Powoli uniosłam powieki. W pomieszczeniu było ciemno. Zamrugałam kilka razy i przyzwyczaiłam wzrok do ciemności. Przez chwilę musiałam się zastanowić gdzie jestem. Przypomniałam sobie, że Rabel mnie zamknęła w schowku. Powoli uniosłam się na łokciach i roztarłam bolące czoło. Syknęłam, gdy zahaczyłam o ranę. Jęknęłam pod nosem. Podniosłam się na nogi i zachwiałam się. W ostatniej chwili podtrzymałam się ściany i dotarłam do drzwi. Tym razem były otwarte.
~~~~~¤~~~~~
Dwie godziny później już siedziałam w swoim pokoju na łóżku i przetrząsałam plecak w poszukiwaniu księgi. Było już grubo po 20, gdy udało mi się wymknąć z domu. Pobiegłam od razu do parku. Z daleka dostrzegłam fontannę, przy której ostatnio spotkałam Daniela. Usiadłam na tej samej ławce co wtedy. I czekałam. Minęło piętnaście, a potem czterdzieści minut. A jego nadal nie było. Fakt, że się w żaden sposób nie umówiliśmy, ale jednak miałam nadzieję, że się pojawi. Najwidoczniej się myliłam. Z westchnieniem wstałam z ławki i skierowałam się z powrotem do domu. Szłam wolno ze spuszczoną głową i próbowałam odgonić dręczące mnie myśli.
Nie przejmując się szybkim upływem czasu wlekłam się z powrotem do domu. Dotarłam do siebie i weszłam przez furtkę. Potem do pokoju przez okno i pierwsze co zrobiłam, to od razu walnęłam się na łóżko.~~~~~¤~~~~~
Obudziłam się stosunkowo wcześnie. Jak zawsze przygotowałam się do szkoły i z plecakiem zeszłam na dół. Po cichu założyłam buty i zostawiłam rzeczy w przedsionku, aby w sytuacji kryzysowej móc od razu wybiec z domu. Ostrożnie zajrzałam do kuchni. Pusto. Podeszłam więc do lodówki i wyjęłam z niej jogurt. Szybko zjadłam zawartość opakowania i wyrzuciłam plastik do kosza.
-Avery. -Gwałtownie podskoczyłam na dźwięk jego głosu.
Powoli odwróciłam się w jego stronę i nakazałam sobie spokój. Wszystko będzie dobrze,nie zrobi mi krzywdy...
-Co robisz w kuchni?-Wyseplenił.
Był ewidentnie zalany w trupa. Zaczął podchodzić do mnie, lekko się chwiejąc. W panice wycofałam się do blatu. Zaczęłam szukać ręką na blacie czegoś, czym mogłabym się obronić, jednak nic nie znalazłam. Cholera. Cholera, cholera, cholera! Teraz żałowałam, że ostatnio pozmywałam wszystkie naczynia. Za mną była tylko umywalka.
-Zaraz ci pokażę, ty złodziejko!-Krzyknął i zamachnął się na mnie.
Wyrzuciłam przed siebie ręce, żeby się obronić. I nagle, w tym samym czasie kran za mną eksplodował. Woda wystrzeliłam wprost w twarz mojemu ojcu, nawet mnie przy tym nie mocząc. Ale jak?! Przecież ja stałam między kranem a nim! Opuściłam szybko ręce, a woda nagle przestała płynąć. Ojciec upadł na podłogę klnąc jak szewc, a ja w tym czasie popędziłam do wyjścia. Prawa ręka niemiłosiernie mnie piekła, a gdy na nią spojrzałam, prawie dostałam zawału. Znowu ten napis. Eau. Na szczęście chwilę później to zniknęło.
Do szkoły dotarłam w zawrotnym tempie. Wycieńczona usiadłam na schodach przed drzwiami.~~~~~*~~~~~
Pierwsze trzy lekcje minęły mi spokojnie. Później znowu się zaczęło. Rabel chyba zdecydowała się bardziej mi dowalić. Najpierw trochę mnie powyzywała, ale puszczałam to wszystko mimo uszu. Fakt, bolały mnie jej słowa, ale gdybym okazała słabość, jeszcze bardziej by się rozkręciła. Jednak brak reakcji z mojej strony doprowadził ją do szału. Na przerwie na lunch wywaliła mi śmietnik na głowę. Wszyscy ryknęli w śmiech. Jakaś grupka chłopaków przeszła obok mnie, rzucając we mnie śmieciami. Z nimi szedł chłopak, który ostatnio dał mi ubrania z toalety. Jako jedyny się nie śmiał. Spojrzał na mnie.
-Co jest Dan? -Jeden z kumpli zwrócił mu uwagę. -Co się tak na nią lampisz? Czyżbyś gustował w śmieciarzach?
Jego mina stężała. Zakłopotany odwrócił się w stronę przyjaciela.
-Chyba sobie kpisz. -Powiedział, po czym wziął zamach i rzucił we mnie papierkiem po batoniku. Zagryzłam wargi, aby się nie rozpłakać. Podniosłam się z podłogi i pognałam do damskich toalet. Po moich policzkach pociekły łzy. Schowałam się w jednej z kabin i po cichu szlochałam.
Nim,zdążyłam opuścić łazienkę, jakieś dziewczyny do niej weszły. Śmiały się.
-Ale z niej przegryw. -Rzuciła jedna, a inna jej potaknęła.
-Ma za swoje mała suka. -Rzuciła inna.
Poznałam ją po głosie. Rabel. Zacisnęłam ręce w pięści.
-Cyknęłam jej kilka fotek. -Oznajmiła jedna z jej świty.
-Świetnie. Jutro je porozwieszamy po szkole. Ta idiotka spali się ze wstydu. -Zaśmiała się wrednie Rabel.
Złość zaczęła we mnie buzować. Przyszła mi do głowy absurdalna myśl. Załóżmy, że szklanka i dzisiaj kran wybuchnęły przezemnie. Gdy się wkurzyłam. Czy teraz też by to zadziałało? Czy rzeczywiście ja to zrobiłam? Czas się przekonać. Delikatnie uchyliłam drzwi kabiny. Rabel była nachylona nad jednym z nich i poprawiała sobie makijaż. Jej dwie przyjaciółki stały obok i stroiły dziwne miny do lustra. Tak szczerze, wyglądało to idiotycznie.
Skupiłam swój wzrok na kranie i zaczęłam gorączkowo myśleć o wybuchającym kranie. Wyobraziłam sobie, jak woda niszczy ich perfekcyjne makijaże i moczy od stóp do głów. Że strumień jest tak silny, że Rabel zostaje przez niego odrzucona na drzwi kabiny obok.
Zamykam oczy, a wtedy rozlegają się trzy przeraźliwe piski i szum płynącej wody.~~~~~*~~~~~
Postanowiłam odpuścić sobie dwie ostatnie lekcje. Zamiast tego pognałam do domu. Wspięłam się na swoje okno i przerzuciłam nogi do pokoju. Teraz już byłam pewna. To nie mógł być przypadek. Trzeci raz z rzędu.
Wyjęłam ukrytą pod łóżkiem księgę i wskoczyłam do szafy. Miałam nadzieję, że książka pomoże mi cokolwiek zrozumieć.
Zjechałam windą do jaskini i otworzyłam przejście. Chwilę mi zajęło przyzwyczajenie wzroku do delikatnego, jasnego światła. Usiadłam na brzegu i zamoczyłam stopy w ciepłej wodzie. Otworzyłam na kolanach księgę i zaczęłam uważnie przeglądać wszystkie strony. Znowu pusta. Świetnie. Westchnęłam, wstając. Dla rozluźnienia spiętego ciała, postanowiłam trochę popływać. Wyjęłam z szafy strój kąpielowy i ręcznik. Położyłam go na brzegu, a sama powoli, krok po kroku zanurzałam się coraz głębiej. Gdy woda była mi do pasa, nagle straciłam grunt pod nogami. Na kilka sekund zniknęłam pod wodą, niespodziewając się spadku. Szybko jednak otrząsnęłam się z szoku i z powrotem wypłynęłam na powierzchnię. Woda była idealnie ciepła. Przez kilkanaście minut poleżałam na jej powierzchni. Potem kilka razy zanurkowałam i w końcu, wygramoliłam się na brzeg i położyłam zmęczona na ręczniku. Nawet nie wiem kiedy zmorzył mnie sen.
~~~~~*~~~~~
Obudził mnie okropny ból w plecach. Przekręciłam się na bok i omal nie sturlałam się do wody. Szybko podniosłam się na równe nogi i podniosłam ręcznik z zimnego kamienia. Rozmasowałam bolące miejsca i ze zdziwieniem stwierdziłam, że jestem zupełnie sucha. Ile ja spałam? Jaka pora dnia? Cholera, nawet głupiego zegarka nie mam. Postanowiłam zostawić tutaj księgę. Będzie bezpieczniejsza niż na górze.
Gdy tylko znalazłam się w pokoju, ubrałam coś ciepłgo, widząc noc za oknem. Postanowiłam się przejść. Ubrałm bluzę Daniela i wyszłam przez okno. Noc była przyjemnie cicha, nie zagłuszona przez żaden hałas. Skierowałam się do fontanny. Usiadłam na jej brzegu i zanurzyłam dłoń w lodowatej wodzie. Nie wiem co mnie podkusiło, ale postanowiłam jeszcze raz spróbować sztuczkę z wodą. Skupiłam się na nieruchomej tafli i już po chwili woda zaczęła bulgotać. Nie miałam pojęcia, jak to jest możliwe. Jeszcze chwilę posiedziałam i w końcu zdecydowałam się wracać. Zegar na fontannie wskazywał pierwszą w nocy, gdy opuszczałam park. Skierowałam się z powrotem do domu. Gdy znalazłam się na swojej ulicy, dostrzegłam jakiegoś mężczyznę, który przechadzał się w tę i z powrotem. Twarz miał skrytą pod kapturem, a w dłoni trzymał żarzący się papieros. Gdy tylko mnie dostrzegł, wyrzucił skręta i ruszył w moją stronę. Sparaliżowana wrosłam w ziemię i z przerażeniem patrzyłam, jak obcy typ zmierza szybko w moją stronę. Po chwili jednak odetchnęłam z ulgą, rozpoznając sylwetkę.
-Avery! -Krzyknął mężczyzna i prawie biegiem pokonał ostatnie metry.
-Daniel! -Rzuciłam mu się na szyję, omal nas nie wywracając.
-Tęskniłem. -Wyszeptał w moje włosy, mocniej mnie przytulając.

CZYTASZ
LAST TIME
FantasyZ pozoru szczęśliwa i normalna nastolatka, która... Nie! Stop! Lepiej napiszę, jak jest naprawdę. I gdzie tu do cholery jest szczęście? W szkole, gdzie jesteś pośmiewiskiem i totalnym zerem? A może w domu, gdzie boisz się wyjść z własnego pokoju w o...