Chris był jakoś dziwnie miły. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam zgadzając się na wspólną podróż...
-Rey?- zapytał chłopak.
-Co?
-Czemu mi ufasz?
-Bo jestem debilką.
Chris zatrzymał się.
-Nie, nie jesteś.
-A skąd ty niby o tym wiesz, co?
-Ymm...Tak mi się wydaje.- mruknął Chris.
***
Wyszliśmy z Jaskini.
-Chris...Gdzie ty w ogóle idziesz?- zapytałam.
-Yyyy...Nie chcę teraz o tym mówić.
I to wydaje mi się podejrzane. Nie chce mi powiedzieć skąd jest oraz gdzie i po co idzie.
On sam w sobie jest podejrzany...Oo jaką cholerę mu zaufałam?!
Nie mogę narażać Kryształu. Jeżeli się spóźnię, Sterin może już go zdobyć.
-Chris, ja już będę iść.
-Ale...-chłopak spuścił głowę.- Twój wybór.
Skręciłam w pierwszą ścieżkę. Chris rozejrzał się i pobiegł przed siebie.
Wróciłam tą samą ścieżką, na "główną" drogę.
Teraz czekała mnie Góra Halfs.
Chciałam zrobić sobie krótką przerwę. Wtedy na niebie pojawiły się błyskawice, z których wyszła dziewczyna.
Czarne włosy, czarne oczy, czarna suknia...Laseia.
I nie miałam co do tego ŻADNYCH wątpliwości.
-Reyla...Jak miło Cię znowu widzieć...- zaczęła dziewczyna, podchodząc do mnie.
Dotknęła moich włosów. Zawsze robiła tak wtedy, gdy się ze mną spotykała.
-Zostaw mnie, Laseia.
-Wybacz.- dziewczyna spuściła głowę.- Szukasz Kryształu Merlins?
Kiwnęłam głową.
-Za późno. Sara właśnie mi go dostarczyła.- uśmiechnęła się szyderczo.
Zamarłam. Jolis już nigdy mi nie zaufa...Ale...ale co miałam zrobić. Sara musiała wyruszyć jakieś trzy dni temu.
A w ogóle...Sara to moja...była najlepsza przyjaciółka. Byłyśmy nierozłączne, dopóki Laseia nie przekupiła jej. No i...dopóki nie okazało się, że Sara jest jej córką.
Laseia urodziła ją podobno w wieku 16 lat. Sara jest teraz w moim wieku czyli ma 17 lat. A Laseia...podobno nie starzeje się z wyglądu, tylko przybywa jej lat. To samo chce zrobić Sarze. Zresztą nie obchodzi mnie, co stanie się tej...już nie powiem.
Na jej imię chce mi się ryczeć. Jednocześnie, nie obchodzi mnie ona. Nie chcę wracać już do naszej przyjaźni. Samej jest mi dobrze...Jak narazie.
Popatrzyła ze złością na dziewczynę stojącą przede mną.
-Ta twoja córka...Jest...-nie dokończyłam.
Po moim policzku spłynęła łza.
-Komuś jest przykro.- powiedziała Laseia i wybuchła śmiechem.
Zniknęła, a wraz z nią, błyskawice.
Zawiodłam...Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie panuję nad sobą.
Wyciągnęłam pistolet i przyłożyłam go sobie do głowy. Co ja robię? Zresztą...
Cała się trzęsłam. Już miałam nacisnąć spust...
-Rey!- usłyszałam dobrze znany mi głos Chris'a.
Nie chciałam zwlekać. Pociągnęłam za spust. Poczułam ból w plecach. Znalazłam się na ziemi. Wszystko wirowało.
-Już w niebie?-zapytałam.
Nagle przed swoją twarzą zobaczyłam twarz Chris'a.
-Rey? Co ty odwalasz?- zapytał chłopak.
Pewnie w ostatniej chwili wtrącił mi broń z ręki.
-Ja...za późno...spóźniłam się...- nie zdążyłam dokończyć.
Chris delikatnie pocałował mnie w policzek.
Co za koleś! Znam go tak około 2 lub 3 godziny.
Popatrzyłam na niego zdumiona.
-Ej...Przystopuj.- mruknęłam.
-Przepraszam. Chyba mnie poniosło.- odpowiedział chłopak. -Zacznijmy od przyjaźni, okej?
-Ok.- mruknął Chris i pomógł mi wstać.
No dobra. Chris jest przystojny, i nie ukrywam, że od kiedy go zobaczyłam, zaczął mi się podobać. Ale to nie powód, żeby się z nim całować.
Wolałabym zacząć od przyjaźni. To i tak dużo, jak na 3 godziny.Sorry, za to, że rozdziały są tak krótkie, ale żeby wam to wynagrodzić postaram się zamieszczać je częściej.
Jak narazie wam się podoba?
♥♥♥

CZYTASZ
Dobre Zło
FantasíaReyla Kroy jest wojowniczką w magicznej krainie, Erilaus. Jest to kraina dobra. Oczywiście jest też Sterin, kraina zła. Obie krainy rywalizują o dziesięć magicznych kryształów. W czasie jednej z podróży, Reyla poznaje Chris'a. Zostają przyjaciółmi...