Take a chill pill

18 3 1
                                    

Gdy podjechaliśmy pod budynek, w którym miała odbyć się impreza moje nogi zrobiły się jak z galarety. Spojrzałam ukradkiem na chłopaka, który ze skupieniem parkował swoje auto. Zerknął na mnie szybko i uśmiechnął się chyba próbując dać mi otuchy. Nie wyszło.
- Ja nie chcę- mruknęłam ściskając pudełko pizzy.
- No co ty...- spojrzał na mnie uśmiechając się.
Czy on zawsze musi się tak szczerzyć?
-Nie no co ty tylko serio. Boję się.
A jak ten "gospodarz" imprezy- zrobiłam króliczki w powietrzu- mnie nie będzie tam chciał?
- Na pewno nie będzie miał nic przeciwko- powiedział gasząc silnik-No chodź- dodał lekko łapiąc mnie za rękę. Delikatnie, prawie niezauważalnie wyślizgnęłam się z jego uścisku i z nogami jak paralityk, ale o własnych siłach, wyszłam z auta. Staliśmy na parkingu pełnym odjechanych, sportowych aut przed ogromnym szklanym budynkiem.
Wyglądał bardziej jak biurowiec niż budynek mieszkalny i szczerze mówiąc przez głowę przeszły mi podejrzane myśli.
Czy to na pewno tutaj?
Czy on na pewno nie przywiózł mnie tutaj żeby zapakować mnie w pudła i wywieźć na handel organami?

Spojrzałam niepewnie na Caleba, mrużąc oczy i głową wskazałam na budynek. On tylko prychnął śmiechem pokiwał głową i jakby nie widząc mojej konsternacji ruszył do ogromnego wejścia.
Rozejrzałam się jeszcze raz po parkingu i kurczowo trzymając pudełko pizzy i choć po głowie krążyło mi wiele niepokojących myśli, ruszyłam za nim.

- Ostatnie- powiedział Caleb gdy drzwi szklanej windy zamknęły się bezgłośnie. Rozumiejąc jego przekaz, nacisnęłam czarny przycisk z białą 20, oznaczającą numer piętra. Szyb windy widoczny przez szklane ściany i podłogę, wydawał się ciągnąć w nieskończoność. Spojrzałam ukradkiem na Caleba, żeby zobaczyć czy on też jak ja fascynuje się przezroczystą podłogą, ale on nie podzielał mojego zainteresowania.
Stał oparty o ścianę z zamkniętymi oczami i kiwał głową w rytm niemiłosiernie wkurzającej typowo windowej muzyczki. Pokiwałam głową z niezrozumieniem i wróciłam do patrzenia na "drogę" windy, która jak na złość od razu się zatrzymała.
- Panie przodem- usłyszałam przy uchu i jak poparzona wyleciałam z windy. Dostałam dreszczy na całym ciele co ostatnio często mi się zdarza.
Gdy tylko "oprzytomniałam" udałam się za zawsze uśmiechniętym Calebem w kompletnie nie znanym mi kierunku. Moje botki mimowolnie stukały po marmurowej podłodze w  rytm  muzyki, do której się zbliżaliśmy.
- To tu- powiedział Caleb i sięgnął ręka do bardzo wymyślnej klamki żeby otworzyć drzwi, zza których wydobywała się muzyka.
-Stop - prawie krzyknęłam i złapałam jego dłoń tym samym podtrzymując bo przed otwarciem drzwi- A jak mnie SERIO nikt nie polubi?
- Chcesz tabletkę na uspokojenie? Może Valerin?
- A może nie?- mruknęłam i spojrzałam na niego wymownie.
- Okey, ale jak coś to...
- Oh już przestać sobie ze mnie żartować- warknęłam i nie wiem jak ani kiedy, otworzyłam drzwi wpadając przy tym w sam środek imprezy z pogniecionym kartonem pepperoni z podwójnym serem pod pachą.






BAAARDZO DŁUGA PRZERWA
BAAARDZO KRÓTKI ROZDZIAŁ
BAAARDZO PRZEPRASZAM

Jeśli jest tu jeszcze KTOKOLWIEK, PROSZĘ ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD

Fenkju.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 31, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

IndependentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz