Część 1

447 32 0
                                    


-No i jesteśmy. - Powiedziała uradowana mama. - Spodoba ci się tutaj, zobaczysz. - Mówiąc to odwróciła się w moją stronę, puściła mi oczko i wysiadła z samochodu. Westchnąłem głośno, po czym usłyszałem pukanie w okno. Odwróciłem wzrok w jego stronę. Mama na migi pokazała, że mam wysiąść i jej pomóc z bagażami. Zrobiłem to, o co mnie poprosiła. Podniosłem dwie wielkie walizki (które ważyły z tonę...) i ruszyłem w stronę nowego domu. Mieszkanie było już urządzone, więc nie musiałem się bawić w wielkie rozpakowywanie. Dużo szpargałów do noszenia nie było, szczerze mówiąc tylko te najpotrzebniejsze, z których korzystamy każdego dnia.

Dziesięć minut później wniosłem osobiste rzeczy do mojego pokoju. Był urządzony dokładnie tak, jak chciałem. Ściany pomalowane na zielony i czekoladowy kolor, a wszystkie meble zrobione z jasnego, brzozowego drewna. Niby byłem zmęczony po prawie pięciogodzinnej podróży, ale nie lubiłem odkładać czegoś na następny dzień. Położyłem walizkę na środku pomieszczenia, a plecak rzuciłem na łóżko. Wyciągnąłem ubrania, po czym włożyłem je do szafy, w której było już ich trochę. Z zaskoczeniem zauważyłem, że rozpakowywanie zajęło mi godzinę. Spojrzałem na drzwi, gdzie wisiał mój mundurek. Czarna koszula i spodnie o dziwnym wzorze,który moja mama nazywa pepitką. Przyjrzałem mu się dokładnie i wzruszyłem ramionami.

-Może być. - Powiedziałem cicho. Wstałem z podłogi i podszedłem do łóżka gdzie leżał mój plecak. Wyjąłem z niego laptopa i słuchawki, a z kieszeni spodni wyjąłem telefon, który położyłem na stoliczku nocnym. Włączyłem komputer, który położyłem na pościeli i wyszedłem z pokoju. Poczłapałem do kuchni, gdzie krzątała się moja mama. Podszedłem do czajnika i wstawiłem wodę na herbatę.

-Rozpakowałeś się już? - Powiedziała do mnie rodzicielka. Nawet nie zauważyłem, kiedy usiadła przy aneksie kuchennym. Uśmiechnęła się do mnie pogodnie i przechyliła lekko głowę w prawo.

-Tak. Dobrze wiesz, że nie lubię odkładać takich rzeczy na następny dzień. - Mówiąc to odwzajemniłem jej uśmiech. - Gdzie jest herbata?

-W szafce nad czajnikiem. - Uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Co jak co, ale ona wiedziała, że herbata jest moją słabością. Jedni wolą ciastka, inni cukierki, a ja właśnie herbatę.

Sięgnąłem do szafki i wybrałem zieloną z mango. Wsypałem trochę do kubka i zalałem wrzątkiem.

-Pomóc ci w czymś? - Zapytałem.

-Nie musisz. Została mi jedna walizka do rozpakowania. Napisz do Xero, że już dojechaliśmy. - Zaśmiała się na widok mojej miny. Cholera!

Wziąłem kubek z herbatą i pognałem na górę. Chłopak pewnie się wkurzy,że nie napisałem do niego wcześniej, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Teraz nie mieszka w domu obok, więc ciężko będzie mu przyjechać tutaj, żeby tylko mi przywalić za moje zapominalstwo.

Zalogowałem się na facebooka. Na szczęście był dostępny.

Do:ShinJi Ho

"Jestem już na miejscu :3"

Od:ShinJi Ho

"Co kurwa tak długo? -_- Wiem matole, że dojechałeś na miejsce godzinę temu. Twoja mama do mnie napisała sms'a."

-Dzięki mamo... - Wymamrotałem pod nosem.

Do:ShinJi Ho

"Oj tam nie fochaj się na mnie."

Od:ShinJi Ho

"..."

Do:ShinJi Ho

"Ych. Dobra w ramach rekompensaty na skypie zrobię aegyo -_-"

Od:ShinJi Ho

"Jak ty mnie dobrze znasz~ Dobra teraz spadaj się wykąpać i spać. Mogę się założyć, że leżysz właśnie na łóżku i starasz się nie usnąć."

-Cholera, on mnie zbyt dobrze zna...

Do:ShinJi Ho

"Ty założyłeś jakąś kamerę w moim pokoju nie?"

Od:ShinJi Ho

"To było raz i zniszczył ją twój kot..."

Do:ShinJi Ho

"...Pieprzony zbok. Dobra idę spać. Branoc Xero <3"

Od:ShinJi Ho

"Branoc <3"

Trzydzieści minut później rzuciłem się na łóżko. Jutro zaczynam zajęcia w szkole i wypadałoby nie wyglądać jak zombie. Sięgnąłem po telefon i nastawiłem budzik na siódmą. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle. W końcu to nie jest jakiś pieprzony amerykański film i bez powodu nie zaczną mnie prześladować. Taką mam nadzieję.


Przewróciłem się na prawy bok i wtuliłem policzek w miękką poduszkę.Zamknąłem oczy i ostatnią rzeczą, którą zobaczyłem była biała jak śnieg czupryna i charakterystyczny uśmiech.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam!

Za wszelkie błędy i ewentualne przesunięcia tekstu bardzo przepraszam. Opowiadanie to pisałam jakiś czas temu, jednak dopiero teraz postanowiłam je udostępnić. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym rozdziałem będzie wam się bardziej podobać c:

Pozdrawiam, Tori.


Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz