Obudziłam się w jakimś pokoju, był inny niż mój, cały czarno-szary. Otworzyłam oczy, zauważyłam trójkę mężczyzn którzy patrzyli na mnie.
-Obudziła się..- Szepnął brunet z włosami związanymi w kitę
- No wow, ameryke odkryłeś! Jakbym nie zauważył!
- Oh, c'mon Zed Yasuo, nie zaczynajcie niepotrzebnej kłótni!- krzyknął na nich mnich z opaską na oczy. Ja tylko na nich patrzyłam, nic nie mówiąc czekałam aż skończą się kłócić.
Dłuuugo to trwało, ja czekałam.. Gdy skończyli kłótnie, ich oczy patrzyły na mnie. To denerwujące uczucie. Zadawali mi pytania, ale na żadne nie dostali odpowiedzi. Brunet patrzył na mnie swoim spojrzeniem.. Takim dość nietypowym.
-Em.. Możecie mnie wypuścic?
-Nie e!- zawołali wszyscy chórem. Byłam zirytowana, obudziłam się to chyba mogę już iść?
-Nigdzie nie idziesz.. Zostajesz tutaj, od teraz jesteś częścią Ionii. W szafie masz ubrania, przebierz się i poczekaj tu potem na Yasuo, jakbyś nie wiedziała to ten z kitą.-odparł mnich i wyszli.
Miło miło.. Jestem teraz częścią Ionii, serio? Dlaczego? No ja chcę do domu.. Demacia to mój dom.. A nie Ionia.. Pfff, zmuszają mnie do wszystkiego wiecznie. Wstałam, podeszłam do szafy. Te ubrania.. Uh, nie w moim stylu. No ale.. Ubrałam się, usiadłam na łóżku i czekałam. Minęła godzina zanim Yasuo przyszedł. Grr, tyle na niego czekać. Nudziło mi się..
-Wstawaj! Musimy iść!- powiedział z powagą. Ja posłusznie wstałam i szłam za brunetem. Ciągnął mnie, miałam ochotę się wyrwać i uciec, wrócić do przyjaciół i rodziny.. Wyszliśmy z budynku, dał mi moją różdżkę.
-Ionia potrzebuje maga światła, takiego jak ty. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, nikt prócz ciebie nie umie opanować magii światła.-skierował w moją stronę swój wzrok, patrzył mi w oczy. W krzakach usłyszałam szelest, w moją strone leciało ostrze.
- So uri!-krzyknął Yasuo i przed nami pojawiła się ściana z wiatru. Yasu zaczął się śmiać, ja po chwili też. Podeszliśmy, w krzakach był Zed.
- O hej.. Nie wiedziałem, że tu jesteście..-rzekł nerwowo i zniknął w cieniu.
- Ah ten Zed, widać podobasz mu się.-znów się zaśmiał.
-Bądź posłuszna, idź poszukać Irelii lub Ahri, zaprzyjaźnij się z kimś po prostu.-powiedział i poszedł sobie. No pięknie.. Chciałam przygody? To mam.. Ale ta jest najnudniejsza z wszystkich.. Poznawać kogoś.. Moim jedynym przyjacielem jest Xin. Aghr, mam tego dość, serdecznie dość! Rozkazy wiecznie, takie moje życie. Nevermind.. Rozglądałam się i szukałam kogoś z kim mogę porozmawiać. Wszyscy na mnie dziwnie patrzyli i śmiali się. Nie wytrzymałam rozpłakałam się i uciekłam do lasu. Usiadłam pod wielkim drzewem, szelest liści zawsze mnie uspokaja. Siedziałam dalej, obserwowałam czy nikogo nigdzie nie ma, było cicho, zbyt cicho. Nagle ktoś na mnie zeksoczył, ja wystraszona próbowałam strącić ktośka.
-Nie bój się! Nic Ci nie zrobie.-zahihotał ktosiek i zszedł ze mnie. Była to kobieta z granatowymi włosami, lisimi uszami,ubrana w sukienkę w stylu japońskim i miała 9 ogonów?
-Jesteś Lux prawda? Słyszałam, że będziesz teraz w Ionii mieszkać i pomagać nam w walce. Miło mi cię poznać, jestem Ahri.
-Wa.. Ekem, tak jestem Lux i mnie też miło Cię poznać.- powiedziałam ignoranckim głosem. Tak, chciałam powiedzieć 'wal się' ale nie wypada jak kogoś się poznaje, prawda?
-Muszę Ci coś pokazać! Chodź!
-No okej.-wstałam i biegłam za Ahri. Gdy byłyśmy na miejscu, coś co zobaczyłam zamurowało mnie..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Po raz 1 napiszę coś od siebie na zakończenie. :3
A więc.. Rozdziały będą codziennie po 1.
Byłby po dwa, ale chcę zacząć pisać nową ksiązkę.
Tą dalej będę pisać, tylko,że druga będzie co drugi dzień a ta codziennie. ^^
To tyle. (I tak tego nikt nie czyata :'>)
CZYTASZ
Życie w Demacii.
FanfictionOpowiadanie z perspektywy Lux, która mieszka w Demacii. Zapraszam! ^^