- Wujku kiedy mama i tata wrócą? - mały chłopczyk z nadzieją w oczach i rozczochranymi włosami siedział na biurku Aiden'a Cassel. Mężczyzna podniósł wzrok znad książki i zdjął okulary. Od tygodnia zajmował się synem brata i mimo tego, że był człowiekiem niezwykle cierpliwym powoli zaczynał mieć dość tego pytania. A miał na nie tylko jedną odpowiedź.
- Nat wiesz, że misja twoich rodziców jest bardzo ważna. Od niech zależy co dalej będzie się działo z naszym gatunkiem... - mężczyzna przerwał widząc jak jego bratanek przebiera nogami co mogło znaczyć tyle, że ta mowa nic mu nie da. Od siedmiu dni ta sama rozmowa. Musiał powiedzieć coś innego, mimo to nie potrafił do końca rozmawiać z dziećmi. Wiedział, że jego bratanek jest jak na swój wiek inteligentny, ale jak miał mu powiedzieć, że nie ma 100% pewności, że jego rodzice wrócą. Misja była prawie samobójcza pomimo zapewnień władz. Dlatego starał się tak bardzo odwieść Mark'a i Emily od tego pomysłu, ale nic to nie dało. Jego brat jak i bratowa byli niezwykle uparci, a do tego bardzo pragnęli przydać się społeczeństwu. Słowa Aiden'a nic nie dały i temu teraz był w tej trudnej sytuacji. Mark jeśli spróbujesz nie wrócić to obiecuję, że znajdę kiedyś wasze zwłoki i rzucę na pożarcie wilkom. Te słowa wypowiedział, gdy jego brat się z nim żegnał. Nie pozwolę by mój syn wychowywał się z takim gburem jak ty, nie martw się braciszku. Wrócę. Miał tylko nadzieję, że tym razem naprawdę dotrzyma słowa, a nie tak jak za ich dzieciństwa.
- Wujku... zaciąłeś się - Aiden niemalże podskoczył, gdy usłyszał słowa Nathaniela. Chłopiec patrzył teraz na niego z zaciekawieniem. To zadziwiające jak szybko dzieci potrafią zmieniać swoje nastawianie.
- Przepraszam - odpowiedział szybko i spojrzał na swoją książkę. Nabrał powietrza do płuc i gotów był zacząć trudną rozmowę - Wiem, że jesteś mą....
- WRÓCILI ! - krzyk jakiegoś mężczyzny przerwał mowę Aiden'a. Zaraz potem drzwi jego pokoju się otworzyły i ten sam mężczyzna wdarł się do środka - Zwia... zwia.. zwiadowcy wrócili - wysapał. Aiden nie zdążył ni jak zareagować bo Nathan'a już nie było. Biegł prosto do bramu. Nie miał wyboru i ruszył za nim. Nie byli jedynmi, którzy chcieli przywitać przybyłych temu też mały chłopiec szybko zniknął Aiden'owi z widoku zasłonięty przez jakiś ludzi.
"Jeszcze tego mi brakowało, żebym na koniec zgubił tego chłopaka" przeszło przez myśl mężczyźnie i przyśpieszył popychając przy tym wiele osób, które poruszał się wolniej. Wybąkiwał tylko krótkie przeprosiny i pchał się dalej. Nic to jednak nie dało, nigdzie nie mógł znaleźć swojego bratanka. Jego serce zaczęło bić szybciej, nigdy nie panikował, ale tym razem kompletnie nie wiedział co robić.
- Nathaniel! - krzyczał i cały czas się rozglądał, ale nic mu to nie dało. W pewnym momencie po prostu się zatrzymał i zadał sobie pytanie dlaczego tak panikuje. Wiele razy ten chłopak biegał gdzieś bez jego wiedzy czy nawet zainteresowania i nigdy jakoś szczególnie go to nie przejmowało, niestety miał dziwne wrażenie, że tym razem młody będzie go potrzebował.W tym samym czasie, gdy Aiden przedzierał się przez tłum Nathan już był na początku samego tłumu wraz z koleżanką z którą często się bawił. Stali przed bramkami. Były tytaj ze względu na bezpieczeństwo i by nawet w zwykły dzień nikt nie kręcił się przy wyjściu. Nigdy nie wiadomo co ludziom odciętym od zewnętrznego świata mogło strzelić do głowy, więc te barierki były potrzebne. Tym razem jednak przed barierkami byli ludzie... rządu. Każdy z nich w pełnym wyposażeniu. Nie wiele ludzi jednak tak naprawdę zwróciło na to uwagę, ponieważ wszyscy w skupieniu patrzyli się w metalowe wrota. Władze w końcu zezwoliły na otwarcie wrot. Powoli zaczęły się otwierać. Za nimi był tylko ciemny korytarz temu przez dłuższą chwilę nikt nie potrafił nic dojrzeć. W końcu jednak z mroku wyłoniło się 6 postaci. Wszyscy czekali aż nastepne 14 również wyłoni się z mroku... jednak nic takiego się nie stało. Cześć dorosłych zaczęło szeptać. Wszyscy zadawali sobie pytanie co z resztą. Może za wyjątkiem dzieci, które i tak tego nie rozumiały.
CZYTASZ
Miasto Zagłady
Paranormal"Cztery postacie wolnym krokiem kierowały się do wyjścia z podziemi. Byli pierwszymi od 15 lat, którzy podążali tą ścieżką. Właśnie dlatego się nie śpieszyli. Wiedzieli, że gdy tylko wyjdą już nigdy mogą nie być bezpieczni, czekał ich świat kojarzon...