{1}

27 1 2
                                    

Jakieś trzaski wyrwały mnie z mojego pół-snu. Skuliłam się na łóżku i zacisnęłam ze strachu powieki. W duchu modliłam się, żeby nikt teraz nie wszedł do mojego pokoju. Dlaczego znowu to muszę przeżywać? Czy zbyt mało przeszłam? W pośpiechu ubrałam się i spakowałam plecak. Żeby jak najszybciej z tąd uciec. Po chwili klamka w moich drzwiach gwałtownie opadła. Strach mnie sparaliżował i nie byłam w stanie się ruszyć. Matka powoli wtoczyła się do środka i ciężko opadła na moje łóżko. Zwróciła swój wzrok w moją stronę i po prostu się na mnie gapiła.

-Mamo?-Szepnęłam, a łzy zaczęły się zbierać w moich oczach.

Nie odpowiedziała. Ponowiłam próbę. Nadal nic. Po chwili mój wzrok padł na jej policzek i łzy polały się potokiem z moich oczu. Prawa strona jej twarzy była opuchnięta i zaczerwieniona. Co ten tyran jej zrobił?
Delikatnie położyłam ją na poduszce i przykryłam kołdrą. Poczułam od niej woń alkoholu i skrzywiłam się. Chwyciłam plecak do ręki i po cichu zeszłam do kuchni. Pośpiesznie chwyciłam do ręki jabłko i skierowałam się do wyjścia. Miałam tylko nadzieję, że nie dojdzie do konfrontacji z ojcem.
On w przeciwieństwie do matki był praktycznie zawsze pijany i bez przeszkód potrafił mnie uderzyć. W pośpiechu wybiegłam z domu i udałam się w stronę szkoły. Tak szczerze to nie interesowało mnie, że jest grubo przed siódmą. Zawsze tak wychodziłam z obawy przed ojcem. W pół godziny dotarłam pod szkołę. Jak zawsze skierowałam się do biblioteki i zajęłam się nauką. Mimo bardzo ciężkiej sytuacji w domu udaje mi się utrzymywać dobre stopnie, ponieważ codziennie przed i czasem po zostaję w bibliotece. Nie ma szans, żeby udało mi się uczyć w domu.
Tam staram się tylko nie nawinąć na ojca i po prostu przetrwać. Co nie oznacza, że szkoła jest moją ucieczką. Tutaj codziennie jestem poniżana, wyśmiewana, wytykana. A przedewszystkim jestem dziwolągiem. Dlaczego? Bo nie umiem sobie dać rady z problemami. Ale co mogłam zrobić? Nawet cholerna opieka społeczna ma mnie gdzieś. Nie mówiąc już o dalszej rodzinie, która nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
Zabrałam się za naukę języków. Co zadziwiające, francuski i angielski idą mi całkiem dobrze. W angielskim lepiej umiem się wysłowić, nie muszę zbytnio główkować bo znam więcej słówek. Za to jeżeli chodzi o używanie czasów, to zdecydowanie francuski.
Szybko odrobiłam pracę domową i sięgnęłam po książkę. Czasem marzę, żeby mieć jakieś magiczne zdolności i móc trafić do jakiegoś obozu, jak książkowa bohaterka Kylie Galen. Lub żeby być nadzieją dla ludzkości jak Katniss z Igrzysk Śmierci.

-Bonjour Avery.

Na dźwięk swojego imienia podskoczyłam na krześle. Uniosłam wzrok i ujrzałam bibliotekarkę.

-Dzień dobry pani Sylvio.- Uśmiechnęłam się do niej.

Jest jedyną osobą w tej szkole, która mi nie ubliża. Z pochodzenia jest francuską.więc wtrąca czasem francuskie słówka.

- Co tam czytasz?

- Larista od Melissy Darwood.

- Bon choisi*- posłała mi uśmiech.

Wróciłam do lektury i z przyjemnością dałam się wciągnąć w inny świat.
Dwie godziny minęły jak z bicza strzelił i trzeba było iść na lekcję.
Przygotowałam się psychicznie na nową falę wyzwisk i ruszyłam korytarzem pod swoją klasę.
Skuliłam się pod ścianą i na powrót starałam się skupić na lekturze. Jednak spokój nie mógł trwać długo. Już po chwili zostałam brutalnie kopnięta w brzuch, przez co się wywaliłam.
Przez korytarz przeszła salwa śmiechu.

-Ups, przepraszam! Myślałam, że ktoś worek śmieci zostawił na korytarzu.- Rabel udała zakłopotanie, jednka po chwili zaśmiała się wrednie.

Upokorzona walczyłam ze łzami, które usilnie starały się wydostać na zewnątrz.
Ból rozszedł się po całym brzuchu i jestem pewna, że będę tam miała wielkiego siniaka.
W końcu weszliśmy do klasy. Skierowałam się na tyły. Jednak nie dane mi tam było dojść bez żadnej niespodzianki.
Jakiś chłopak podstawił mi nogę i wylądowałam jak długa między ławkami. Dałam upust łzom i wybiegłam z klasy. Zamknęłam się w toalecie i wybuchnęłam płaczem. Moje ramiona trzęsły się i długo musiałam się uspakajać. Gdy mi się to w końcu udało, była połowa lekcji. Zmusiłam się by opuścić toaletę i iść się szykować na kolejną lekcję. A będzie to wf.
Gdy rozbrzmiał dzwonek na przerwę, ja już byłam ubrana w szatni.
Dziewczyny z mojej klasy wpadły do środka i zaczęły się przebierać w stroje kąpielowe.
O nie... Dzisiaj mamy basen?
Wygrzebałam z mojej szafki jednoczęściowy strój kąpielowy i poszłam do łazienki się przebrać. Swoje ubrania włożyłam do szafki i wyszłam na zbiórkę.

LAST TIMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz