Rozdział V

12 3 0
                                    

Zalogowałem się na swoje rzadko używane konto. Zignorowałem 27 powiadomień. Wpisałem w wyszukiwarkę „Emily McGohan". Wyskoczyły 4 możliwości : z Miami, Chicago, jakiegoś miasteczka ze stanu Indiana i ostatnie z Sacramento. Tak! Niestety, nie było zdjęcia profilowego. W danych były zapisane tylko imię i nazwisko oraz miejsce zamieszkania. Nic więcej. Reszta zablokowana. Westchnąłem zrezygnowany. Ja w sumie też nie udostępniam nic nieznajomym, ale spodziewałem się chociaż zdjęcia.

-Przecież to 15-letnia dziewczyna na litość boską. – szepnąłem do siebie.

Gdybym bardzo chciał, poprosiłbym kogoś o włamanie na jej konto. Tylko, aby zobaczyć zdjęcia czy cokolwiek. Specjaliści mojego szefa od takich spraw doskonale znają się na rzeczy. Czułbym się jednak dziwnie, robiąc coś takiego. Każdy ma jakieś prawo do prywatności. No nic, musiałem odwieść się od tego idiotycznego pomysłu.

Wpisałem jeszcze „Susan McGohan". Tym razem wyskoczyło więcej profili. Drugi z możliwych należał do niej. Od razu poznałem ją po głównym zdjęciu. Miejsce zamieszkania tylko to potwierdziło. Na szczęście ona nie miała nic zablokowanego. Kliknąłem w zdjęcia. Pierwsze zostało dodane nieco ponad 2 lata temu. Prawdopodobnie nie wiedziała wtedy jeszcze o chorobie. W ogóle się nie zmieniła. Szczupła, wysoka, pofarbowana na blond. Ubrana w luźną, białą sukienkę. Pozowała na tle jakiegoś jeziora. W komentarzach zauważyłem serduszko od Mii, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że patrzyłem wcześniej na właściwe konto. Susan wyglądała ładnie i elegancko, nieco dojrzalej. Kolejne zdjęcie ukazywało ją wraz z mężem Frankiem, którego zabiłem. Wydawała się być szczęśliwa. A ja jak ten pojeb, zabrałem jej męża. Cóż, znów zaczynały dręczyć mnie wyrzuty sumienia. Nie wiedziałem kogo, do cholery, zabijam – przypomniałem sobie. Kobieta uśmiechała się łagodnie do obiektywu. Zdjęcie dodała 3 lata temu. Na ostatnim zdjęciu była dziewczyna bardzo podobna do Su. To Mia. W opisie widniało zdanie : „Moja córeczka". Tak, to na pewno ona. Zdjęcie dodano 3 lata temu, więc musiała mieć wtedy jakieś 12 lat. Patrzyłem chwilę na jej twarz, doszukując się podobieństw. Miała ciemne brązowe włosy. Nos, usta, delikatne rysy twarzy takie jak Susan. Oczy mnie zastanowiły. Hipnotyzujące, choć nie tak bardzo jakie będą, gdy dorośnie. Charakterystyczne. Przyciągające uwagę. Błękitne. Z radosnymi iskierkami. Dokładnie takie same oczy jak mojej kilka lat temu zmarłej matki.

Nagle w pokoju rozległ się donośny dźwięk. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to mój nowo kupiony telefon. Szybko rzuciłem się w stronę stolika, gdzie zostawiłem go wcześniej, aby przerwać raniący moje uszy dzwonek.

-Halo?

-To ja. – tak, to był John. – Za pół godziny wyślę ci adres w smsie. Pamiętaj, że będzie dużo osób. Musisz uważać jak jasny chuj. Wiesz jak działać, byle dokładnie. Strzeż się młodych, czasami mają dobrą pamięć na kacu. Możesz zamówić jakieś panie do towarzystwa. Ułatwią ci robotę. Byle tanim kosztem. Facet jest bardzo imprezowy i szybko pijany. Jestem w New Jersey, więc przyjadę potem. – skończył swój monolog. Typowy szefunio. Przekazał co miał przekazać, nie dając mi dojść do słowa i się rozłączył. Wyłączyłem laptopa. Starając się nie zaprzątać sobie głowy sprawą Susan i Mii, zacząłem przygotowywać się do wieczornego wyjścia.

Ubrany w czarne spodnie, czarną koszulkę i skórzaną kurtkę wyszedłem z motelu. Pod kurtką miałem popularnego glocka. Skierowałem się na podaną przez szefa ulicę i ruszyłem prosto do Black & Red . Kto tak idiotycznie nazywa swój lokal? Nie zatrzymywałem się przed budynkiem. Pospieszyłem od razu do baru. Na parkiecie już tańczyły, a raczej wiły się dookoła rur wychudzone plastiki z dużymi cyckami. Większość osób dawno się upiła, chociaż nie dochodziło wpół do 10. Zamówiłem drinka i zacząłem obserwować młodego delikwenta. Wydawał się być pijany jak szpada, ale musiałem jeszcze chwilę odczekać. Pierwotnie miałem zabić go w jego mieszkaniu, jednak strzeżone osiedle utrudniało sprawę. Co innego zatłoczony klub z nachlanymi ludźmi. Usiadłem na wolnym miejscu kanapy obok parkietu. Tuż koło mnie lizała, a raczej pożerała się jakaś para. Zmusili mnie do wstrzymywania odruchu wymiotnego przez kilka długo ciągnących się minut.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 15, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PrzebudzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz