6. Kiedyś byliśmy ludźmi...

12.3K 1.4K 802
                                    

- Wiesz, te twoje ubrania są dziwne - powiedziała dziewczyna, zakładając spodnie i bluzę swojego gospodarza.

Chłopak natomiast, stojąc twarzą do ściany, walczył z pokusą podglądania. Niby przez parę tygodni opatrywał rany RA1315, jednak zawsze miała ona na sobie bieliznę, a w tej chwili ta część garderoby suszyła się na zewnątrz. Więc stała za nim tak, jak przyszła na świat. Naprawdę musiała mu ufać.

- Są normalne - odparł, by zająć czymś myśli. - Takie spodnie nazywa się dresami, a bluza jest jedynie czerwona. Nic więcej.

- Wiem, wiem. Umiem już rozróżniać kolory, ale mi chodzi o coś innego. Jak to możliwe, że wszystkie twoje ciuchy są identyczne? A do tego te spodnie są o wiele za duże i czuję się, jakbym miała na sobie worek...

- Nie wszystko jest identyczne! - krzyknął speszony. Chyba nic w tym dziwnego, że bardzo lubił kolor czerwony. - Jedynie większość. A chwilę wytrzymasz w moich "workach". Mundurek po twoim upadku i amortyzacji drzew, nadaje się jedynie na ścierki i właśnie dlatego idziemy do miasta na zakupy.

Zaskoczona przerwała czynność i przez chwilę obserwowała sufit, szukając w pamięci jakiejś informacji na temat innych osób, jednak nic takiego nie znalazła.

- Miasta? To tu jest miasto? Myślałam, że jedyną żywą osobą w tym miejscu jesteś ty.

- Ty jeszcze nic nie widziałaś. Ale nie wystrasz się ludzi, których spotkasz... - Widać było, że chłopak nie chce powiedzieć nic więcej albo nie bardzo wie jak to zrobić. - Oni są, jakby to ująć... nietypowi - stwierdził po chwili.

- No to pokaż mi wszystko! - Gotowa nastolatka radośnie ścisnęła prawą dłoń swojego gospodarza. - Chcę zobaczyć jak najwięcej!

Po tych słowach Fnets zaśmiał się głośno, widząc wygląd swojej współlokatorki. Jego ubrania na pewno nie były stworzone dla drobnej osóbki, jaką była. Za długie rękawy bluzy zakrywały całe dłonie, a spodnie przewiązane liną wokół talii, by nie spadły, wyglądały przekomicznie.

Zezłoszczona dziewczyna wyciągnęła z drewnianego domu rozbawionego chłopaka i ruszyła przed siebie, ale po chwili przypomniała sobie, że nie wie gdzie ma iść, co tylko jeszcze bardziej rozśmieszyło jej towarzysza.

- Jesteś naprawdę dziecinna i w gorącej wodzie kąpana - powiedział, ocierając niewidzialną łezkę z oka. - Pozwól, że jednak ja będę prowadzić.

Piętnastolatka udała obrażoną, ale tak naprawdę nie umiałaby się na niego zezłościć. Bardzo polubiła tego dziwnego człowieka. Zawsze się uśmiechał i zwracał do niej z troską. Szli w ciszy, a RA1315 z zainteresowaniem obserwowała otaczający ich świat. Nadal nie mogła nadziwić się przyrodą i kolorami. Zachwycała się zwierzętami, miękką trawą, którą czuła pod bosymi stopami, niebieskim niebem, słońcem. To wszystko było dla niej nowe i magiczne. Wydawało jej się, że to sen... albo że jej dawne życie było jedynie snem. Czuła, że tutaj jest jej miejsce.

- W ogóle to ile ty masz lat? - zadała pytanie, by przerwać milczenie. Odkąd przypomniała sobie, czym jest przyjaźń, nie znosiła samotności, a pokochała rozmawiać z innymi.

- Dwadzieścia - odrzekł.

- Serio?! Wyglądasz na młodszego.

- Ano wyglądam. - Fnets westchnął ciężko. Od dawna chciał spytać o pewną rzecz, ale za bardzo bał się odmowy ze strony dziewczyny. Jednak teraz zebrał się w sobie, był zdeterminowany. - Czy mógłbym dać ci imię?

Piętnastolatka zatrzymała się i popatrzyła w jego niezwykłe czarne oczy z białą tęczówką. Była zaskoczona zachowaniem chłopaka i nie wiedziała, jak ma zareagować.

Co wiesz o potworach?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz