Naszyjnik, ze złotym, średniej wielkości serduszkiem, a po drugiej stronie serduszka widniał wyryty napis ,,Zawsze ufaj swojemu sercu, bo ono nigdy się nie myli''.
Skierowałam się w stronę mojego pokoju, by Sonia wraz z Pawłem nie zauważyli, że z moich oczu zaczęły wypływać słone łzy.
Wchodząc do mojego królestwa, zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko z płaczem. Jeszcze raz czytając wyryty tekst i powtarzając go w myślach, przypomniałam sobie tamtą sytuację z imprezy. Niby serce nigdy się nie myli, a tu proszę,, jak źle wybrało. Eh, mówi się trudno. Trzeba żyć dalej.
Wstałam i przeglądając się w dużym lustrze zawieszonym na ścianie, szeroko otworzyłam oczy, nie wierząc, że poryczałam się, aż tak, że tusz do rzęs zasechł na moich policzkach. Wyglądałam jak panda. Zaczęłam się z tego śmiać, lecz nagle usłyszałam próbę otworzenia drzwi, a potem dźwięk odkluczania zamku w nich. A no tak, przecież Sonia wiedziała, gdzie chowamy wszystkie zapasowe klucze.
Dziewczyna wparowała do mojego pokoju ze strachem wymalowanym na twarzy, lecz po sekundzie zaczęła turlać się po ziemi, trzymając się za brzuch i śmiejąc się, aż jej łzy poleciały.
Zawołała Pawła, a ten przybiegł jak na zawołanie. Mały, cwany uśmieszek wkradł mu się na ten ryj, kiedy spojrzał na mnie i w mgnieniu oka wyjął telefon z kieszeni, robiąc nim zdjęcie i tym samym uciekając.
Pobiegłam do łazienki, aby poprawić swój makijaż. Kiedy już wyglądałam jak człowiek, a nie zwierzę, zeszłam a dół szukając przyjaciela. Okazało się to prostsze niż myślałam.
Ten mały idiota schował się w szafce pod zlewem. Nawet bym nie pomyślała, że tam będzie, no ale jego wkurzający głos wydał go. Podeszłam do szafki i jak piorun trzasnął otworzyłam drzwiczki. Leżał tam Paweł czerwony jak pomidor, albo ze śmiechu, albo z tego, że w tej szafce było duszno.
Jednym, szybkim ruchem zabrałam mu telefon i pobiegłam z nim jak najdalej, aby zdążyć usunąć kompromitujące mnie zdjęcie. Chciałam wyłączyć stronę ze zdjęciami, ale przykuła mnie otwarta strona facebook'a, więc weszłam na nią. No i co się okazało? Wstawił to zdjęcie! No na szczęście jeszcze nie było żadnego like, czy reakcji, więc usunęłam je.
-Nic Ci to nie da.
-A to niby czemu?
-Wstawiłem je na fb.
- To się zdziwisz.
-Czekaj, co?
Zabrał mi swój telefon z rąk i sprawdzając swoją tablice oburzył się.
-Nie trzeba było zostawiać otwartej aplikacji.- Zaśmiałam się z głupoty przyjaciela.- Ale skoro wstawiłeś to czemu się chowałeś?
-Bo nie chcę leżeć w dębowej trumnie parę metrów pod ziemią.
-A no właśnie.
Rzuciłam się na debila, udając, że go duszę, gdy nagle doszedł do nas głos dzwonka do drzwi, a z góry zbiegła Sonia.
-To ten ćwok!
Zaczęła patrzeć na nas jak na idiotów. Wstałam ze cwanym uśmieszkiem.
-Mam zarąbisty pomysł!
Pobiegłam do kuchni po jedno duże wiadro i wróciłam do przyjaciół
-Pójdę do góry i napełnię wiadro zimną wodą, Sonia wygonisz go z drzwi, tak, żeby stanął pod balkonem mojego brata, a ja wyleję wodę, na tą tępą dzidę,a ty Paweł weźmiesz swój telefon i nagrasz to.