1- MaLou

4.5K 333 78
                                    

Matt na górze^^...zapraszam na rozdział....(*3*).
............................................

Louise Pov

Obudziłem się raczej w dobrym humorze. Promienie słońca oświetlające moją zaspaną i radosną twarz, budzą mnie do życia.

Mieszkam w małym miasteczku Ross. Ciocia postanowiła, że będę się uczył w domu, ze względu na to, iż często choruje. A, a propo choroby to obrzęk gardła nie daje o sobie zapomnieć, ale całe szczęście nie mam zakazu wychodzenia z domu. Przy domu jest bardzo ładny ogródek, ciocia bardzo o niego dba. Mała fontanna, kilka drzew owocowych (wiśniowe i jabłukowe), krzaczki agrestu, malin, grządki truskawek i jakiś warzyw, skoszona trawa, po środku między drzewami średniej wielkości trampolina, bliżej fontanny jakieś rośliny koloru zielonego, mietowego i ciemno-zielonego. Niestety nie znam nazw tych roślin, nie za bardzo interesuje się zielarstwem. Dziś ma przyjść ktoś trochę starszy ode mnie, aby pomóc mi w nauce. Niestety matematyka, chemia, niemiecki zawsze były moją piętą achillesową. Nie mogłem się powstrzymać i zacząłem czytać książkę, której nie zdążyłem wczoraj przeczytać, a czytam bardzo dużo, bo to lubię.

"Ten rozkazujący ton był czymś nowym. Zrozumiałam, że gdy kobieta mówi: "skacz!", wszyscy skaczą niczym koszykarz usiłujący zdobyć trzy punkty".

Trochę dziwne, nie zrozumiałe jak dla mnie. No tak, mój mózg jest chyba trochę ograniczony. No w każdym razie nie wiem.

Zatopiłem się w dalszym czytaniu.

Matt Pov

Było we mnie to samo nieskończone, zachłane...ymm...to wiecie to coś.

Wstałem już wcześnie rano i zjadłem śniadanie, umyłem się, ale nie szykowałem do szkkły, bo są wakacje, tylko szykuje się by kogoś pouczyć matematyki, chemii i niemieckiego. Ja kofam matme i chemię, ale tak za niemiecki...powiem tak...ja i niemiecki się nie lubimy, ale i tak i tak piątkę z tego przedmiotu mam, no może zrobiłem tą piątkę na dobre oczy i wogóle, ale pięć zero jest...ahhhh~.

Wziąłem torbę z książkami i wyszedłem z domu, zostawiając rodziców samych. Tak oni jeszcze śpią, lubią sobie pospać.

***

Po kilku minutach, byłem pod zapisanym adresem. Muszę przyznać się ogród bardzo ładny. Zadzwoniłem i po chwili brama się otworzyła. Podszedłem do drzwi i zapukałem.

Puk. Puk, puk. Puk.

Louise Pov

Szybko czmyknąłem by otworzyć drzwi gościowi. Otwieram drzwi i widzę...super ciacho, ale te okulary. Mogę je mu zdjąć? No chyba, że ma wadę wzroku, ale wyglądają na zerówki.

- Dzień dobry- odezwał się pierwszy. Ten jego subtelny i miękki głos. Stop...czekaj...zachowuje się jak zakochana nastolatka (która wypiła za dużo piwa).

- Hej...wejdz- robię mu przejście, by mógł wejść do środka.

Sam korytarz jest całkiem duży i długi. Po woli wszedł do środka i rozejrzał się chwile i zdjął buty.

- Jestem Matt- wyciągnął do mnie dłoń, a ja ją lekko ścisnąłem.

Matt Pov

-Louise, ale mów mi Lou- słodziak, ale widać, że gadadliwy, ale tez nieśmiały, szczerze mówiąc znam mało takich osób.

Jego dłonie są średniej wielkości i delikatne, zapewne takbjak on. Widać, że ma spuchniete gardło i do tego przyciszony głos. Może by się tak z nim zaprzyjaźnić? Może jest samotny?

My Eyes (yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz