Siedzę na trybunach na Cermonii Wyborów frakcji. Wczoraj mówiłam, że się nie boje. Niestety, wszystkie emocje, które towarzyszyły mi wczoraj, czyli radość i pewność siebie minęły szybko jak machnięciem ręką. Ich miejsce zajęły strach i obawa przed złym wyborem. Tak wiem, mowiłam, że chcę być Nieustraszona, ale coś we mnie pękło. Przy misjach stoi mama będzie patrzyła na mój wybór. Jeżeli wybiorę Nieustraszoność to mama się załamie i mnie wydziedziczy... Ta myśl mnie najbardziej boli. Wpatrzona w swoje buty słuchałam po kolei wywoływane nazwiska.
- Sara Oregana.
Podnuosłam głowę do góry. Wyglądała tak samo jak wczoraj. Ta sama fryzura i ubiór. Szła podenerwowana w stronę mis. Pięści miała ściśnięte, a twarz jak z kamienia. Bez wyrazu. Stanęła przed misami i rozluźniła pięści. Mama podała jej nóż. Wzięła go drżącymi rękami. Powoli przybliżyła nóż do ręki i zrobiła nacięcie. Krew popłynęła jej po ręce i kropla czerwonej cieczy wylondowała na kafelkach. Chwile stała nad misami i przelatywała wzrokiem po misach. Od Arudycij po Nieustraszonych. Po chwili podniosła rękę i zawiesiła ją nad misą Nieustraszonych. Krew spłynęła do misy. Nagle w hali rozbrzmiał się wrzask Nieustraszonych. Sara podeszła do swojej nowej frakcji i uścisnęła rękę mężczyźnie, którego już poznałam. Lukas...
- Susan Skarlet
Przerażona po dwóch minutach dopiero zrozumiałam, że teraz moja kolej. Szybko wstałam i podeszłam do mis. Odebrałam nóż od mamy nie patrząc na nią. Zrobiłam sobie ranę i bez chwili namysłu kroplę krwi skierowałam nad misę Nieustraszonych. Ciecz spłynęła i wleciała do misy. Bez oglądania się za siebie podeszłam do Nieustraszonych. Lukas wyciągnął do mnie rękę, którą przyjęłam i uścisnęłam. Już chciałam ją zabrać, ale on mnie zatrzymał i przyciągnął do siebie. Jego usta były przy moim uchu. Jego ciepły oddech otulał mnie jak ciepły kocyk. Przegryzłam wargę.
- ostrzegałem.- szepnął i puścił mnie.
Otumaniona pokierowałam się na miejsce obok Sary.
- no, no,no , co to za flirty z instruktorem.- mówi do mnie pół szeptem
- co? Ja? Nie!
- mhm - robi łobuzarską minę
Niby taka sama ubiorem i fryzurą, a jednak inna charakterem.
- Możemy zmienić temat??
-Tak, oczywiście.- powiedziała rozbawionaSpojrzałam na Lukasa. Czy był ładny??? Cholernie... Miał ma sobie czarne luźne spodnie i czarną bluzę ze skóry. Na szyji było widać kawałek jego tatuażu. Oczy... W nich się bym mogła utopić. Są ciemne i tajemnicze. Usta cienkie i dosyć małe, nie to co moje pełne i duże. Włosy... Chciałabym je dotknąć. Ale stop!!! O czym ja do cholery myślę. Weź się w garść - mówiłam do siebie w myślach. Oderwałam od niego oczy i mój wzrok niestety padł na moją mamę. Była wyprostowana i spieta. Patrzyła tępo na misy zmyślona. Chciało mi się płakać. Dopiero teraz zrozumiałam, że prawdopodobnie jej już nigdy nie zobacze. Łza kręciła się w oku, ale nie pozwalałam jej by wypłynęła. Byłam teraz Nieustraszona i to wystarczajoncy powód bym zaczęła nowe życie w nowej frakcij.
- Idziemy już- szepnęła Sara
Rozejżałam się po hali i faktycznie, wszyscy wychodzili. Ale, nie my. Spojrzałam na Sarę i zauważyłam, że była tak samo zdezorientowana co ja. Kątem oka obserwowałam Lukasa. Był nadzwyczajnie spokojny i rozmawiał spokojnie z kolegą obok. Po kilku minutach gdy wszyscy wyszli. Lukas wstal i machnął ręką, dając znak, że mamy się ruszyć z siedzeń i iść za nim. Lecz zamiast normalnie iść zaczął biec, a za nim reszta załogi. Biegłam z Sarą jako ostatnie i nie przeszkadzało nam to. Po lekkiej wspinaczce na podest torów pociągu Nieustraszonych, byłam okropnie zmęczona. Biegać lubilam, ale w wspinaczce byłam słaba. Czekalismy na pociąg z niecierpliwością. Chciałabym być już w środku. Nagle zza zakrętu uslyszelismy charakterystyczny stukot pociagu. Spojrzałam na stojącą obok mnie Sarę. Była bardzo podekscytowana. Oczy jej błyszczały, a na ustach miała "banana". W pewnej chwili ludzie zaczęli biec. Nie wiem po co biegli, ale posłusznie zrobilam co oni, a Sara chwile jeszcze stała zdziwiona za mną lecz po chwili zaczęła naśladować moje poczynania. Za sobą coraz głośniej zbliżający się transport aż w końcu przejechał obok mnie. Zdziwiona zwolnilam bieg. Czemu się nie zatrzymuje?? Pytalam samą siebie. Zetknęła na resztę i aż wytrzeszczyłam oczy. Oni do niego wskakiwali!! Długo nie czekając zrobilam co inni. Udało mi się wskoczyć do przedostatniego wagonu. Wychylilam się lekko przez otwarte drzwi dużego-srebnego pociągu i zauważyłam jak Sara nie może wskoczyć. Podbieglam szybko do ostatniego przedziału i łapie ją za rękę wciągając ją do wagonu.
- dziekuje- wysapała.
- nie ma za co- wydukałam zdyszana.
Usiadłam na podłodze obok otwartych drzwi wagonu.
- Nie ma czasu na leniuchowanie.
Podniosłam głowę. Nade mną stał nie kto inny jak Lukas.
- Przepraszam- wstałam.
- Dziś jest wasz pierwszy test...
- Test?- Zapytała się niska czarnoskóra dziewczyna o blond włosach co trochę nie współgrało z jej karnacją.
- Zero pytań- spojrzał na nią ostrym jak brzytwa spojrzeniem.
Dziewczyna zwiesiła głowę i już się więcej nie odezwała.
- będzie on polegał na powstrzymaniu lęku.
- Jakiego? - Zapytałam i i zła na siebie samą ugryzłam się w język.
- Lęku przed wysokością.- Olał moje pytanie.
Kilka osób prychnęło z pogardą, a reszta mała przerażenie w oczach. Jaka to będzie wysokość?
Pięćdziesiąt metrów? Sto? Nie wiem, ale wiem, że nie będzie łatwo.
- Wysiadamy- Odezwał się Lukas.
I wyskoczył z pociągu. Przerażona spojrzałam przez drzwi którymi wyleciał.
- No dalej! - usłyszałam jego krzyk i ludzie zaczęli wyskakiwać na bloki, które były oddalone od pociągu z jakieś dwa metry. Spojrzałam w dół i mnie zatkało. Przepaść mała jakieś dwadzieścia, trzydzieści metrów? Wzięłam głęboki oddech i skoczyłam. Upadłam na twrde kamienie i lekko bolały mnie plecy, ale co najważniejsze... To to, że przeżyłam... Wstałam otrzepujac z siebie pył i podbiegłam do grupki ludzi stojącej obok następnej przepaści.
- Niestety, niektórzy zginęli na poczatku...- Lukas spojrzał na tory pociągu- Lecz nie ma co rozpocząć- Klasnął w dłonie.- czas zacząć drugą rundę.