9."Tam gdzie pizza, tam i ja"

45 5 0
                                    

Kolejny dzień, rozpoczęty w ten sam sposób, mianowicie w moim łóżku, z którego grzechem jest wychodzić. Niestety, codziennie musze popełniać ten grzech.

Dziś dzień spotkania z rodziną. Ubrałam się w koszule w krate i krótkie jeansowe spodenki z wysokim stanem. Jako buty wybrałam roshe. Włosy związałam w koka i w sumie byłam już gotowa, ale było za wcześnie żeby wyjeżdżać. Zrobiłam jeszcze kreski, a usta pomalowałam jasnoróżową pomadką. W końcu do rąk wzięłam laptopa i zeszłam z nim do kuchni. Tam uszykowałam sobie śniadanie, którym okazała się być szklanka soku jabłkowego i kanapka z serem i sałatą. Spoglądając do lodówki uświadomiłam sobie, że niedługo będzie trzeba wybrać się na zakupy.

Z uszykowanym posiłkiem usiadłam do stołu. W laptopie włączyłam poczte. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedź w sprawie pracy dla mnie została już nadana.

Nie wyobrażacie sobie mojego szczęścia kiedy po otworzeniu wiadomości pierwszym rzucającym się w oczy słowem było "Gratulujemy!".

W dodanym załączniku znajdowała się kolejna praca, czekająca na ocenienie.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy. W końcu mam pracę! Będę mogła sama na siebie zarobić, przy czym odciąże rodziców.

×××

Gdy na zegarze wybiła godzina 11:30 zadzwoniłam po taksówke. Po chwili wyszłam przed dom, zamykając go, a klucze wrzuciłam do torebki.

Żółty samochód zatrzymał się na wjeździe. Wsiadłam do niego, powiedziałam kierowcy dokąd chcę jechać, a ten ruszył. Na miejscu zapłaciłam i dziękując, wyszłam. Znajdowałam się w tak dobrze znanym mi miejscu. Wszystko wyglądało i pachniało tu inaczej.

Podeszłam do drzwi pomarańczowego domu i zadzwoniłam dzwonkiem. Otwarła mi Amanda przy okazji uwieszając mi się na szyi.

- Hej myszko, co tam?- odezwałam się, jeszcze ją ściskając.
- Nic nowego, stęskniłam się za tobą.- W tym momencie uwolniłyśmy się z uścisku, a moja młodsza siostra pobiegła zawołać mamę.

Pomyślałam, że chwile to zajmie więc wyciągnęłam z torebki telefon.

11:18
Nieznany numer: To ja, Harry :)

Od razu zapisałam numer chłopaka w kontaktach, po czym odpisałam.

12:11
Ja: Okej, zapisałam :>
Harry: Jak się masz, Jennifer?
Ja: Właśnie jestem u rodziców, bo jak ci już wspomniałam, wyprowadziłam się ostatnio.
Harry: Też niedługo wprowadzam się do Londynu. Przed chwilą wysłałem ekipe budowlaną na ostatnie poprawki. Myśle, że to kwestia paru dni *-*
Ja: Londyn jest cudowny. Mimo to czasem warto wrócić do rodzinnego miasta. DLATEGO MUSZE KOŃCZYĆ PANIE HARRY.
Harry: Nazywam się Styles x

Słysząc zbliżającą się mamę odłożyłam telefon.

Była w fartychu, a włosy spięte miała jak ostatnio ma w zwyczaju, w warkocza.
Z ogromnym uśmiechem powitała mnie, a mi się aż ciepło zrobiło na sercu. Po chwili wszedł też tata.

- O żesz jasna cholera, miastowa przyjechała, a ja z taką niewyjściową twarzą!- na jego słowa wszyscy się zaśmiali.
- Mogłaś nas uprzedzić, uszykowalibyśmy się jakoś.- mama dorzuciła swoje pięć groszy po czym pobiegła do kuchni przypominając sobie, że zostawiła ziemniaki na gazie.
- Myślę, że tacie twarzy by moje uprzedzanie nie zmieniło, a przecież nie mieszkałam w tym domu osiemnaście lat, żeby teraz czuć się tutaj jak gość.- tata uśmiechnął się.
- Czym przyjechałaś?
- Taksówką.
- O dziewczyno! Musisz zrobić prawo jazdy.
- Chciałabym, ale narazie nie mam na to pieniędzy.
- No to okradnij jakiś bank.- John mówił z taką powagą, że niejedna osoba uwieżyłaby w jego słowa. Ale to był mój tata, wiedziałam, że żartuje. On zawsze żartuje. Żartował nawet gdy spadł z drabiny i złamał noge. Ten facet jest niemożliwy!
- Z pewnością tak zrobie.- widziałam jak mój telefon wibruje na stole od wiadomości, ale nie mogę przecież co chwile go sprawdzać.

Mama podała obiad, a ja uznałam, że to idealna pora by powiadomić ich o moim szczęściu.

- Mamo, tato, siostro..- tutaj zrobiłam pauze chcąc zbudować napięcie.- Mam prace!
- Myślałem, że jesteś w ciąży.- Tata złapał się za serce, czym chciał zakomunikować ulge.
- John!- mama skrzyczała go.
- W sumie to rób tych dzieci ile chcesz i kiedy chcesz. Bylebym tylko nie musiał tego słyszeć, a tym bardziej oglądać.
- Jezu, Jonh!- mama znów krzyknęła, a ja i Amanda zaśmiałyśmy się.
- A gdzie masz te prace?- tata mówił z kawałkiem schabowego w ustach.
- Pracuje, jakby to powiedzieć..
- Pod lampą?- wtrącił się znów, ale czując na sobie gniewne spojrzenie mamy, dodał:- No co!? Każda praca to praca, co nie córciu?
- Pracuje internetowo. Recenzuje książki.
- Widzisz Eva, to też praca.- tata wzruszył ramionami zwracając się do mamy. - Tak w ogóle, to moje ogromne gratulacje Jenn!
- No i moje, jestem bardzo dumna!
- Moje też.- nie mogło zabraknąć w tej rozmowie także Amandy.
- Dziękuje wam bardzo, jesteście kochani.
- To co, może spacer?- zaproponowała mama, na co wszyscy się zgodzili.

×××

Przechadzaliśmy się sadem. Ja zrobiłam Amandzie pare zdjęć, rodzice szli z przodu rozmawiając o pogodzie i kłócąc się o to, czy będzie dziś padać.

Po jakimś czasie wróciliśmy. Pobawiłam się chwile z Amandą, po czym zadzwoniłam po taksówke.

W domu byłam o godzinie 18:45. Pod drugą częścią domu stał bus firmy budowlanej. Nie miałam pojęcia dlaczego, chociaż zapewne niedługo będę czyjąś sąsiadką.

Rozłożyłam się przed telewizorem. W rękę w końcu złapałam telefon.

13:03
Alan: Ale bym oszamał te lody jeszcze raz
Alan: Albo pizze
Alan: O tak, pizza
Alan: chcę pizze

18:49
Ja: A ja chcę spać, bo padam na twarz
Alan: Co takiego robiłaś?????
Ja: Byłam u rodziców.
Alan: To takie męczące?
Ja: Gdy masz taką Amande w rodzinie, która wszędzie ciągnie cię za sobą to tak, uwierz, TAK.
Alan: hahah
Alan: Rozumiem

Postanowiłam zamówić sobie jeszcze pizze, po czym wykąpałam się i przebrałam w piżame. W momencie gdy rozczesywałam włosy, rozległ się dzwonek do drzwi. Zapłaciłam za jedzenie i wróciłam do rozplątywania kołtunów na głowie. Chwile później napisałam do blondaska.

19:14
Ja: Patrz co maaam!
Ja:

19:14Ja: Patrz co maaam!Ja:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alan: Daj mi 5min

Nie wiedziałam o co mu chodzi więc złapałam pierwszy kawałek i włączyłam telewizor.

Nie musiałam długo czekać na kolejny dzwonek do drzwi.
Ociągając się podeszłam do nich i otworzyłam. Stał tam Alan z małą reklamówką.

- Tam gdzie pizza, tam i ja.- rzucił widząc moje zdziwienie.- Zostaje na noc. Wziąłem ze sobą nawet gacie na przebranie.- wskazał na worek w lewej ręce.
- No okej, wchodź. Nie liczyłabym na to, że dostaniesz więcej niż dwa kawałki.
- Może być, kocie.- skoczył na sofe, na co tylko przewróciłam oczami.

_____________

Hej misie!

Jak się podoba?

Lubicie Alana i Harry'ego?

Zostaw po sobie gwiazdke jeśli chcesz, będzie mi bardzo miło.
Możesz też zostawić komentarz

Wyczekujcie kolejnych rozdziałów!

Dbajcie o siebie i pamiętajcie o uśmiechu :)

Kocham Was!

Your roommate || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz