-Panno Marinette Chang Dupain. - rzekła jedna z wysokich kobiet, która była moją opiekunką. -To już najwyższa pora, abyś wyszła na ludzi. Od poniedziałku idziesz do gimnazjum. Co prawda tylko na rok, ale wszystko inne dowiedziałaś się tutaj.
-Przepraszam bardzo, ale COOOOOO? Co ty sobie wyobrażasz stary babsztylu! Nie spytałaś mnie nawet o zgodę! -Rzekłam oburzonym tonem unosząc się z łóżka.
-Marinette! - Rzekła bardzo rozgniewana. Poprawiła swoją spódnicę. I wyszła. Przy czym mocno trzasnęła drzwiami.
-DRZWI MAJĄ KLAMKĘ STARA WIEDŹMO!
Znów położyłam się energicznie na łóżko. Myślałam jak ja sobie tam poradzę. Wiele rozpieszczonych, chodzących bachorów, które zapewne będą myślały, że choć trochę dorównują moim piętą. Tu się będą mylić... Z nich wszystkich to ja tam będę królową, a nowa szkoła będzie moim nowym królestwem!
Moje niecne plany przerwała mi ponownie nauczycielka. Jednak nie była to ta sama. Była to p. Pierre. Wyglądała jak ogromna gruszka. Była okrągła, gruba i nie miała szyi. Co jak co, ale z nich wszystkich była najgorsza. Darła swoją mordę na każdym kroku, a było ją słychać w całym budynku. Gdy się zbliżała wiało mroźnym chłodem i każdy się jej bał. Nie dość, że bardzo wydzierała mordę to zapach z jej ust był odrażający, niektórzy porównują go nawet do oddechu shrek'a.
Wracając do sytuacji; wpadła do mojego pokoju i jak zwykle wydarła swoją mordę, zresztą było to już tradycją. Zrozumiałam tylko, że za swoje zachowanie KOLEJNY raz, podkreślając KOLEJNY mam zjawić się u dyrektora na tak zwany dywanik. Na początku kiedy ktoś mnie tam wzywał trochę się wstydziłam, ale teraz? Teraz nie ma dnia, żeby mnie tam nie było. Szczerze mówiąc nie dziwie się, że chcą mnie wysłać do prawdziwej, publicznej szkoły.
PUK PUK!!!
-Proszę. - odezwał się jak zwykle Szanowny Pan Dyrektor.
-Przyprowadziłam ją. - teraz rzekła moja ulubiona gruszka.
JĄ? OD KIEDY POZWOLIŁAM JEJ DO MNIE TAK MÓWIĆ? CÓŻ ZA BRAK SZACUNKU.
-Panno...
-Spokojnie nie musi już Pan tego po raz kolejny mówić. - posłałam mu cała czerwona, wściekłe oczko. -Tak wiem jak się nazywam, nie musi mi pan tego codziennie przypominać. -przerwałam mu, wiedziałam, że będę miała przez to przechlapane, ale jak gdy "kłopoty" były moim drugim imieniem.
-Ehm... Tak więc. Omówmy szczegóły dotyczące Twojej edukacji w nowym miejscu. Na miejsce będziesz dostawała się autobusem. Trzy ulice dalej jest Twój najbliższy przystanek. Trafisz do klasy p. Bonnet. Będziesz w klasie humanistycznej. Twoje lekcje codziennie zaczynają się o godzinie 8;00. Myślę, że sobie poradzisz.
I uśmiechnął się bardzo szeroko.
-A ja sądzę, że w ogóle nie powinno mnie tam być - mruknęłam spod nosa, patrząc na podłogę.
-Coś mówiłaś?
-Nie, nie.
I wyszłyśmy.
CZYTASZ
Ma naughty girl |Miraculum|
Teen FictionMarinette ma obecnie 16 lat. Jej matka i ojciec nie żyją od czasu kiedy dziewczyna była w 2 klasie podstawówki. Zmarli w wyniku wypadku samochodowego. Dziewczyna od tamtej pory przebywa w Domu Dziecka. Przez te 8 lat bardzo się zmieniła. Nie była ju...