❖ Rozdział szósty

2.4K 230 46
                                    


Podbiegła do bramy zamkniętego Wesołego Miasteczka i z nadzieją rozejrzała się na boki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podbiegła do bramy zamkniętego Wesołego Miasteczka i z nadzieją rozejrzała się na boki. Kilka ledwo świecących latarni niezbyt umożliwiało jej odnalezienie Junsu, którego miała nadzieję ujrzeć. Nawet jeśli spóźniła się tylko godzinę to nie miała prawa oczekiwać od niego, że będzie na nią czekać, jak głupiec.

Ten jeden raz naprawdę pragnęła zdążyć na czas. Po spotkaniu z Jonginem, czym prędzej złapała taksówkę, by znaleźć się w domu i odpowiednio przyszykować się na randkę. Niestety było już tak późno, że i tak nie wystroiła się wystarczająco, przez co włosy wychodziły jej z niestarannie upiętego kucyka, a z czoła spływały kropelki potu. Z racji tego, że rodzice i Jieun już dawno spali, nie miała jak poprosić ich o drobne na kolejną taksówkę, przez co przez pół godziny biegła w całkowitej ciemności. Nie obchodziło jej to, że ktoś mógł zacząć ją gonić. Liczyło się dla niej tylko to, by zdążyć na czas. Niestety na nic się to nie zdało i ponownie złamała dane słowo Junsu.

– Cholera! – zaklęła głośno i zrezygnowana usiadła na krawężniku. – Zawsze musisz wszystko schrzanić, Rian?!

– Zadawałem sobie to samo pytanie. – Słysząc za plecami znajomy głos, momentalnie zerwała się na nogi. Junsu stał teraz przed nią, ubrany w elegancką błękitną koszulę, czarne dżinsy i białe adidasy za kostkę. Czarne włosy starannie postawił na żelu i ułożył delikatnie na lewą stronę. Tak, jak Rian lubiła najbardziej. Jedynie w jego ciemnych oczach zabrakło radosnych płomyków, których miejsce zajął niewyobrażalny smutek. – Miałem jeszcze bukiet fioletowych róż, ale wyrzuciłem go do kosza. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz...

– To ty musisz mi wybaczyć – poprosiła błagalnie, ściskając palce na jego dłoniach. – Biegłam ile sił w nogach spod mojego domu, by dostać się tu na czas. Zabrakło mi pieniędzy na taksówkę...

Spodziewała się, że spyta, czy nic jej się nie stało, ale myliła się. Spuścił jedynie wzrok, najwyraźniej nie wierząc w ani jedno jej słowo.

– Junsu...

– Przyszłaś tu tylko dlatego, by nie sprawiać mi przykrości. Nie zrobiłaś tego, ponieważ ci na mnie zależy. Mam rację? – Nie odpowiedziała, unikając jego spojrzenia. Chłopak pomimo bólu serca uśmiechnął się w jej stronę, mówiąc: – W końcu to do mnie dotarło. Nie można kochać za dwoje i starać się za bardzo, jeśli ktoś tego nie docenia. Łudziłem się, że może pewnego dnia odwzajemnisz moje uczucia, ale najwyraźniej taki dzień nigdy nie nadejdzie.

– Nie wygaduj głupot. Przecież wiesz, że jesteś dla mnie ważny – próbowała się bronić.

Junsu odepchnął jej dłoń i zagryzł dolną wargę, nie pozwalając łzom na spłynięcie. Nie mógł wyjść przy niej na słabeusza. Nie takiego go znała.

– Nie przejmuj się – machnął ręką i przybrał na twarzy sztuczny uśmiech, którym próbował zatuszować prawdziwe emocje. – Serce nie wybiera. Nie przejmuj się rodzicami. Powiem, że to ja wszystko zakończyłem, więc nie będziesz miała żadnych kłopotów. Chodź, odwiozę cię do domu. Nie pozwolę byś samotnie wracała o tak później porze.

Cena marzeń | EXO ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz