{2}

17 1 2
                                    

Ściana z przeraźliwym jękiem się rozsunęła, a moim oczom ukazało się coś na kształt jaskini.
Co to do cholery jest? I gdzie ja jestem?
Jeszcze przez chwilę siedziałam w szafie, w końcu decydując się na wyjście. Ostrożnie postawiłam stopy na zimnym kamieniu i stanęłam pewniej na nogach. Przez chwilę czułam się jak w Narnii. No wiecie: szafa, inny świat... W jaskini panował lekki półmrok, jednak było na tyle jasno, by nie zabić się po drodze.
Dopiero teraz zauważyłam, że po przeciwnej stronie groty znajduje się niewielkie jeziorko, które niknie przy jednej ze ścian.
I ze zdziwieniem zauważyłam, że to właśnie ono jest źródłem światła. Tylko jak..? Błękitna woda lekko jaśniała, dając nieziemski efekt. Aż chciało się w niej zamoczyć nogi.
Odgoniłam tę myśl. Muszę wracać.
Wskoczyłam z powrotem do szafy z nadzieją, że coś się stanie. Ale nie. Szafa, a może raczej winda nadal stała. Niestety, ale chyba jestem zmuszona znowu nacisnąć ten guzik. Nie mało się natrudziłam siłując się z nim, ale w końcu się udało i ściana na powrót się zasunęła. Lekko zatrzęsło i tak jak poprzednio, tylna ściana zaczęła się ruszać. Tym razem w dół. Po chwili wszystko ustało, a guzik odskoczył. Ciekawe, czy w całym domu było słychać, jak ten cały mechanizm działał?
Odczekałam jeszcze kilka chwil, nasłuchując. Żadnych dźwięków. Delikatnie rozsunęłam drzwi szafy i upewniłam się, że jestem sama w pokoju. Po chwili już leżałam na łóżku. Ale przecież na razie nie mogę tutaj zostać. Najciszej jak jest to możliwe, otworzyłam okno i już po chwili siedziałam na parapecie z nogami po drugiej stronie. Na szczęście przy moim oknie rośnie sporych rozmiarów dąb. Zwinnie z niego zeskoczyłam i  gładko wylądowałam na nogach. Ruszyłam w stronę furtki. Chwyciłam za klamkę. Zamknięte. Niemożliwe. Szarpnęłam jeszcze kilka razy. Zamknięte. Na klucz. Cholera.

-Avery! Chodź tu do cholery!

Odwróciłam się w stronę domu i sparaliżowało mnie. Znowu. Ojciec schodził właśnie z werandy z butelką w ręce. Do moich oczu naleciały łzy.

-Tego szukasz?- Pokazał mi pęk kluczy.

Nie przestawał iść w moją stronę. Zaczęłam się cofać, jednak zamknięta furtka mi to uniemożliwiła. W panice rzuciłam się na płot. Z niemałym trudem wdrapałam się na niego. Gdy już byłam na górze, poczułam silne uderzenie w dłoń. Puściłam się więc i twardo wylądowałam po drugiej stronie. Ręka mnie niemiłosiernie piekła. Pijany ojciec roztrzaskał na niej butelkę.

-Wracaj tu dziwko!

Zaczął szperać między kluczami w poszukiwaniu tego z furtki. Nie zwlekając dłużej, puściłam się biegiem w ciemność.

~~~~~¤~~~~~

Usiadłam wyczerpana na ławce w parku. Podkuliłam pod siebie poranione, bose stopy i przyjrzałam się zakrwawionej ręce. Gdzieniegdzie dało się dostrzec połyskujące odłamki butelkowego szkła. Objęłam nogi ramionami i spróbowałam nie myśleć o panującym chłodzie. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciszą. Nie mogę jeszcze wrócić do domu. Bo czeka tam pijany ojciec. A tutaj przynajmniej jestem z dala od ludzi. Poczekam,aż pójdzie spać. O pierwszej wrócę do domu. Spojrzałam z pod przymrużonych powiek na kamienny zegar wiszący na fontannie. Mam jeszcze ponad trzy godziny. Świetnie.
Do mojej głowy zaczęły napływać obrazy z dzieciństwa. Gdy wujek jeszcze żył. Wtedy mama nie piła. Ojciec też. Byliśmy szczęśliwą rodzinką... Potem obrazy stawały się coraz gorsze. Pijany ojciec. Znęcanie się w szkole. Po moich policzkach popłynęły łzy. Nie wiem jak długo płakałam, ale w końcu zegar wybił północ. Nieelegancko pociągnęłam nosem. Łzy nadal płynęły. Nie miałam siły do życia. Często mi przez myśl przebiegało samobójstwo. Ale obiecałam wujkowi,że chodźby nie wiem co, nie zrobię tego. Bo zawsze mi powtarzał,że to będzie niesłuszna ofiara za czyjeś grzechy.
Spazmatycznie się zatrzęsłam.
Nagle poczułam na swojej szyi czyjść ciepły oddech. I głos.

LAST TIMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz