latka ale na próżno.
-Lelek-mówie.
-hyy
-zleź ze mnie musze iść do szkoły.
-eeeeee-sturlał sie ze mnie na miejsce obok.
-rodziców nie było?-naciągnełam czarne rurki.
-Nie.O której kończysz?-leżał na boku i podpierał ręką głowe.
-Emm o 14:15.-odpowiedziałam zakładając na czarną podkoszulke i czarno-czerwoną koszule w krate.
Usiadłam przy biurku i zaczełam czesać włosy i robić makijaż.
-Przyjde po ciebie o 14:00 jaką masz ostatnią lekcje? Dasz rade sie zerwać?
Kusząca propozycja.
-Majce,postaram sie- byłam już prawie gtowa do wyjścia ,ale... chwila Stanełam w progu i obruciłam sie w strone łużka. Lelek siedział na jego skraju bez koszulki i uśmiechał sie jak debil. Popatrzyłam na niego podejrzliwie z lekkim uśmieszkiem.
-Lelek?
-Taaak?
- Nie spotkałeś się przypadkiem z moim telefonem ?
Zrobił karpika i pokiwał głową na nie.
-Czarny iPhon 6s?
Pokiwał na tak. Siedem światów z nim.
-Lelek! To tak czy nie?
-Możliwe a co? Potrzebny?
-Tak ,bardzo. Oddaj!
-Coś za coś.
-Czego chcesz?
-Hmmm....buzi.-norma.
-Wiesz ,że jesteś dla mnie jak brat?
Podszedł do mnie i stanoł na przeciw. Siengałam mu do obojczyków .
-Wiem.-podał mi telefon i dał buziaka w czoło.
-Leć bo sie spóźnisz .-wrócił do łużka.
-Okey.Pa.
-Będe o 14 pa.
Spojrzałam na zegarek 08:46. Hmmm będe na drugom lekcje przy dobrych wiatrach.Wybiegłam z domu. Szłam sobie spokojnie ulicą aż przeszył mnie dziwny dreszcz.
Obruciłam sie ale tam nikogo nie było. Do busa właśnie wsidało dwoje moich kumpli z klasy Moos i Shon.
-Moos!!- chłopak obrócił sie w moją strone.
-Hej Kwami chodź szybko weźmiesz sie z nami.
-Ok.
W ostatniej chwili weszłam do busa.
Moos i Shon uśmiechneli sie na powitanie.
Lelek:
Doll poszła do szkoły ,a ja zeszłem na dół.
-Dawno sie nie widzieliśmy.
Stanowczy ale znajomy i miły męski głos dobiegał z kuchni.
-Tak to prawda.-odpowiedziałem z uśmiechem na ustach.
-Dlaczego znikłeś tak z dnia na dzień?
-Długo by opowiadać-odłożył kubek z kawą.
-Doll potrzebuje nas obu.
-Nie. Kwami już nie jest dzieckiem. Ja opiekowałem się wami do pewnego czasu,który już minoł Lalkarzu. Ale cały czas was obserwuje.
-A co ja mam powiedzieć Doll?
-To co ja tobie. Musisz na nią uważać. Ona dalej nie wie kto jest jej biologicznym ojcem prawda?
-Nie wie.-spuściłem głowe.
-One ją obserwują. I ona to czuje. Uważajcie.
Rozpłynoł sie jak to on potrafi.
Kwami:
5 minut później wysiedliśmy na kolejnym przystanku,obok szkoły.
-Zrywam sie z majcy.-oznajmiłam
-Luz dam ci potem notatki.
Moos się uśmiechnoł.
-Shon idziesz na terning bo....-chłopcy gadali a ja stanełam na.placu szkoły i wpatrywałam sie w jeden punkt między dzrzewami przy szkole.
-hallo,ziemia do Kwami
-Co ci odpierdala?
-Dobra Shon,Kawami wróciła na ziemie.
To było dziwne znów miałam ten dziwny dreszcz. Opuścił mnie dopiro ,gdy weszłam do szkoły.
Najpierw historia nie było mnie na niemieckim. Potem polski,fizyka,chemia,religia i majca.
Oddawała kartkówki. Połowa klasy i wreszcie ja.
-Kwami Libera
-o boże!!?
-Moja panno. To twoja piąta jedynka.
Twoje oceny poszły w dół.
-ale z sprawdzianów mam czwórki.
-Będe musiała porozmawiać z twoim rodzicami.
-dobra.
Wracając do ławki zauwarzyłam Lelka za oknem,popaczyłam na zegar.
Równo 14:00.
-Kurwa!-powiedziałam na głos.
-Ponno Libera ja wiem ,że nie lubisz matematyki ale nie wryarzaj tego tak dosłownie i mnie nie obrażaj. Kobieta wstała od biurka.
Podbiegłam do ławki spakowałam sie i stanełam przed nauczycielką.
-Nie o to chodziło. I ma pani racje nie nawidze majcy. A teraz wychodze dowidzenia.
Zbiegłam na dól i przywitałam sie w Lelkiem obruciłam się jeszcze w strone szkoły i spojrzałam w okna mojej klasy wszyscy byli w oknach nawet nauczycielka.
-Idziemy?
-Tak ,idziemy
Lelek objoł mnie ramieniem a ja jego w pasie bo do ramion żeby objąć go tak jak on mnie nie dosięgałam i poszliśmy do kina.

Lalkarz,Sekundnik,Jeff The Killer i Ja //jak stałam sie crepypastomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz