Część 5

201 23 0
                                    


3 miesiące później

*

-Wiem moi drodzy, że już za kilka dni rozpoczynają się wakacje. Także w ramach polepszenia waszych ocen dobierzcie się w pary i macie zrobić projekt na temat kultur bądź wiar na świecie. Wybierzcie sobie jedną i dokładnie ją opiszcie. Zaraz puszczę wam kartkę imacie na niej napisać z kim jesteście i na jaki temat robicie projekt. Macie czas do przyszłego poniedziałku. Możecie się spakować.

Odwróciłem się do Hansola i uśmiechnąłem jak debil. Niby znaliśmy się trzy miesiące ale umieliśmy się porozumieć bez słów.

-B-Joo jaką wiarę wybieramy? - Oparł się łokciem o ławkę i spojrzał na listę.

-Jestem za buddyzmem. Albo nie! Hinduizm! Weźmy hinduizm!

-No to wpisuję hinduizm.

Geografia była naszym ostatnim przedmiotem, więc wraz z dzwonkiem wyszliśmy z sali. Był to bardzo słoneczny dzień czerwca i dyrektor był tak wspaniałomyślny, że załatwił nam nowe mundurki: czarne shorty, biała koszula i marynarka, w ukochaną pepitkę. Przynajmniej nie było w nich tak gorąco jak w poprzednim.

-Hansol poczekaj na mnie na zewnątrz, ja muszę jeszcze do szafki skoczyć, zostawić książki.

Wyjąłem kluczyk z plecaka i otworzyłem szafkę, a na ziemię spadł kawałek papieru. Podniosłem go i z zaskoczeniem stwierdziłem, że to był liścik. Rozejrzałem się po korytarzu ale nikogo nie było.Wzruszyłem ramionami i rozwinąłem kawałek papieru.

„Drogi B-Joo.

Wiem, że się nie znamy jednak chciałbym Cię ostrzec. Unikaj Hansola, coś jest z nim nie tak.

Do zobaczenia <3

PS.Ładnie ci w tych loczkach."

Stałem jak wryty. Jakiś zazdrosny zboczuch musiał to pisać.

Zwinąłem kartkę w kulkę i wrzuciłem do kieszeni spodenek. Zamknąłem szafkę na kluczyk i ruszyłem do wyjścia. Przy bramie stał Hansol i zapewne grał w coś na telefonie. Podszedłem do niego.

-Wybacz,że tak długo musiałeś czekać.

I ruszyliśmy w stronę mojego domu. Jak się z czasem okazało, Hansol mieszkał dwie przecznice dalej, więc mogliśmy się nawzajem odprowadzać.

-Dzisiaj mamy czwartek i wypadałoby zacząć robić nasz projekt. Co myślisz o tym, żeby przyjść do mnie w jutro po południu i zostałbyś na noc? - Zagadnął z uśmiechem. Cholera już to musiał wcześniej obmyślić...

-Jestem za. To jutro po szkole wstąpię jeszcze do domu po rzeczy i do ciebie przyjdę. A właśnie. - Rozejrzałem się dyskretnie dookoła, a stalowo-włosy mi się uważnie przyglądał. Wyjąłem karteczkę z kieszeni i podałem chłopakowi. - Znalazłem to w mojej szafce.

Chłopak przeczytał szybko wiadomość i jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił.

-Ufam ci, dlatego ci to pokazuję. Nie mam zamiaru cię unikać. Jesteś dla mnie bardzo ważny i nie zamierzam robić czegoś, co jakiś dziwny typ napisał na kartce papieru. - Położyłem dłoń na jego ramieniu. Chłopak spojrzał na mnie.

-Czy wydawało ci się ostatnio, że ktoś cię śledzi albo obserwuje? - Zapytał z kamiennym wyrazem twarzy. Właśnie doszliśmy do mojego domu.

-Nie sądzę... - Rozejrzałem się po ulicy, gdy spojrzałem na kosz po drugiej stronie ulicy. - Albo i tak. To było raz. W sumie ten sam dzień, w którym się poznaliśmy. Jakiś typ stał po drugiej stronie ulicy, a jak się spojrzałem w jego stronę to odszedł.

Twarz Hansola nie wyrażała kompletnie nic ale w jego oczach widziałem furię. Westchnął głęboko aby się uspokoić.

-Dzisiaj nie wychodź nigdzie, a jeżeli będziesz musiał to do mnie zadzwoń. I nie martw się, jakoś to rozwiążemy. A teraz spadaj do domu. - Puścił do mnie oczko i na pożegnanie poczochrał mnie po afro.


Uśmiechnąłem się na ten gest i kiwnąłem głową na znak zgody. Otworzyłem drzwi i na pożegnanie pomachałem do niego. Wszedłem do mieszkania i przekręciłem klucz w zamku. Idąc do pokoju zahaczyłem o łazienkę i kuchnię, z której wziąłem nektarynkę. Tradycyjnie ułożyłem się na łóżku, włączyłem laptopa i napisałem wiadomość do Xero, gdzie streściłem mu swój dzień.Stwierdziłem, że nie chce mi się siedzieć na internecie, więc sięgnąłem po jakąś książkę z szafy. Może to odciągnie mnie od myśli o tajemniczym wielbicielu, bo ewidentnie ten ktoś nim był. Usiadłem sobie wygodnie na łóżku i oddałem się magicznemu światu. Nim się obejrzałem była już 23. Włożyłem zakładkę do książki i podszedłem do okna, aby je zasłonić, gdy nagle coś mi mignęło po drugiej stronie ulicy. Przyjrzałem się dokładniej ale nic tam nie widziałem. Chwilę później jakiś kot przemknął na posesję sąsiada. Zasłoniłem okno, wyłączyłem światła i z powrotem ułożyłem się na łóżku. Chyba przez tą dzisiejszą sytuację popadłem w paranoję i zaczynam mieć zwidy. Wtuliłem policzek w poduszkę i oddałem się w ręce Morfeusza. 

Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz