Rozdział IV

450 23 11
                                    

James zszedł z miotły, odłożył ją i w pelerynie-niewidce pobiegł za dziewczyną. Szedł chwilę przyglądając się jej poranionej twarzy.
Miała kilka rozcięć na policzkach.
Mimo krwawienia Lily się uśmiechała.
Ruszyła korytarzem do PW, a Rozczochraniec poszedł za nią.
Weszła po schodach do dormitorium dziewcząt.
Okularnik zdjął pelerynę i usiadł w wyściełanym fotelu rozmyślając co mogło się przydarzyć jego ukochanej.

Po kilku minutach snucia najgorszych z możliwych sytułacji usłyszał jak ktoś schodzi na dół. Obejrzał się i zobaczył rudowłosą już bez ran i krwi. Pewnie wypiła jakieś eliksiry wzmacniające lub użyła jednego z zaklęć. Przypomniał sobie, że ona powinna być w SS.
Gdy go zobaczyła zamarła.
On podszedł do niej i objął ramieniem.
Wyrwała się. Niczym nie zrażony popchnął ją lekko w plecy i poprowadził na kanapę.
- Nie powinnaś być w Skrzydle Szpitalnym?
- A ty nie powinieneś spać w łóżku?
Patrzył chwilę na dziewczynę po czym zapytał:
- Gdzie byłaś?
- Jak to gdzie?
- Pół dnia cie nie widziałem.
- Bo byłam w SS. Sam mnie tam wysłałeś, idąc na skargę do McGonagall.
Zastanowił się chwilę. On jako jedyny wiedział, że w Skrzydle Szpitalnym to nie była Lily. Bowiem podsłuchał jej rozmowę z niejakim Garym.

Dwa dni później Evans wyszła ze skrzydła szpitalnego i poszła na lekcje.
Mieli zielarstwo. Na dworze było chłodno.
Razem z przyjaciółkami poszła do cieplarni numer 3.
Podczas lekcji przesadzali ordezki zielone.
Rośliny o pomarańczowych łodyżkach i zielonych jasnych kwiatach.
Sok z nich wyciskany wykorzystywany jest w wielu eliksirach.
Kolejne lekcje minęły tak samo jak zawsze.
Następnego dnia sobota.
Lily wstała wcześnie, usiadła wygodnie na łóżku i wzięła pierwszą lepszą książkę. Uwielbiała czytać.
Zagłębiona w lekturze przeleżała tak kilka godzin.
Gdy nadeszła pora na śniadanie wyszykowała się i obudziła współlokatorki co nie bylo łatwe.
Kiedy wszystkie były gotowe zeszły do WS, gdzie rozpoczynała się uczta.
Zasiadły przy stole i nałożły sobie na talerze góry jedzenia. Po paru minutach przyszli Huncwoci, jednak ci nic nie zjedli tylko patrzyli na innych. Kilka minut później w całej sali rozległy się szepty i śmiechy.
Każdy oprócz naszej czwórki rozrabiaków miał jasną nibieską skóre.
Huncwoci zaśmiewali się do łez.
- Potter! Black! Pettigrew! Lupin! - wrzeszczała McGonagall - Szlaban!!!
- Ale pani ptofesor - mówił spokojnie James - skąd pomysł, że to nasza sprawka?
- My nic nie zrobiliśmy - dodał Syriusz z miną niewiniątka.
-TYLKO WY NIE JESTEŚCIE NIEBIESCY - krzyknęła.
- No tak - stwierdził Remus.

W ciągu tego dnia Lily nawrzeszczała na Huncwotów za ten kawał. Farby nie dało sie zmyć. Sama zniknęła po czterech godzinach.

Kolejny dzionek dobiegł końca.
W damskim dormitorium pierwszego roku spały trzy dziewczyny. Czwarta tylko leżała z zamkniętymi oczyma.
Gdy wybiiła w 23:00 Rudowłosa poderwała się z łóżka i wybiegła...

Ranek.
Godzina 7:03.
Lily od dwóch godzin śpi w łóżku.
Trzy minuty temu dzwonił budzik.
Zielonooka przeciągnęła się i poszła obudzić przyjaciółki.
Z Ann nie było większych problemów.
Alicja wogóle nie reagowała, tylko naciągnęła kołdrę po same uszy i spała dalej. Aby ją obudzić blondynka i Ruda musiały ściągnąć z niej kołderkę, co nie było łatwe, bo uparcie się jej trzymała.
Kiedy kołdra wylądowała na ziemi, a Ala zaspana i zła powlokła się do łazienki przeszły do Dorcas. Ta miała kamienny sen i na kompletnie nic nie reagowała.
W końcu Evans wpadła na pomysł.
- Dorcas... Syriusz przyszedł do ciebie i...
Nie dokończyła, bo Meadowes zerwała się z łóżka i poleciała do łazienki.
Reszta dziewczyn zaśmiewała się do łez. Od dawna było wiadome, że Black jej się podoba.
Gdy szatynka wyszła nawrzeszczała na Lily i walnęła ją poduszką.
W ten właśnie sposób rozpętała bitwe na poduszki, do której przyłączyły się także Ann i Alicja.

Na śniadanie przybiegły lekko spóźnione. Szybko zabrały się za pałaszowanie jedzenia.

Pierwszą lekcją była transmutacja.
Profesor McGonagall pokazała im zaklęcie zmieniające zwierzę w puchar na wodę. I kazała wypróbować. Jamesowi udało się za trzecim razem. Zdobył 10 punktów i mógł posiedzieć nic nie robiąc.
Obserwował siedzącą przed nim zielonooką dziewczynę. Jej piękne rude włosy spływały laskadami na plecy. Potter nie odrywał od niej wzroku.

Lily poczuła, że ktoś na nią patrzy.
Obejrzała się i zobaczyła czarnowłosego okularnika przyglądającego się jej.
Posłała mu groźne spojrzenie i odwróciła głowę.
Miała go serdecznie dość. Od początku roku łazi za nią pytając o randkę lub po prostu gapi się gdy tylko przechodzi lub cokolwiek zrobi.
"Niech on da mi wreszcie spokój" - powtarzała w myślach.

Zadzwonił dzwonek.
Wyszli z klasy i skierowali się na następną lekcję. Historia magii była bardzo nudnym przedmiotem. Nauczał jej duch. Profesor Binns (jak źle to przepraszam) na każdych zajęciach zaczynał wywód. Opowiadał swoim monotonnym i usypiającym głosem to o wojnie goplinów z 1457, powstaniu czarnej magii lub zbuntowaniu troli. Uczniowie zasypiali kładąc się na ławkach, rozmawiali z przyjaciółmi, pisali wypracowania z innych przedmiotów lub zajmowali się swoimi sprawami.
W całej klasie notowały tylko dwie osoby. Rudowłosa dziewczyna o zielonym przeszywającym spojrzeniu i niebieskooki blondyn z kilkoma bliznami na twarzy.

***

Dzwonek zabrzmiał dzisiaj już ostatni raz. Uczniowie wyspali się na korytarze i szli do Pokoi Wspólnych, na błonia, a znacznie mniej liczni do biblioteki.

Pewna zielonooka dziewczyna nie czekając na przyjaciół, wyszła z klasyi podążyła ścieżką prowadzącą do Zakazanego Lasu.

Ann, Alicja i Dorcas zaczęły się pakować, gdy wyszły na korytarz zobaczyly tylko rude włosy znikające za zakrętem.
Popatrzyły na siebie i wzruszyły ramionami. W dormitorium się dopytają gdzie jej było tak śpieszno.
- Może ma chłopaka? - zaproponowała Dorcas.
- Nie sądzisz, że by nam o tym powiedziała - stwierdziła Al (Alicja).
- A jeśli ma jakieś problemy? - zamartwiała się Ann.
Dyskutując co mogła oznaczać tak szybka ewakuacja Rudej po lekcjach i dlaczego nic im nie powiedziała, doszły do PW.

LilyEvansxD22

Lily Evans Inna HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz