Rozdział -10-

22 1 0
                                    

Szłam sobie powoli szkolnym korytarzem. W końcu, po długim dniu, wracam do domu... W pewnym momencie poczułam czyjąś obecność. Obróciłam się. Nikogo nie było... Szłam dalej szybszym krokiem. Usłyszałam, że ktoś idzie za mną. Bałam się obrócić. Byłam pewna, że ktoś za mną podąża. Słyszałam jego każdy krok. Jeszcze bardziej przyspieszyłam. Ten ktoś również. Oddech zaczął mi przyspieszać. Panika rosła. Czemu w tej szkole nikogo już nie ma? A jak ten ktoś mi coś zrobi? Ktoś mnie znajdzie? Pomoże? Teraz to już zaczęłam biec. Skręciłam w lewo. Na końcu korytarza stała osoba, która może mi pomóc, może mnie obronić. Stała tam osoba, którą najbardziej potrzebowałam. Maks. Zauważył, że coś nie tak. Zmarszczył brwi i zaczął iść w moją stronę. Dzieliły nas jakieś pięć metrów. Ratunek! On mnie uratuje! Nagle ktoś mocno mnie szarpnał i obróciłam się do tyłu. Zdążyłam tylko zauważyć zbliżającą się, z zawrotną prędkością, pięść...

Obudziłam się. Byłam cała spocona. Oddech miałam niespokojny, a ręce drżały mi ze strachu. To tylko sen...

Spojrzałam na zegar w telefonie. Wskazywał on godzinę 3:20. Upadłam z powrotem na poduszkę. Czemu Halinks mi się śnił? Czemu ktoś mnie gonił? Co chciał mi zrobić? Kto to był? W głowie miałam tysiąc pytań. Przecież to tylko głupi koszmar...

Patrzyłam się tępo w sufit i myślałam. Naprawdę przestraszyłam się tego snu... Próbowałam zasnąć. Kręciłam się, szukałam odpowiedniej pozycji do spania. Tu niewygodnie, tak za ciepło, a tak za zimno, znowu nie wygodnie... W końcu, chyba po godzinie męczarnii, było mi wygodnie. Jednak nie umiałam jeszcze zasnąć... Przypomniało mi się, że za dwa dni, nie, już jutro są urodziny siostry Halinksa. Stwierdziłam, że nie mam prezentu, ani nie wiem w co się ubrać... Postanowiłam, że po szkole pójdę na zakupy. Sama, albo z dziewczynami. To się okaże później... Myślałam nad prezentem dla małej i tak zasnęłam...

Biegłam jakimiś uliczkami, lecz tym razem nie bałam się.Wręcz przeciwnie byłam szczęśliwa i podekscytowana. Czym? Nie mam pojęcia. Wbiegłam do jakiegoś lasku. Tu mój entuzjazm zmalał. Wszędzie było szaro, ponuro... Drzewa były czarne i bez liści. To był chyba spalony las... Musiał być tu niedawno wielki pożar... Szłam, nie wiedząc dokąd. Błądziłam, miałam wrażenie, że chodzę w kółko... Usłyszałam dźwięk łamanych gałęzi. Byłam jeszcze bardziej zaniepokojona. Dalej szłam, nie wiedząc gdzie. Zauważyłam w tej wielkiej ciemności parę oczu. Nie należały chyba one do człowieka. Zdecydowanie, to było jakieś zwierzę. Było coraz bliżej... Jego oczy były krwistoczerwone. Z przerażenia mnie sparaliżowało. Zwierzę się powoli zbliżało, a ja nie mogłam się ruszyć. Gdy był w odpowiedniej odległości skoczył. Na szczęście udało mi się w odpowiednim momencie schylić. Jednak upadłam na ziemie. Zwierzak wylądował obok. Szybko wstałam i zaczęłam uciekać. Gdy biegłam, zachaczyłam o jakieś rośliny z kolcami. Wywróciłam się lecz szybko się podniosłam i zaczęłam dalej uciekać. Zwierz był coraz bliżej... Czułam ból w nogach. Domyśliłam się, że mam je poprzecinane przez kolce. Strasznie szczypało... Nagle runęłam na ziemię. Obróciłam się. Przede mną było coś podobnego do wilka, jednak było większe. Zwierzę musiało na mnie skoczyć... Było za blisko, juz myślałam, że po mnie. Gdy nagle z ciemności, tak jakby z nieba zaczęły wydobywać się białe smugi światła. Po kolei każdy promień trafiał w zwierzę, zostawiając po sobie dziurę w jego ciele. Po chwili ciało miało, już pełno dziur. I w jednej chwili rozproszyło się na białe kawałki. Leżałam zszokowana. Co to było? Nie miałam chwili, by się zastanowić, ponieważ z miejsca gdzie zaczynały się te promienie, wyłoniła się ręka. Nie wiem dlaczego, ale bez zastanowienia chwyciłam ją, a ona mnie wciągła ze sobą. To był chyba jakiś teleporter czy coś w tym rodzaju, bo gdy tylko przekroczyłam go, znalazłam się w innym miejscu. Byłam teraz na jakieś pięknej łące, słońce świeciło wysoko na niebie, ptaki śpiewały, a w powietrzu czuć było zapach kwiatów. Od razu się wywróciłam, jednak ktoś mnie złapał... Uniosłam wzrok do góry i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Halinksa. Na mojej twarzy również zagościł uśmiech. Przytuliłam się do niego, a on mnie objął swoimi wielkimi ramionami. Czułam się bezpieczna. Wróciło do mnie to szczęście i ekscytacja. Spojrzałam w jego oczy, znów świeciły mu tym pięknym blaskiem. Zerknęłam na chwilkę na jego usta po czym znów patrzyłam mu w oczy. Chłopak zrozumiał i od razu wpił się w moje usta. Uśmiechłam się w pocałunku. Nagle poczułam jak ktoś mnie popchnął i razem z chłopakiem wylądowaliśmy na... łóżku? Jak się to stało? Było to bardzo dziwne, jednak jego jego usta długo nie czekały i zaraz połączyły się z moimi. Całowaliśmy się tak długo, aż nie zabrakło nam tchu... Popatrzyłam w jego brązowe gałki... Można było z nich wyczytać, że chce tego samego co ja. Szybko ściągłam z niego koszulkę. Chłopak wcale nie był zdziwiony. Od razu wziął się za moją. Zwinne ją zdjął i wyrzucił za siebie... Znowu zaczęliśmy się całować, a gdy sięgał do paska od moich spodni...

Obudziłam się... Znowu... To był znowu tylko sen... Jeszcze dziwniejszy od tamtego... Chyba muszę się iść leczyć... To było naprawdę chore... Maks, znowu on... ehggg...

Zobaczyłam na zegarek i okazało się, że wstałam dziesięć minut przed budzikiem. Dobrze się składa. Gdy już się wywlekłam z łóżka, podeszłam do mojej szafy w poszukiwaniu jakieś kreacji na jutrzejsze urodziny. Chciałam się wystroić. Oczywiście dla An. Bo dla kogo innego? To będą urodziny księżniczki, wiec powinnam jakoś wyglądać... Stwierdziłam, że nie mam nic idealnego na tą okazję i że na zakupach kupię też coś dla siebie.

Wybrałam sobie ubrania do szkoły i poszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę, pomalowałam i ubrałam się. Miałam na sobie czarne, obcisłe spodnie, a do tego czerwoną, luźną koszulkę na ramiączkach. Założyłam na to jeszcze czarną kurtkę skurową. Zeszłam na dół i jak zwykle zjadłam śniadanie w samotności. Posprzątam po sobie i ruszyłam do szkoły...

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~
Na rozpoczęcie weekendu c:

Nie wierzę, że mi się tyle udało napisać! To były praktycznie tylko sny! Jestem z siebie dumna c: Mam nadzieje, że wy też jesteście ze mnie dumni :* xD
Jak myślicie, czy te sny coś oznaczały czy to zwykłe sny? :D
Komentarz□■□+gwiazdka☆★☆= moja miłość ♡♥♡

Do następnego :*
/Naty.

Dla CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz