Rozdział 5

4.9K 302 119
                                    

*Marinette*

Obudziłam się koło 10:00. Na stoliku obok mojego szpitalnego łóżka czekały lekarstwa, woda oraz karteczka ,,Zażyj te tabletki jak się obudzisz".

Posłusznie zrobiłam nakazaną mi czynność, pomimo że moje leki były dość duże.

-Cześć! Jak się czujesz? Jesteś głodna? A może chcesz pić? - do sali wparowała Alya.

-Marinette! Wszystko w porządku? Co się stało? - usłyszałam głosy przyjaciół z klasy.

Przyszli wszyscy! No, prawie wszyscy. Nie było księżniczki Chloe i Sabriny.

-Nawet nie wiecie jak się cieszę, że tu jesteście - mówiłam przytulając każdego po kolei.

Odpowiedziałam na nich pytania:

,Dobrze się czuję, nie jestem głodna, nie chcę mi się pić, wszystko okej.'

Znajomi zadawali mi setki pytań, szczególnie o to, co się stało.

Co im miałam powiedzieć?

,,No wiecie, jestem biedronką, Władca Ciem zadał mi i Kotu wiele ran, a ostatni cios był dla mnie bardzo bolesny, dlatego tu trafiłam."

-Nic poważnego - uśmiechnęłam się sztucznie, by nie wzbudzać podejrzeń.

Jej, jestem całkiem niezłą aktorką! Nikt nie zorientował się, że kłamię.

Wszyscy wyszli. Zostałam ja i Alya.

-Ty coś kręcisz. Widzę to, Marinette - odezwała się.

-Bo ja.. yym - zaczęłam bawić się włosami - to...

-Okej, nie chcesz - nie mów. Jak przypomnisz sobie, że jestem twoją przyjaciółką, której możesz zaufać zadzwoń - wstała i odeszła.

Odeszła. Przez tą całą tajemnicę niszczę swoją przyjaźń.

Opadłam ciężko na poduszkę.

-Marinette, idziemy na zmianę opatrunku - powiedział lekarz - dasz radę iść sama?

-Tak, jasne. Poradzę sobie.

*Adrien*

Wciąż nie mogłem uwierzyć w to całe wydarzenie; poznanie prawdy.

-Stary! Ogarnij się, pora odwiedzić twoją dziewczynę! - jęczał Plagg.

Ledwo wstałem z łóżka; pół nocy myślałem o tym, jak powiedzieć Marinette, że to ja jestem Kotem.

Po porannej rutynie zszedłem na śniadanie.

Naleśniki. Może być.

-Masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytał mój tata.

-Pomagam przyjaciółce.

-Co się jej stało?

-Jest w szpitalu. A po za tym dlaczego pytasz? - popatrzyłem na niego.

-Tak po prostu - cisza.

Zamilkł. Po jego oczach i wyrazie twarzy widać było, że czymś się martwi. Chciałem zapytać, ale odpowiedź byłaby wymijająca.

Postanowiłem więc odpowiedzieć milczeniem. To chyba najlepsze rozwiązanie jeśli chodziło o Gabriela Agresta.

*Marinette*

Bardzo nudziło mi się po zmianie opatrunku, dlatego zaczęłam czytać książkę ,,Szczęściarz" Nicholasa Sparksa.

-Leżąc nocą w łóżku, patrzyła w sufit i pytała samą siebie: Co ja właściwie sobie wyobrażam? - nie wiedząc czemu ten fragment przeczytałam głośno.

Miraculous: MasquerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz