Chanyeol pov
Baekhyun pov
Zignorował mnie, odmawiając posłuszeństwa. Ja go tylko grzecznie spytałem dlaczego się spóźnił, co mnie jeszcze w nim zadziwi? W jakim wysokim stopniu ten bachor jest niewychowany? Ponownie zadałem mu pytanie, na które raczył oschle odpowiedzieć. Cytując: ,, - A wie pan, zobaczyłem niezłą dupę na mieście i chciałem do niej zagadać, ale mi zwiała.''. Toż to obrzydliwe! Nie dość, że wysłowił nie takim a nie innym słownictwem, to w dodatku miał moją osobę na myśli! Momentalnie rumieniec wparował na moje policzki. Nakrzyczałem na niego, a mimo tego, dodatkowo wstawiłem ocenę niedostateczną do dziennika koło jego nazwiska. Gdy już skończę pracę na dziś, dopiszę mu uwagę, za złe traktowanie nauczyciela. Wciąż poddenerwowany kontynuowałem interesującą lekcję. Dokończyłem pisać pytanka egzaminacyjne i odczekałem, aż uczniowie umieszczą je w swoich zeszytach. Przyglądałem się klasie podczas ich pracy. Oczywiście, pan Park Chanyeol powtórzył swoje wczorajsze działania i postanowił sobie zamienić moją lekcję w przedszkolne leżakowanie. Podszedłem do niego, wydarłem się na całe gardło, aby natychmiast wstał, po czym wstawiłem mu kolejną jedynkę. Odchodząc od jego przeklętej ławki czułem na sobie jego uporczywy wzrok, który przeżerał mnie od stóp do głowy. Coraz bardziej mnie to denerwowało. Już chciałem się odwrócić i jeszcze raz na niego nawrzeszczeć, ale zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy tak jak przystało spakowali się i pomału opuszczali pomieszczenie, a ten wyglądał jakby nie miał takiego zamiaru. Jednak się pomyliłem i wpatrywałem się jak razem z tłumem emigruje z klasy. Nie zwracając już więcej na niego uwagi schyliłem się do dolnej szafki w biurku po kartę pracy dla następnej klasy, ale nie mogłem jej znaleźć pośród sterty innych papierów. W sali panowała cisza, dlatego uznałem, że nikogo już nie ma, więc nie krępowałem się i lekko się wypiąłem, aby wygodniej móc przeglądać wnętrze szuflady. To co zrobiłem było ogromnym błędem. Chwilę później poczułem jak ktoś przystawia się do mojej tylnej części ciała, ponadto ten ktoś objął mnie dłońmi w pasie. Ekstremalnie pisnąłem i wyrolowałem się o 180 stopni, kończąc twarzą w twarz z nie kto innym, jak Park Chanyeolem. No ja normalnie wszystkiego się spodziewam po tym człowieku!
- Młody człowieku, czy ty wiesz, jakie kłopoty możesz mieć przez takie zachowanie? Opamiętaj się! Twoje czyny są całkowicie nie na miejscu! – starałem się przemówić temu inżynierowi do rozsądku, na marne, bo w ogóle mnie nie słuchał.
Dlaczego on zawsze musi podnosić mi ciśnienie? Co ja mu zrobiłem? Czy on mnie nienawidzi, za to, że nauczam w jego szkole? Przecież nic mu nie wyczyniłem! Ugh, nie wiem co myśleć. Zakrzątałem sobie głowę i nim się obejrzałem, byłem trzymany w krawacim uścisku. Chan skanował mój aparat optyczny potężnym jak pyton wzrokiem. Odruchowo skamieniałem ze strachu. Jestem niższy, drobniejszy i nie wiem co jeszcze. Praktycznie, nie miałbym żadnych szans! To jak walka wiewiórki z jastrzębiem! Muszę się ukrywać i być silnym, logicznie myślącym przedstawicielem nadrzewnych ssaków. Przybliżał się do mnie na zwyczajnie za bardzo niebezpieczną odległość. Wymyśliłem szybko, że mógłbym mu nadepnąć na stopę i nitro speedem uciec. Byłem bliski wykonania planu działania, ale oboje usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Mój ratunek... Nastolatek się opamiętał i ogarnął wygląd. Spojrzałem we wrota, a z nich wyłonił się Jonginek, uroczy chłopak z 3B.
- Boże, co ty tu robisz, ty idioto? – warknął podchodząc szybko do Jongina.
- Panie Park, język! Co chciałeś Jongin? – spytałem młodzieńca miłym tonem.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałem tylko pożyczyć kredę dla profesora Bogdanow.
Podarowałem Jonginowi kredę i obserwowałem jak Chanyeol wychodzi z klasy z wielkim zdenerwowaniem. Odetchnąłem z ulgą po tym jak opuścił salę. Na szczęście jutro nie mam z nim styczności. Wróciłem do biurka i rzuciłem oko na plan lekcyjny. Oh! Jutro nie mam zaplanowanych żadnych lekcji! Ucieszyłem się, ponieważ już wyobrażałem sobie jak odprężająco spędzę jutrzejszy dzień. Resztę lekcji przeprowadziłem spokojnie. Zabrałem swoje rzeczy z pokoju nauczycielskiego, pożegnałem się z kadrą szkolną i opuściłem budynek licealny. Przekraczając próg wyjściowych drzwi, ku mojemu zdziwieniu spostrzegłem Takuyę, mojego rycerza z poranka! Myślałem, że mam przywidzenia, jednakże gdy podszedł i się przywitał omamy minęły. Powiedział, że bardzo chciał mnie jeszcze zobaczyć i jeśli jestem chętny to wymienić się numerami telefonów. Naturalnie, że byłem chętny! Wymieniliśmy się numerami, a następnie poszliśmy w stronę do mojego domu. Ah, co za mężczyzna! Drugi raz odprowadzać dopiero co poznanego człowieka do domu? To cud, że na Ziemi urodziła się taka przecudowna osoba. Szczerze, trochę mnie zauroczył... Tak, jestem gejem, ale jeśli on nie powie o tym ani słowa pierwszy, to ja też się nie zdradzę. Może mnie oszukuje i ma zamiary tylko się ze mną zabawić? Na tą myśl przypomniał mi się mój ulubiony inżynier. Ugh, pożałuje tej zniewagi!
CZYTASZ
Hard Life ↓baekyeol↓
FanfictionPairing: Baekyeol Gatunek: mix Opis: Chanyeol ma dotąd nudne i spokojne życie, ale pewnego dnia...Do jego szkoły dołączył nowy nauczyciel, który ma niezły tyłek. Miłego czytania. ^^