Nie było tu aż tak fatalnie jak myślałam. Miałam własną łazienkę, a nawet garderobę. Co prawda, pokój był bardzo malutki, ale nie liczyłam na żadne luksusy. Spodziewałam się nawet ciasnego pomieszczenia, które swoją wielkością przypominało by bardziej klatkę. Otworzyłam szafę, a to co tam zastałam przyprawiło mnie o dreszcze. Wszystkie moje rzeczy były ładnie porozmieszczane na półkach. Buty, bluzki, spodnie . Tylko skąd one się tu wzięły? W walizce miałam jedynie niezbędne ubrania i przedmioty a tu było kompletnie wszystko, co pozostawiłam w moim domu.
Rozdrażniona wybiegłam z lokum, poszukując mojego wybawiciela. Nie zmarnowałam na to zbyt dużo czasu. Znajdował się w czyimś pokoju, który mieścił się na drugim końcu budynku. Kilka chłopaków siedziało na łóżku przy otwartych drzwiach wejściowych i zawzięcie dyskutowali o jakiejś sprawie.
-Że co? Arek gdzieś spieprzył a nam w prezencie zostawił swoją siostrzyczkę? I mamy się ją zajmować jak małym dzieckiem? - zapytał się pretensjonalnie wysoki, wytatuowany blondyn. Zamarłam. Mówią o moim bracie.
-Po prostu mamy jej pilnować. Nie rozumiesz, że cała ich rodzina jest w niebezpieczeństwie? I to nie jest jego wina, ani tym bardziej jej. - z daleka rozpoznałam głos Krystiana, który najwyraźniej był już zmęczony całą sytuacją.
-Ale tak właściwie to co się stało? - warknął kolejny typ, który wyglądał na wyjątkowo silnego i groźnego.
-Sam dokładnie nie wiem. Znam tylko jakiś niedokładny zarys tej całej zagmatwanej sprawy. Póki co musimy postępować według jego wskazówek. - odparł chłopak o kruczoczarnych włosach, zrywając się z łóżka. - Przecież ona w niczym nam nie przeszkadza. Nie wygląda na jakąś buntowniczą gówniarę.Ale skąd oni znają mojego brata?
Stwierdziłam, że nagłe wparowanie do pomieszczenia i zadanie tego pytania to fatalny pomysł. Dowiedzieli by się, że podsłuchiwałam, a co za tym idzie straciłabym dobre wrażenie w ich oczach. Wróciłam więc do siebie. Bezcelowo usiadłam na łóżku i zastanawiałam się co to wszystko ma znaczyć. Na światło dzienne wychodzi coraz więcej różnych zaskakujących faktów, ale jeszcze daleko do rozwiązania całej tej pieprzonej zagadki.Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w czarne rurki i zwykłą koszulkę. Nie miałam pojęcia jakie można znaleźć tu zajęcie by kompletnie nie zanudzić się na śmierć. Nagle do mojego pokoju wszedł on, przerywając moje dotychczasowe przemyślenia.
-I jak? - powiedział pogodnie Krystian, siadając obok mnie.
-Spełnienie marzeń. - odparłam sarkastycznie, uśmiechając się mimo to. - nie no. Nie jest tak źle, daje radę.
-To jak, idziemy? Pokażę ci, gdzie co jest, zapoznam ciebie z paroma osobami.
-Okej. - zerwałam się na równe nogi, chwytając w dłoń klucz.
Chłopak oprowadził mnie po budynku. Znajdowało tu się wiele różnych charakterów, każdy z nich wylądował na tym zadupiu z kompletnie innego powodu. Po chwili przy barze podeszliśmy do grupki ludzi.
-Adrian. - wysoki, dobrze zbudowany blondyn uścisnął moją dłoń. Wyglądał na bardzo przyjaznego, ale jednocześnie opanowanego i chłodnego.
Padło jeszcze wiele imion, zanim spowrotem dotarłam do mojego pokoju. Życie tutaj wydawało się bardzo nudne. Nie wiem nawet jak opisać to miejsce. Bałam tu się z kimkolwiek rozmawiać. Co druga dziewczyna wyglądała jak tania, pusta lafirynda.
Chłopacy nie byli jednak tacy źli. Można z nimi przynajmniej normalnie pośmiać się i podyskutować.Posprzątałam trochę i poszłam do kuchni zrobić sobie kolację. Ze znalezionych produktów wyczarowałam kanapki. Było to sporym wyzwaniem, gdyż w lodówce królowało jedynie światło. Najedzona wróciłam do mojego ciepłego łóżka.
Nagle usłyszałam głośne pukanie do drzwi.
-Proszę! - wykrzyknęłam, ubierając bluzę.
Moim oczom ukazał się ktoś, kogo kompletnie tutaj się nie spodziewałam. Szczególnie o tak późnej godzinie.-Na dole jest impreza. - odparł Adrian, opierając się o framugę. - idziesz?
Chwilę się wahałam, ale stwierdziłam, że co mi szkodzi. Nie chcę wyjść na okropną nudziarę, która pół życia spędza w swojej samotni, obżerając się tłustym jedzeniem.
-Daj mi chwileczkę. - podeszłam do szafy w celu znalezienia przyzwoitego stroju.
Po chwili wygrzebałam czarny crop top, krótkie spodenki oraz koszulę w kratę, którą przewiązałam w pasie. Do ręki złapałam wysokie, czarne koturny. Rozczesałam włosy, a usta pomalowałam czerwoną szminką.
-Gotowa? - zapytał się, mierząc mnie wzrokiem.
-Owszem. - powiedziałam, zamykając drzwi za sobą.
-Szybko poszło.
Faktycznie. Zajęło mi to jedynie około pięć minut, co jest wręcz rekordowym czasem.
Zeszliśmy na parter po schodach. Z daleka słychać było już głośną muzykę. Szybko wtopiliśmy się w tłum i zaczęliśmy tańczyć. Po dłuższej chwili poczułam się dość nieswojo więc, zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Krystiana. To było dość dziwne uczucie. Dyskomfort pomieszany z odrobiną... strachu?
-Pijemy? - zapytał się blondyn, przekrzykując muzykę.
Nic nie odpowiadając, skierowałam się w stronę baru.
Chłopak wręczył mi kolorowego drinka a po kilku takich, moje racjonalne spojrzenie na świat wręcz runęło. Ze szpitalnego dziwadła miałam się stać normalną, zwykłą dziewczyną. Tak. Taką która chodzi na imprezy, spędza czas ze znajomymi i w szerszym gronie nie boi się otworzyć buzi w obawie, że palnie jakąś głupotę i wszyscy ją skrytykują. Taka właśnie kiedyś byłam. Nieśmiała, żyjąca w swoim świecie. Może nareszcie przyszła pora to zmienić?Bardzo przyjemnie spędzało mi się czas z Adrianem. Faktycznie, był taki jak mi się wydawało. Miły i pomocny ale także twardy i stanowczy. Wlewaliśmy coraz większe ilości alkoholu w nasze żyły, a z każdą chwilą nasza rozmowa stawała się coraz swobodniejsza. Śmialiśmy się, opowiadaliśmy zabawne historie z życia. Nie zabrakło także uśmieszków i uwodzicielskich zagrywek chłopaka. No cóż, alkohol robi swoje.
Nagle poczułam jak jak ktoś mocno szarpie mnie za ramię.
-Co to za lalunia? - usłyszałam głośny pisk za swoimi plecami, a moim oczom ukazała się wysoka blondyna, którą spokojnie mogłam określić mianem królowej kiczu. Ledwo co zaczęła paplać, a ja już nie mogłam tego znieść.
-Spokojnie. - wybełkotał pijany chłopak. - koleżanka.
Nie minęła minuta, a dziewczyna zmusiła chłopaka do tego, aby wstał i wręcz ciągnęła go na siłę, by poszedł za nią. Wyglądało to conajmniej komicznie. Zostałam sama.
Stwierdziłam, że przebywanie w takim towarzystwie bez jakiejkolwiek obstawy to kiepski pomysł. Nachlani kolesie, którzy są nieobliczalni to nieodpowiednie towarzystwo dla dziewczyny która nie zna tutaj praktycznie nikogo. Skierowałam się wiec w stronę wyjścia z klubu.
-Mała! - usłyszałam w oddali jakiś męski głos. Nie, to nie do mnie. Dalej szłam przed siebie, nieco szybszym krokiem. Nagle podbiegł do mnie mężczyzna, który wyglądał dosłownie jak kulturysta.
-Spieprzaj. - wykrzyknęłam, gdy ten próbował mnie podnieść.
-Oj nie, idziesz ze mną. - odparł z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
- Spierdalaj. - warknęłam, próbując uciec - rozumiesz? Czy mam powtórzyć?Co to za zasady? Zobaczysz jakąś dziewczynę, którą jesteś zainteresowany i masz prawo na siłę brać ją na ręce i robić to na co masz ochotę?
Wyswobodziłam się z objęć tego kolesia i zdecydowanie zadałam mu prawego sierpowego. Szybko poszło. Chyba się tego kompletnie nie spodziewał, gdyż w szoku odszedł i powrócił do bawiących się ludzi. Bycie twardzielką, tfu właściwie udawanie jej nie jest takie złe.
Spokojnie kierowałam się w stronę mojego mieszkania, a przy wyjściu z imprezy spostrzegłam chłopaka o kruczoczarnych włosach. Właśnie tego którego szukałam.
-Pozwoliłem ci tutaj przychodzić? - warknął, łapiąc mnie za nadgarstek. Wyprowadził mnie na korytarz i zaczął prowadzić w stronę schodów.
-To boli. - syknęłam przez zaciśnięte zęby.- przecież mogę robić to co mi się tylko żywnie podoba.
-Oj mylisz się. - w tej chwili zaczęłam się go bać. - tak ciężko było kurwa o tym poinformować? Przyjść i powiedzieć że idziesz na waloną imprezę? Tylko tyle. Ja szukałem ciebie jak jakiś palant.
-Nie musiałeś. - wyrwałam się z jego uścisku, czym prędzej idąc w kierunku pokoju. - nikt ci nie każe. No chyba że ja o czymś nie wiem.
-Posłuchaj mnie, bo drugi raz nie będę powtarzał. Jak następnym razem masz zamiar odwalać takie numery to lepiej mnie poinformuj. Przecież nie znasz tu ludzi. Nie masz pojęcia z kim przebywasz pod jednym dachem. Jakie nieobliczalne i niebezpieczne osoby tu mieszkają. To nie jest jakiś dom wczasowy. Absolutnie każdy wylądował tu z jakiegoś powodu. To miejsce to ucieczka przed światem, rozumiesz? Nigdzie nie chodzisz sama. Na żadne imprezy, drinki. O wszystkich takich rzeczach mam wiedzieć, by mieć sto procent pewności, że nic tobie nie jest. . - w momencie, gdy wypowiadał ostatnie słowo, zamknął drzwi i odszedł.
Zatkało mnie. Kopnęłam w ścianę, pośpiesznie zdjęłam z nóg koturny i z całej siły rzuciłam nimi w kąt.Dlaczego? Bo wcale nie odpowiadał mi ten popierdolony układ.
CZYTASZ
Czemu nie?
Short Story"Nie masz pojęcia z kim przebywasz pod jednym dachem. Jakie nieobliczalne i niebezpieczne osoby tu mieszkają. To nie jest jakiś dom wczasowy. Absolutnie każdy wylądował tu z jakiegoś powodu. To miejsce to ucieczka przed światem, rozumiesz?" Jak to...