Część 2

341 31 2
                                    


"Good luck! Baby, good luck to you...~"

-Ych...- Wyłączyłem alarm i przejechałem dłonią po twarzy. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki, aby wziąłem prysznic. Odkręciłem chłodną wodę i wylałem trochę żelu o zapachu mango na gąbkę. Mój ulubiony.

Po szybkiej kąpieli zarzuciłem na siebie szlafrok i zszedłem na dół. Zaparzyłem sobie kawę, złapałem czekoladowego Grześka i wróciłem z powrotem do pokoju. Zrobiłem zdjęcie nowemu mundurkowi, który wisiał na drzwiach. Rzuciłem się na łóżko i włączyłem internet w telefonie. Wszedłem na instagrama i wstawiłem zdjęcie z podpisem "Nowy początek",  jednocześnie przeżuwając batonika. Przejrzałem jeszcze kilka stron ale nic ciekawego nie znalazłem, więc szybko dopiłem kawę, i patrząc na zegarek stwierdziłem, że wypada zacząć się szykować do wyjścia. Ubrałem się i zapakowałem jakiś brudnopis do plecaka. Przejrzałem się jeszcze w lustrze i poprawiłem kilka niesfornych loków. Oby nauczyciele nie zwrócili uwagi na moje włosy, bo nie mam zamiaru przywracać im naturalnego koloru. Uśmiechnąłem się do swojego odbicia i wyszedłem z domu. Do szkoły miałem dosyć blisko, raptem siedem minut wolnym krokiem. Tak więc nim się obejrzałem stałem już na dziedzińcu, ze szczęką przy ziemi. Budynek nie dość, że był ogromny, to na pewno wart cholernie dużo pieniędzy. Ogarnąłem się i rozejrzałem dookoła. Sami faceci. No nic, płeć piękna mi do szczęścia nie jest potrzebna. Ruszyłem w stronę wejścia i skręciłem w lewą stronę, gdzie znajdował się sekretariat.Zapukałem w drzwi i zajrzałem do środka. Młoda sekretarka siedziała przy biurku i wypełniała jakieś papiery. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się do mnie, zapraszając do środka.

-Dzień dobry. Nazywam się Kim Byung Joo i dzisiaj miałem rozpocząć tutaj naukę. - Powiedziałem z nieśmiałym uśmiechem.

-Ach! Usiądź sobie na kanapie, a ja zaraz przyprowadzę twojego wychowawcę.

Usiadłem na wskazanym miejscu i rozejrzałem się po pomieszczeniu.Sekretariat jak sekretariat. Masa papierzysk, segregatorów i innych pierdół. Chwilę później usłyszałem skrzypienie otwieranych drzwi. Moim oczom ukazała się wspomniana wcześniej sekretarka i wysoki chłopak. Włosy miał przefarbowane na kolor orzecha laskowego i uśmiechał się do mnie radośnie.

-Twój nauczyciel musiał zostać w sali, jednak za chwilę będziesz mieć z nim lekcję. A to twój kolega z klasy. - Ukłoniliśmy się sobie.- Oprowadzi cię po szkole i zaprowadzi na lekcję. Tutaj masz kluczyk do swojej szafki.

Podziękowałem pani sekretarce za fatygę i wyszedłem z nowym kolegą z gabinetu.

-Kim Dong Sung, ale mów mi Gohn. - Wyciągnął dłoń w moją stronę.

-Kim Byung Joo, ale znajomi mówią na mnie B-Joo. - Uścisnąłem jego dłoń. -Co teraz mamy?

-Ja mam trening, a ty biologię. Jak to się stało, że przepisałeś się do naszej szkoły?

-Moja mama dostała awans i musieliśmy się tutaj przeprowadzić. A co trenujesz?

-Pływanie.Szczerze mówiąc to wzbudziłeś w całej szkole dość dużą ilość pogłosek. - Zaśmiał się, a ja patrzyłem na niego z oczami wielkości pięciozłotówek. - Rzadko kiedy przepisuje się tutaj ktoś, a co dopiero w środku roku szkolnego. Piekielnie trudno się tutaj dostać. Oh... Nie wiedziałeś o tym?

-Nie...- Pokiwałem przecząco głową. Nigdy nie byłem najlepszy w klasie, jednak nauka nie sprawiała mi problemu. Miałem dobre stopnie, ale żeby dopiero teraz dowiedzieć się, że chodzi się do jednej z lepszych szkół w mieście?! Wziąłem głęboki oddech i postanowiłem zapytać. - Ale jak to wzbudziłem dużą ilość pogłosek?

-Wyglądasz teraz jak mały osierocony piesek wiesz? - Spojrzał na mnie i poczochrał mnie po głowie, śmiejąc się. Ten gość się bardzo często śmieje. - W naszej szkole szybko roznoszą się plotki. Nie przejmuj się nimi. I voila! Jesteśmy na miejscu, poczekaj chwilę,a ja wejdę do klasy i cię zapowiem.

Kiwnąłem głową na zgodę i zostałem sam na korytarzu. Przygryzłem wargę ze zdenerwowania. To był mój tick nerwowy. Nagle drzwi do sali się otworzyły i zobaczyłem Gohn, który pociągnął mnie za rękę do środka. Popatrzyłem po twarzach nowych kolegów z klasy i stwierdziłem, że nie jest źle.

-Annyeonghaseyo. Nazywam się Kim Byung Joo i właśnie się tutaj przeprowadziłem. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze dogadywać. - I ukłon.

Po sali rozniosły się oklaski i gwizdy. Zdezorientowany spojrzałem na Gohn, który wzruszył ramionami i wyszedł z sali puszczając mi oczko.

-No już cisza! Nie jesteśmy w zoo tylko w szkole. - Powiedział biolog.- Witaj Byung Joo. Usiądź proszę w ostatniej ławce przy oknie i zostań proszę po lekcji. A więc na czym stanęło? Aha, RNA. A więc...

Udałem się na wskazane miejsce. Wyjąłem z plecaka zeszyt i jeszcze raz rozejrzałem się po klasie. Kilka par oczu było zwrócone w moją stronę, więc uśmiechnąłem się i spróbowałem skupić na tym, co profesor mówił. Genetykę zdążyłem omówić w mojej poprzedniej szkole, więc nie miałem problemu ze zrozumieniem o czym mowa.

Mniej więcej w połowie lekcji drzwi do klasy otworzyły się, a po sali rozniósł się przyjemny dla ucha głos.

-Dobry, przepraszam za spóźnienie.

-Hansol to już twoje drugie spóźnienie w tym tygodniu. - Westchnął nauczyciel, patrząc się na swojego ucznia. - Siadaj na miejscu. -Powiedział i pokręcił z rezygnacją głową.

Podniosłem wzrok i zobaczyłem dość wysokiego chłopaka, o włosach w kolorze stali, który patrzył się centralnie na mnie. Szedł wolnym krokiem w kierunku mojej ławki, po czym zajął miejsce obok mnie. Uśmiechnął się i wyciągnął do mnie dłoń.


-Hansol. Ty pewnie jesteś nowy. - Przyglądał mi się uważnie z miłym uśmiechem.

Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz