8."Alan to twój chłopak?"

55 7 0
                                    

Obudziłam się wczesnym rankiem, gdy słońce dopiero wschodziło. Dziwiłam się sama sobie, gdyż byłam wypoczęta.
Nie chciało mi się jeszcze wstawać więc powtórnie włączyłam laptopa z myślą, że zrecenzuje wczoraj przeczytane przeze mnie opowiadanie.

Wzięłam się za to, niecałe dwie godziny później wnosiłam już ostatnie poprawki po czym wysłałam swoją ocene mailem.
Byłam dumna z wykonanej przeze mnie pracy, lepiej bym tego nie napisała, a czy im się to spodoba.. cóż, tego już wiedzieć nie mogę.

Wstałam w końcu, szukając przy okazji telefonu. Musiałam go wczoraj gdzieś położyć i zostawić, nie wiem gdzie jest.

Standardowo wzięłam prysznic i przebrałam się w czarną koszulke i spodnie boyfriendy.
Wróciłam jeszcze do pokoju by pościelić lóżko.
Jak się okazało, mój telefon przez cały ten czas leżał zaplątany w pościeli.

Usiadłam na łóżku postanawiając napisać do Alana.

8:41
Ja: Hej głupku!

Zablokowałam telefon i zeszłam do kuchni by uszykować sobie coś do jedzenia.

Moim śniadaniem okazały się zostać płatki z mlekiem. Zjadłam posiłek i czując w sobie niewykorzystaną energie, przebrałam się w krótkie spodenki i zwykłą, zieloną koszulke.
Pójdę pobiegać.

Złapałam jeszcze słuchawki, a włosy związałam w kucyk.

×××

Przemierzałam ulice Londynu, tak naprawde nie wiedząc, gdzie się znajduje.

To nie jest małe miasteczko, w którym jedyną atrakcją jest pobliskie jezioro.

Myślami w tamtym momencie połączyłam się ze swoją rodzinną miejscowością.

Tamto miejsce kojarzy mi się ze spokojem, brakiem ruchu ulicznego, dość dużą rodziną i szczęśliwym dzieciństwem.
Rodzice dużo dla mnie zrobili, zawsze mnie wspierali.

Przydałoby się ich odwiedzić, za Amandą również się stęskniłam.

Dzisiaj już nie mam czasu, ale jutro się tym zajmę.

W dalszym ciągu biegłam jednym z wielu chodników. Miałam nadzieje na to, że w końcu natrafie na wejście do jakiegoś parku. Tak się nie stało, ale przynajmniej po drodze natrafiłam na siłownie. Był to dość duży budynek pomalowany tak, że rzucał się w oczy.

Przez okna widziałam sporo ludzi podnoszących ciężary, biegających na bieżni i innych, wykonujących ćwiczenia.

Moją uwagę przykuła burza brązowych loków.
Od razu skojarzyły mi się one z Harrym.
Gdy chłopak odwrócił się, mogłam mieć pewność, że to właśnie on.

Lekko speszona spojrzałam w inną strone.
Musiał to zauważyć, bo chwile później wyszedł z siłowni i stanął na przeciwko mnie.

- O kogo ja tu spotykam!- rozłożył ręce z ogromnie szerokim uśmiechem na twarzy. Nie wiem jak on to robi, ale patrząc na niego sama mam ochotę się uśmiechać.
- No cześć Harry, cóż za niespodzianka.- powiedziałam z ironią w głosie po czym zaśmiałam się.
- I jak wasze huśtawki?- zapytał, a ja zdziwiłam się, że w ogóle o tym pamięta.
- Jak najlepiej! Myślę, że dzisiaj są już gotowe.
- Zaprowadzisz mnie tam?
- Ale jakby.. teraz?
- No tak, czemu nie.- uśmiechnął się do mnie po raz kolejny.
- Chętnie, ale zaraz spotykam się z Alanem więc sam rozumiesz, nie mam czasu.
- Oh, Alan to twój chłopak?- pewnie się myle, ale słyszałam nutkę rozczarowania w jego głosie.
- Nie, nie. To mój bliski kolega, znamy się od niedawna.

W tamtym momencie mój telefon zaczął wibrować, więc wyciągnęłam go z kieszeni spodenek.
Miałam ochotę krzyknąć "o wilku mowa" bo Carter ma takie wyczucie czasu.

- Harry, poczekaj chwilke, musze odebrać.

Kliknęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam komórkę do ucha.

- Hej Jenn, gdzie jesteś? Wychodzę już.
- Gdzieś po środku Londynu, ale nieważne. Już wracam do domu, mam nadzieje, że nie będziesz musiał na mnie czekać. Biegne, papapapaa.
- Papapapa, buziaczki.

Rozłączyłam się i poczułam na sobie wzrok bruneta.

- Ah tak, musze lecieć. Nawet nie zorientowałam się, że to już ta godzina.- mówiłam przekładając telefon z jednej ręki do drugiej.
- Dobra, nie będę cię zatrzymywał. Na miejscu tego Alana też bym się niecierpliwił.- czułam, że się rumienie.- Podasz mi tylko swój numer?

Myśląc o mojej wcześniejszej rozmowie z Demi, zrobiłam to o co poprosił, pożegnałam się z nim i zaczęłam biec w kierunku domu.

Myślę, że moja znajomość z Harrym może być ciekawa, wydaje się być świetną osobą.

×××

Będąc już blisko domu, blond czupryna Alana rzuciła mi się w oczy na co uśmiechnęłam się.

Zdyszana przytruchtałam bliżej niego i przywitałam się.

- Hejka, przepraszam cię, naprawde.- czułam się troche jakbym wykorzystywała Alana.
- Ejj, nic się nie stało.- przytulił mnie, jakby wyczuł, że tego potrzebuje.- Pisałem do ciebie, że może będę u ciebie przed czasem, ale nie odpisywałaś, sam zaryzykowałem.

Faktycznie, na telefonie miałam kilka sms'ów, których nie odczytałam.

9:02
Alan: O hej hej x
Alan: będę może nieco przed czasem
Alan: Mogę, prawdaa?

9:58
Alan: Jeeeeeeeeenn!

Zaśmiałam się i troche mi ulżyło. Była dopiero godzina 11:07.

- No dobra, mniejsza o to, musimy jakoś dobrze zagospodarować ten czas.- zaśmiałam się do niego odkluczając dom.
- Zjemy lody?
- Nie dość, że głupi to jeszcze gruby!
- Się miss odezwała, dawaj żarcie!
- W zamrażalce powinny być lody tryskawkowe, możesz nam ukroić. Ja pójdę przebrać się w coś normalnego.

×××

Wchodząc już przebrana do kuchni zdziwił mnie sposób, w który mój towarzysz podał lody.

- O, jesteś. Znalazłem u ciebie jeszcze jakaś czekolade, więc potarłem ją na lody i bitą śmietane.
- Wow, nie wiedziałam, że masz jakieś doświadczenie w kuchni. Przeciętny chłopak nie potrafiłby tego loda pokroić.
- Ma się te styczność ze staruszkami. Ty wiesz ile te babcie mają w sobie wigoru?
- To dobrze, kiedyś wybiore się do nich z tobą.
- Idealnie!
- Wiesz, nie wiem czy powinnam to jeść, przed chwilą biegałam.
- Jedz, nie marudź!- krzynął z lodem w ustach plując przy tym na lade. Jest takim idiotą, przysięgam.

________

Hejka!

Jak cię trzymacie?

Niedługo akcja się MOŻE troche rozkręci, hihi.

A teraz zostaw gwiazdke czy coś o ile ci się rozdział spodobał!

Pij dużo wody, jedz zdrowo (nie to co Jenn)

Miłego dnia/wieczoru/nocy :)

Kocham Was!

Your roommate || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz