Uwaga! Tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Może lepiej przy tym nic nie jeść XD
Zapraszam do czytania :3_________________________________________
- Pamiętam wszystko co mi zrobiłeś. To jak przychodziłeś do mnie każdej nocy i dotykałeś w ten brudny dla dziecka sposób, to jak kazałeś dotykać siebie, całować, a potem nawet oddać się tobie. Pamiętam to. - mówiłem krążąc naokoło krzesła, na którym obecnie przywiązany siedział mój ojciec. Osoba która zniszczyła mi życie i doprowadziła do próby samobójstwa. Co prawda po tym matka mnie zabrała, ale ja go odnalazłem. Po tych wszystkich latach odnalazłem go tylko po to, żeby się zemścić. - Myślałeś, że mogłeś robić ze mną co ci się podoba. Popatrz jakie zrządzenie losu. Teraz role się odwróciły i to ja mogę zrobić co tylko zechcę. - ciągnąłem dalej podchodząc do stołu na którym wcześniej poukładałem potrzebne mi rzeczy. Teraz sięgnąłem po pierwszą z nich, a był to mały, ale niesamowicie ostry nóż. - Powiedz tatusiu, boisz się? - zapytałem, z miną szaleńca latając ostrzem przy jego twarzy. Specjalnie nie zakneblowałem mu wcześniej ust tylko po to, żeby słyszeć jego błaganie abym przestał. Takie samo błaganie jakie wydobywało się z moich ust gdy byłem mały.
- Kyu.. nie bądź niemądry. - wyszeptał przerażony. - Odłóż to i uwolnij tatę. - dodał, a we mnie się aż zagotowało.
- Tatę? - spytałem kpiąco. - Nie jesteś moim tatą. Tata nigdy by mnie nie skrzywdził, a ty to zrobiłeś wielokrotnie. - syknąłem i przejechałem ostrzem po jego nagiej klatce piersiowej. Na twarzy malował mi się sadystyczny uśmiech. Powiększał się wraz z rozcięciem na jego obleśnej skórze.
- Kyu.. proszę, przestań. - był taki żałosny w tamtej chwili, że aż go posłuchałem. Oderwałem nóż od jego klatki piersiowej i spojrzałem na niego niewinnie.
- Nie spodobała się zabawa? A to dziwne. Jakoś jak mnie tak dotykałeś tymi łapami, które powinienem ci odciąć to było dobrze. - powiedziałem i oddaliłem się od niego na chwilę. Zaczął coś do mnie mówić, ale nie słuchałem zajęty wybieraniem nożyc ogrodowych. To wielki dylemat wybrać odpowiednie, gdy leży przed tobą pięć par i każde inne pod względem wielkości. W końcu się zdecydowałem na jedne z najmniejszych i na powrót do niego podszedłem.
- Oh zamknij się już. - rozkazałem widząc, że nadal coś do mnie kwika. - Jak myślisz, co mam zamiar z nimi zrobić hmm? - dopytałem po czym złapałem jednego z palców jego lewej dłoni. Tą dłonią dotykał kiedyś mojego członka.
- Kyu nie-aaaaaaa! - wydarł się gdy zatrzasnąłem nożyce, a palec potoczył się po ziemi. Krew zaczęła bryzgać, ale nawet się nią nie przejąłem.
- Ojojoj, ale nabrudziłeś. - powiedziałem spokojnie nic sobie nie robiąc z jego wrzasku. Podniosłem odcięty palec i przystawiłem mu go pod nos. - Taki... Taki był, jak pierwszy raz go złapałeś. - mówiłem mając na myśli swoje przyrodzenie. Pierwszy raz dotknął je w ten sposób, gdy miałem pięć lat. - Jesteś żałosny. - skwitowałem jego krzyk i płacz. - Nie bądź baba. Tak do mnie mówiłeś za każdym razem, gdy płakałem podczas twoich wizyt. - uciąłem kolejne dwa palce. - No popatrz. Trzy już za nami. Zostały dwa. - mój głos cały cen czas był niesamowicie opanowany, ale co tu się dziwić, ja już nie mam uczuć. Przez niego. Przez tego potwora. - przyspieszmy to trochę. - szepnąłem mu do ucha i sięgnąłem po większe nożyce, którymi bez mrugnięcia okiem odciąłem mu nadgarstek. Krew bryzgała już na wszystkie strony, a mój 'tatuś' wydzierał się wniebogłosy. Zaczęło mnie to denerwować, więc wziąłem ów nadgarstek i wsadziłem mu do ust.
- Mam nadzieję, że smakuje. - powiedziałem gdy jego krzyki zostały stłumione. - Co by tu teraz 'dotknąć'? - spytałem. Nie oczekiwałem odpowiedzi, bo i tak bym jej nie uzyskał. Po prostu złapałem za skalpel i zacząłem nim pisać na jego torsie i rękach słowo 'potwór' pozostawiając na jego skórze krwawe napisy. Gdy już mi się to znudziło odrzuciłem narzędzie i widząc, że zaczyna odpływać szybko złapałem za sekator i dokończyłem dzieło.
- A teraz gwóźdź programu moi mili. - powiedziałem do niewidzialnej publiczności. - teraz będziemy mogli podziwiać rodowe klejnoty. - dodałem i za jednym razem odciąłem mu jądra i penisa. Uśmiechnąłem się widząc jego nasienie i krew skapujące na podłogę. Wiedziałem, że już nie żyje dlatego ze smutną minką odszedłem do drzwi. Tam zrzuciłem z siebie zakrwawiony kombinezon i buty po czym opuściłem tamto pomieszczenie. Podszedłem do wiadra wody gdzie zmyłem krew pozostałą na mnie. Następnie wziąłem kanister benzyny i pięknie go rozlałem. Wychodząc ze składziku na zadupiu odpaliłem zapałkę i podpaliłem kawałek materiału wyrzucając go za siebie i zamykając drzwi.
- Smaż się w piekle.. tatusiu. Odkupiłeś swoje winy. - rzekłem jeszcze na odchodne i zacząłem wędrówkę do auta stojącego kilometr od 'ogniska'. Będąc już w środku pojazdu złapałem telefon i wybrałem odpowiedni numer.
- Zhoumi kochanie.. wyrwałem się wcześniej z pracy. Będę na obiad. - powiedziałem do swojego kochanka odpalając samochód.
'Rozdział przeszłości w końcu zamknięty.'
