Rozdział 16

5.8K 577 423
                                    

Louis siedział nad książkami, z palcami wplecionymi w swoje włosy. Od co najmniej dwóch godzin starał się przygotować do zbliżającej się wielkimi krokami końcowej sesji. Nadszedł czerwiec, więc już niedługo oficjalnie skończy studia i rozpocznie życie dorosłego, pracującego człowieka. Właściwie, prowadził takie życie już od kilku lat, ale kiedy ma się papierek w ręku zawsze jest inaczej. W pracy również powodziło mu się coraz lepiej, dostał nawet nowocześniejsze biuro. Wszystko przez to, że jego opowiadanie, które było wydawane z każdym nowym numerem czasopisma, spodobało się czytelnikom. Annie była tym zaskoczona, co nieco uraziło Louisa, bo najwyraźniej nie wierzyła wcześniej w jego zdolności. Cóż, cieszył się, że mógł utrzeć jej nosa. Jak na razie postanowił pisać anonimowo, ale może niedługo pomyśli o ujawnieniu swojego nazwiska. Kto wie, może za jakiś czas dostanie ofertę od jakiegoś wydawnictwa? Może uda mu się napisać książkę, która stanie się popularna i dzięki temu nie będzie musiał już nigdy przejmować się finansami. Chciał, by mu się udało, tym bardziej teraz, kiedy kariera muzyczna Harry'ego ruszyła do przodu. Minęły trzy miesiące od wydania jego pierwszego singla i, tak jak przypuszczał Simon, odniósł on spory sukces. Piosenka przez długi okres czasu zajmowała pierwsze miejsce na przeróżnych listach przebojów. W między czasie trwały również prace nad kolejną piosenką o tytule Strong, którą Harry pisał wraz z Niallem.

A skoro już o nim mowa... Louisowi zdecydowanie nie podobało się, że Harry spędzał tak dużo czasu w towarzystwie tego Irlandczyka, którego nawet nie miał okazji jeszcze poznać. Kiedyś zauważył w telefonie Harry'ego (całkiem przez przypadek, nie żeby tam zaglądał czy coś) jego wspólne zdjęcie z Niallem. Trudno było nie zauważyć, że chłopak do brzydkich nie należał, a to tylko nasiliło obawy Louisa. Postanowił jednak zaufać Harry'emu i pozostać przy tym, że łączą ich czysto zawodowe relacje.

- Puk, puk. - Podniósł głowę, kiedy usłyszał znajomy mu, nieco zachrypnięty, głos. Harry stał w drzwiach z tacą pełną kanapek, truskawek i świeżo wyciśniętym sokiem. - Pomyślałem, że zgłodniałeś. Należy ci się mała przerwa.

- Nie jestem głodny - zamarudził Louis, jednak burczenie w jego brzuchu przeczyło jego słowom. Harry uniósł brwi i uśmiechnął się lekko, kładąc przed nim jedzenie. - Niech ci będzie.

- Mówiłem ci już, że powinieneś jeść regularnie. Niedługo znikniesz - powiedział zmartwionym głosem Harry i usiadł za Louisem, zaczynając masować jego plecy, na co ten cicho zamruczał z przyjemności.

- Bla, bla, bla - bąknął z pełnymi ustami. Harry westchnął, przenosząc palce na kark starszego. Przejeżdżał nimi po delikatnej skórze Louisa, aż w końcu pochylił się i złożył na niej mokry pocałunek.

- Jak dziecko, Louis, jak dziecko.

- Powiedz mi lepiej, o której mam podrzucić cię do studia - upomniał Louis i oparł się o tors swojego chłopaka.

- Ach, właśnie. Nie musisz mnie zawozić, Niall obiecał, że po mnie wpadnie.

Czar prysł. Że też musiał to powiedzieć i zepsuć chwilę, którą oboje mogli spędzić w przyjemnej atmosferze.

- Niall. Rozumiem. - Louis wstał i zostawił na talerzu do połowy zjedzoną kanapkę. Harry zmarszczył brwi i usiadł na brzegu łóżka.

- Coś nie tak? Nie chciałem przeszkadzać ci w nauce.

Louis oparł dłonie na biodrach i przymknął oczy, wzdychając cicho. Może przesadzał, może był zbyt zazdrosny bez żadnego powodu, ale to był Harry. Kiedy chodziło o Harry'ego, wszystko działo się nie tak, jak powinno. Jego serce biło zbyt szybko, jego ręce pociły się, a natłok niepotrzebnych myśli tworzył mętlik w jego głowie. Przyzwyczaił się do obecności bruneta tak bardzo, że jakby nie wyobrażał sobie ewentualnego funkcjonowania bez niego. Nie chciał, by Harry od niego odszedł, a już tym bardziej, by ktoś mu go odebrał.

Graveyard whistling (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz