Obudziłam się wczesnym rankiem, gdy słońce dopiero wschodziło. Dziwiłam się sama sobie, gdyż byłam wypoczęta.
Nie chciało mi się jeszcze wstawać więc powtórnie włączyłam laptopa z myślą, że zrecenzuje wczoraj przeczytane przeze mnie opowiadanie.Wzięłam się za to, niecałe dwie godziny później wnosiłam już ostatnie poprawki po czym wysłałam swoją ocene mailem.
Byłam dumna z wykonanej przeze mnie pracy, lepiej bym tego nie napisała, a czy im się to spodoba.. cóż, tego już wiedzieć nie mogę.Wstałam w końcu, szukając przy okazji telefonu. Musiałam go wczoraj gdzieś położyć i zostawić, nie wiem gdzie jest.
Standardowo wzięłam prysznic i przebrałam się w czarną koszulke i spodnie boyfriendy.
Wróciłam jeszcze do pokoju by pościelić lóżko.
Jak się okazało, mój telefon przez cały ten czas leżał zaplątany w pościeli.Usiadłam na łóżku postanawiając napisać do Alana.
8:41
Ja: Hej głupku!Zablokowałam telefon i zeszłam do kuchni by uszykować sobie coś do jedzenia.
Moim śniadaniem okazały się zostać płatki z mlekiem. Zjadłam posiłek i czując w sobie niewykorzystaną energie, przebrałam się w krótkie spodenki i zwykłą, zieloną koszulke.
Pójdę pobiegać.Złapałam jeszcze słuchawki, a włosy związałam w kucyk.
×××
Przemierzałam ulice Londynu, tak naprawde nie wiedząc, gdzie się znajduje.
To nie jest małe miasteczko, w którym jedyną atrakcją jest pobliskie jezioro.
Myślami w tamtym momencie połączyłam się ze swoją rodzinną miejscowością.
Tamto miejsce kojarzy mi się ze spokojem, brakiem ruchu ulicznego, dość dużą rodziną i szczęśliwym dzieciństwem.
Rodzice dużo dla mnie zrobili, zawsze mnie wspierali.Przydałoby się ich odwiedzić, za Amandą również się stęskniłam.
Dzisiaj już nie mam czasu, ale jutro się tym zajmę.
W dalszym ciągu biegłam jednym z wielu chodników. Miałam nadzieje na to, że w końcu natrafie na wejście do jakiegoś parku. Tak się nie stało, ale przynajmniej po drodze natrafiłam na siłownie. Był to dość duży budynek pomalowany tak, że rzucał się w oczy.
Przez okna widziałam sporo ludzi podnoszących ciężary, biegających na bieżni i innych, wykonujących ćwiczenia.
Moją uwagę przykuła burza brązowych loków.
Od razu skojarzyły mi się one z Harrym.
Gdy chłopak odwrócił się, mogłam mieć pewność, że to właśnie on.Lekko speszona spojrzałam w inną strone.
Musiał to zauważyć, bo chwile później wyszedł z siłowni i stanął na przeciwko mnie.- O kogo ja tu spotykam!- rozłożył ręce z ogromnie szerokim uśmiechem na twarzy. Nie wiem jak on to robi, ale patrząc na niego sama mam ochotę się uśmiechać.
- No cześć Harry, cóż za niespodzianka.- powiedziałam z ironią w głosie po czym zaśmiałam się.
- I jak wasze huśtawki?- zapytał, a ja zdziwiłam się, że w ogóle o tym pamięta.
- Jak najlepiej! Myślę, że dzisiaj są już gotowe.
- Zaprowadzisz mnie tam?
- Ale jakby.. teraz?
- No tak, czemu nie.- uśmiechnął się do mnie po raz kolejny.
- Chętnie, ale zaraz spotykam się z Alanem więc sam rozumiesz, nie mam czasu.
- Oh, Alan to twój chłopak?- pewnie się myle, ale słyszałam nutkę rozczarowania w jego głosie.
- Nie, nie. To mój bliski kolega, znamy się od niedawna.W tamtym momencie mój telefon zaczął wibrować, więc wyciągnęłam go z kieszeni spodenek.
Miałam ochotę krzyknąć "o wilku mowa" bo Carter ma takie wyczucie czasu.- Harry, poczekaj chwilke, musze odebrać.
Kliknęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam komórkę do ucha.
- Hej Jenn, gdzie jesteś? Wychodzę już.
- Gdzieś po środku Londynu, ale nieważne. Już wracam do domu, mam nadzieje, że nie będziesz musiał na mnie czekać. Biegne, papapapaa.
- Papapapa, buziaczki.Rozłączyłam się i poczułam na sobie wzrok bruneta.
- Ah tak, musze lecieć. Nawet nie zorientowałam się, że to już ta godzina.- mówiłam przekładając telefon z jednej ręki do drugiej.
- Dobra, nie będę cię zatrzymywał. Na miejscu tego Alana też bym się niecierpliwił.- czułam, że się rumienie.- Podasz mi tylko swój numer?Myśląc o mojej wcześniejszej rozmowie z Demi, zrobiłam to o co poprosił, pożegnałam się z nim i zaczęłam biec w kierunku domu.
Myślę, że moja znajomość z Harrym może być ciekawa, wydaje się być świetną osobą.
×××
Będąc już blisko domu, blond czupryna Alana rzuciła mi się w oczy na co uśmiechnęłam się.
Zdyszana przytruchtałam bliżej niego i przywitałam się.
- Hejka, przepraszam cię, naprawde.- czułam się troche jakbym wykorzystywała Alana.
- Ejj, nic się nie stało.- przytulił mnie, jakby wyczuł, że tego potrzebuje.- Pisałem do ciebie, że może będę u ciebie przed czasem, ale nie odpisywałaś, sam zaryzykowałem.Faktycznie, na telefonie miałam kilka sms'ów, których nie odczytałam.
9:02
Alan: O hej hej x
Alan: będę może nieco przed czasem
Alan: Mogę, prawdaa?9:58
Alan: Jeeeeeeeeenn!Zaśmiałam się i troche mi ulżyło. Była dopiero godzina 11:07.
- No dobra, mniejsza o to, musimy jakoś dobrze zagospodarować ten czas.- zaśmiałam się do niego odkluczając dom.
- Zjemy lody?
- Nie dość, że głupi to jeszcze gruby!
- Się miss odezwała, dawaj żarcie!
- W zamrażalce powinny być lody tryskawkowe, możesz nam ukroić. Ja pójdę przebrać się w coś normalnego.×××
Wchodząc już przebrana do kuchni zdziwił mnie sposób, w który mój towarzysz podał lody.
- O, jesteś. Znalazłem u ciebie jeszcze jakaś czekolade, więc potarłem ją na lody i bitą śmietane.
- Wow, nie wiedziałam, że masz jakieś doświadczenie w kuchni. Przeciętny chłopak nie potrafiłby tego loda pokroić.
- Ma się te styczność ze staruszkami. Ty wiesz ile te babcie mają w sobie wigoru?
- To dobrze, kiedyś wybiore się do nich z tobą.
- Idealnie!
- Wiesz, nie wiem czy powinnam to jeść, przed chwilą biegałam.
- Jedz, nie marudź!- krzynął z lodem w ustach plując przy tym na lade. Jest takim idiotą, przysięgam.________
Hejka!
Jak cię trzymacie?
Niedługo akcja się MOŻE troche rozkręci, hihi.
A teraz zostaw gwiazdke czy coś o ile ci się rozdział spodobał!
Pij dużo wody, jedz zdrowo (nie to co Jenn)
Miłego dnia/wieczoru/nocy :)
Kocham Was!
CZYTASZ
Your roommate || H.S
FanfictionJennifer to zwyczajna osiemnastolatka, która po uzyskaniu pełnoletności przeprowadza się do Londynu. Jej domem jest bliźniak, lecz nikt nie zajmuje jego drugiej części. Do pewnego momentu. Któregoś dnia jej sąsiadem zostaje Harry Styles. *** Histor...