V

341 32 9
                                    


Chanyeol pov

Baekhyun pov

Dłoń ma spoczywała na ruszającej się klatce piersiowej. Niesamowitym, ale i niezwyczajnie okropnym zjawiskiem było to, jak ten inżynier dręczył moje myśli. W niebie nie miałem zapisanej kolejnej nieprzespanej nocki, dlatego też, udałem się do kuchni w celu znalezienia pewnych tabletek uspokajających. Nie węszyłem długo, a znalazłem je w szafce nad zlewem, schowane leżały w biało-czerwonej apteczce, tuż pod plastrami. Gdy je zażyłem, wróciłem do sypialni. W pozycji pod kątem pół pełnym, odczekałem, aż lek zacznie działać. Minęła około godzina i mogłem krążyć w obłokach. Poczułem ulgę w udzie. Myśli mam w głowie, że środek zawarty w pigułkach rozprowadził się po moim organizmie i byłem uprawniony do tego, aby odetchnąć. Nie pojąłem jednak faktu, dlaczego tak mi się dzieje? Chyba nigdy tego nie pojmę, a przynajmniej do czasu.

~~

6:00 to była rzeczywistość, która mnie dosięgnęła. Obudziłem się wypoczęty i gotowy do działania jak niemowlak. Po spotkaniu z tym gałganem, nie byłem sobą. Moje zachowanie zmieniło się o kilka stopni Kelvina, ale to nic, dlatego, że powracam do formy. Może powinnem spotkać się z psychologiem, bądź psychiatrą? Odpowiedni lekarz pomógłby mi w pełni ochłonąć i uspokoić układ nerwowy. Moja forma wymowy przepoczwarzyła się z pięknego motyla, w niechlujną i odrażającą poczwarkę. Nie przekładałem wypowiadanych słów przez mózgownicę. Każde zdanie było szybkie niczym błyskawica, nie przemyślane, i takie bezbarwne. Jak nie porządny nauczyciel języka ojczystego! Bo według mnie, taki właśnie powinien być, aby dawać prawowity przykład młodzieży. Pokazywać coś swoją osobą, zarazem nie tylko dobrą postawę i wychowanie, ale też rozbudowane walory językowe. Teraz, mam nadzieję, ze uda mi się to utrzymać. Na szczęście, dzisiejsze dwadzieścia cztery godziny mam zamiar spędzić odpoczywając w towarzystwie mojego nowego, uroczego znajomego. W końcu nie będę musiał się moczyć w agreście z tym przeklętym panem Parkiem. Wypuściłem dwutlenek węgla z płuc, przez otwory nosowe do atmosfery, równomiernie wydalając masę zebranego gazu z obydwóch szparek. Czułem niesamowity rozkurcz mięśni między-żebrowych. Rzecz anielska, żebra opadają, a przepona uwypukla się, aby potem ponownie móc dać mi nabrać świeżego i czystego powietrza, składającego się z 78 procentowego azotu i 21 procentowego tlenu. Następnie podniosłem się z materaca i spojrzałem na zegarek. Dłuższa wskazówka wskazywała 10 po 6:00. Jak co dzień, rozpocząłem poranek od wyszykowania się odpowiednio i wyjścia z psem. Ponieważ dzisiaj nie posiadałem zajęć szkolnych, spędziłem więcej czasu na przechadzkach górskich z Czaplą. Po mniej więcej dwóch godzinach, powróciliśmy do domu. Pierwsze co usłyszałem po przekroczeniu progu wejściowych drzwi drewnianych, to dzwonienie telefonu. Szybko ruszyłem w stronę słuchawki. Odebrawszy ją, do mojego ucha dotarł głos dyrektora placówki, w której pracowałem. Przekazał mi nieciekawe wieści. Mianowicie, plan lekcyjny wszystkich klas uległ zmianie, z przyczyny nie wiedziałem jakiej. Dopiero ta informacja zostanie mi przekazana na miejscu, dlatego miałem się tam pojawić do godziny 11:00. Odpowiedziałem grzecznie, że będę i zestresowany odłożyłem komórkę. Ah! Hulaj dusza, piekła nie ma! Czymże ja się przejmuję? To tylko plan! Zaśmiałem się głośno, w drodze do kuchni. Zpałaszuję małe śniadanko i popędzę do szkoły. Zjadliwe były moje owsiane płatki, lecz nie wystarczająco sycące. Rozmyśliłem, żeby chwycić ze sobą co nieco, na drugie śniadanie. Dla trudnego, nic chcącego! Ależ to było łatwe, więc rozejrzawszy się i ujrzawszy pąk smakowitego jabłka, niedźwiedzią łapą złapałem go i schowałem do torby. Już chciałem wychodzić, ale przecież nie jestem przebrany! W mgnieniu oka załatwiłem sprawę, po czym wyszedłem z domu w iście zaistym melonowym swetrze i czarnych, przyległych, materiałowych spodniach. Na to nałożyłem jeszcze granatowy żakiet i gotów ja żem był. Nie pieszo, nie autem, a transportem publicznym dotarłem do punktu celu. Takiemu napisałem wiadomość, jak się dzisiaj nam ułoży, ale powiedział, żebym się nie martwił. Najważniejsze, żebyśmy się spotkać udało. Jaki przemiły człowiek! Moje nogi same mnie prowadziły w odpowiedni kierunek i nim się obejrzałem, stałem przed wrotami do pokoju dyrektora. Zapukałem dwa, trzy razy.

Hard Life ↓baekyeol↓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz