❖ Rozdział dziewiąty

2K 217 31
                                    

Rian siedziała na rozwalających się schodach opuszczonej pralni, głośno zanosząc się szlochem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rian siedziała na rozwalających się schodach opuszczonej pralni, głośno zanosząc się szlochem. Słyszała, jak deszcz gwałtownie odbija się od dachu, jakby niebo chciało jej powiedzieć: „Widzę cię i płaczę razem z tobą". Jeszcze nigdy nie czuła się tak bezradna i cholernie samotna. Gdyby nie odpychała od siebie każdego, kto wyciągał do niej dłoń, nigdy nie znalazłaby się w takiej sytuacji. Z pewnością przenocowałaby u jakiejś koleżanki. Wszystko byłoby łatwiejsze, jednak problemem był fakt, iż nie posiadała żadnych koleżanek, a co dopiero przyjaciół. Odkąd porzucił ją Chanyeol, otoczyła się pancerną skorupą, która miała ją chronić przed kolejnymi rozczarowaniami ze strony ludzi. Nie chciała zostać więcej zraniona, dlatego sama raniła innych.

Czując smród własnych ubrań, jeszcze głośniej się rozpłakała. Tak bardzo czuła się upokorzona faktem, iż Chanyeol widział ją w takim stanie, że chciała schować się pod ziemią. Najlepiej by było, jakby umarła. W końcu i tak nikt by za nią nie zatęsknił. Została zupełnie sama. Pozbawiona jakichkolwiek perspektyw na życie.

– Dlaczego mi to robisz tato? – załkała, patrząc w ciemną przestrzeń, która tak bardzo ją przerażała. Zawsze bała się ciemności, a teraz została zmuszona do przebywania w niechronionym miejscu. Myśl, że jakiś bezdomny mógłby tu wejść i ją skrzywdzić sprawiała, że zaczynała mieć paranoję. – Dlaczego nic dla ciebie nie znaczę?

 – Dlaczego nic dla ciebie nie znaczę?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


– Ugh! – Warknął Chanyeol, podnosząc się z wygodnego łóżka, które nagle wydało mu się wielkim klockiem.

Od dwóch godzin wpatrywał się w tykający zegarek i próbował zasnąć. Niestety myśli bezustannie wędrowały wokół Rian, której zachowanie szczególnie go niepokoiło. Pamiętał, że dziewczyna nienawidziła ciemności i bała się krążyć po opuszczonych ulicach, gdy zapadał zmrok, tymczasem spotkał ją właśnie w takiej sytuacji. Nawet jeśli udawała, że wszystko było w porządku, widział jej przerażenie wymalowane na twarzy. Ponadto z tego co pamiętał, jej ojciec wyznaczył godzinę policyjną, której dziewczyna miała przestrzegać do chwili, gdy nie wyprowadzi się z domu. Czyżby coś się zmieniło przez te wszystkie lata?

Zrezygnowany postawił stopy na podłodze i ruszył w stronę drzwi, by udać się do kuchni. Nic nie smakowało lepiej, jak szklanka soku pomarańczowego o pierwszej w nocy.

Cena marzeń | EXO ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz