Już zawsze będziesz moim snem (HanChul)

81 7 0
                                    

Od odejścia Hangenga z zespołu minęło już sporo czasu. Wszystkim było z tego powodu ciężko, ale każdy jakoś dawał radę. Jedynym wyjątkiem był Heechul. Zachowywał się jak nie on. Nie był już tak wredny i zadziorny jak zawsze. Nie wychodził z pokoju kiedy nie musiał. Mało rozmawiał z kimkolwiek. Dopuszczał do siebie jedynie Hae. Na koncertach przy balladach zdarzało mu się płakać. Jednym słowem był załamany. Kolejny już wieczór spędzał w swoim pokoju nie mając zamiaru wychodzić. Reszta zespołu doskonale go rozumiała, a jednocześnie miała tego dość. Gdy ten jak co dzień siedział na parapecie i spoglądał za okno ktoś zapukał do jego drzwi.

- Hyung mogę? - głowa Hae wśliznęła się do środka.

- Wejdź. - odparł starszy odrywając wzrok od widoku i przenosząc go w stronę młodszego. - Znowu kazali ci mnie sprawdzać? - zapytał gdy tylko drzwi się zamknęły.

- Oni się o ciebie martwią Hyung. Ja też. - Hae podszedł do parapetu.

- Powiedz im, że nie muszą. Już nic sobie nie zrobię. - wrócił do oglądania ludzi z góry.

- To nawet nie o to chodzi. Wyjdź do nas czasem. Ja wiem, że ci ciężko, ale kilka słów to nic takiego. - Hae patrzył na niego smutno.

- Ja tak nie mogę. Nie mogę się zachowywać jakby go nie było. Do teraz się łudzę, że wróci i znowu się uśmiechnie mówiąc łamanym koreańskim. Wyczekuję tego codziennie. Co noc mam koszmary. Budzę się zapłakany. To.. po prostu boli. - zakończył wycierając łzy spływające po policzkach.

Hae od tak po prostu przytulił go i pozwolił płakać co też starszy uczynił. Wtulił się w niego i pociągał od czasu do czasu nosem. Po pół godziny dopiero się pozbierał i odsunął od Hae.

- Hyung nie płacz.. wyglądasz wtedy jak nie ty. - otarł mu mokre policzki.

- Dzięki młody. - potargał mu włosy i wstał żeby zapalić światło. - O kurwa.. trochę się zapuściłem. - powiedział spoglądając we własne odbicie. Miał włosy w nieładzie i dwudniowy zarost. Uroki urlopu.

- Nie jest tak źle. Wyglądasz nawet przystojniej i dojrzalej... Nie oznacza to oczywiście, że masz tak zostać. - dodał od razu widząc zainteresowanie na twarzy Hee.

Następnego dnia stało się coś nieoczekiwanego. W całym dormie zwykle hałaśliwym zapadła grobowa cisza.

- No co się patrzycie jak na ducha. Przecież chcieliście żebym wyszedł to jestem. - powiedział w końcu Hee zirytowany tą całą ciszą.

- Chcesz coś do jedzenia? Marnie wyglądasz. - pierwszy otrząsnął się Ryeo. Hee nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo młodszego już nie było. Westchnął tylko i rozsiadł się pomiędzy innymi.

Po pewnym czasie wszyscy wrócili do normalności jedynie Hae siedział cicho z wielkim uśmiechem patrząc się na Kociowładnego.

- I co się gapisz głupia Rybo? - warknął na niego w końcu. Hae wtedy ocknął się wreszcie mrugając wielkimi ślepiami. Kiedy już do niego dotarło, że to do niego mówi wstał i przez pół kanapy i wszystkie osoby na niej siedzące przebiegł tylko po to żeby wpakować się na kolana Eunhyuka.

- Hae nie zachowuj się jak dziecko. - powiedział zgniatany obecnie raper. Mimo to przytulił do siebie drugie ciało i zaśmiał się patrząc w te wielkie ciemne oczy.

- Ale.. Heechul hyung mówi, że jestem głupią rybą, a ja nic nie zrobiłem. - poskarżył się.

- Mój ty biedaku... - palnął Kyu robiąc tak głupią minę, że wszyscy w tym samym momencie wybuchli gromkim śmiechem. Tylko Teukki pod uśmiechem Heechula zobaczył smutek. Rozumiał go doskonale i nie wiedział jak mam mu pomóc. Mimo wszystko cieszył się, że ten postanowił w końcu się przełamać i wyjść z pokoju.

Mijały dni, a może nawet tygodnie. Nikt nie miał czasu na sprawdzanie daty. Ciągłe występy, kolejne wywiady i gromadzące się z każdą chwilą oferty całkowicie wykańczały. Nie wiedzieć nawet kiedy zawitał listopad i liście zaczęły spadać z drzew. Potem szybko spadł śnieg i wszystko wydawało się szare i wybrakowane. Jedyną osobą, która cały czas miała energię i coraz bardziej się uśmiechała był Hae. Nie było jeszcze nawet grudnia, a on już ubierał choinkę nie zwracając uwagi na głupie teksty rzucane ze strony zmęczonych i poirytowanych przyjaciół.

- Nawet w święta nie pozwolą nam być z rodziną, bo wymyślili sobie program telewizyjny. Zamiast siedzieć z najbliższymi to my będziemy uśmiechać się do kamery. - marudził lider robiąc piątą już kawę.

- Nie narzekaj.. Zawsze mogło być gorzej. - próbował pocieszyć go na daremno Yesung.

- Nie denerwuj proszę. Jestem tak zmęczony, że nie wiem co mówię, a nie chcę niczego żałować. - ostrzegł chcąc wziąć łyk gorzkiego napoju. Już prawie się napił kiedy kubek zabrał mu Siwon i wylał całą jego zawartość do zlewu.

- Jesteś uzależniony. - powiedział z poważną miną. - Zamiast to pić idź po prostu spać. Nie ma już dziś nic w grafiku możesz spać. - dodał i nie zważając na protesty najstarszego pociągnął go do jego pokoju. Wyszedł stamtąd po pięciu minutach z lekkim uśmiechem.

- Z trudem, ale poszedł spać. - powiedział zadowolony. - Ja też idę i wam radzę to samo. - zwrócił się do pozostałych i sam poszedł do siebie.

W przeciągu godziny cały dorm pogrążył się w ciszy i ciemności. Jedynie z pokoju Heechula i Sungmina słychać było zduszony szloch.

Grudzień jak i święta przyszły stosunkowo szybko. Wszystko nie wiadomo kiedy minęło jak za jednym mrugnięciem. Nadszedł też występ w telewizji. Wszyscy uśmiechali się do kamery, śpiewali kolędy... Świetnie się bawili. Bynajmniej na zewnątrz. W środku każdy żałował, że nie może być w tej chwili z rodziną. Po godzinie dwudziestej drugiej byli już wolni i niesamowicie wyczerpani. Jadąc autem przysypiali i marzyli jedynie o ciepłych łóżkach. Do głowy żadnemu nie przyszło, żeby dzwonić do rodziców Gdy tylko przekroczyli próg dormu wszyscy zgodnie osądzili, że idą spać. Jedynie Donghae zabłądził w pokoju Eunhyuka, a Sungmin w pokoju Ryeowooka.

Heechul na wyczucie z zamkniętymi oczami trafił do swojego pokoju. Nie zapalając nawet światła wszedł do swojego łóżka i przykrył się kołdrą. Już zasypiał kiedy ktoś pogłaskał go po policzku. Zaskoczony otworzył oczy i to co ujrzał sprawiło, że w jego oczach znowu zabłysnęły łzy. Nie wiedział w którym momencie się podniósł i wtulił z utęsknieniem w drugie ciało.

- Tak tęskniłem. - powiedział pozwalając łzą spływać po policzkach.

- Ja też. - wyszeptał Hangeng przyciągając do siebie bliżej trzęsącego się Heechula.

- Dlaczego.. Jak się tu znalazłeś? - zapytał drżącym z niedowierzania głosem.

- To jest teraz mało ważne. Najważniejsze, że mogę cię przytulić. - powiedział i pocałował go w policzek.

Nic już więcej nie powiedzieli. Po prostu położyli się wtuleni w siebie i pogrążyli w pierwszym od dawna spokojnym śnie.

Następnego dnia Heechul obudził się sam w łóżku. Przestraszony, że może tylko mu się przyśniło zdarzenie z poprzedniej nocy zaczął szukać czegokolwiek co by temu zaprzeczało. Kiedy jednak dojrzał na szafce nocnej naszyjnik oraz mały liścik. Szybko podszedł do łóżka i delikatnie podniósł obie rzeczy jakby się miały zaraz rozpaść. Delikatny uśmiech sam wpłynął na jego usta. Otworzył liścik, w którym starannym pismem chińskim zapisane było pięć słów.

"Już zawsze będziesz moim snem"

W tym momencie do Heechula dotarło, że to już na prawdę koniec. Mimo wszystko czuł się jakiś taki lekki. Założył naszyjnik i wyszedł do salonu gdzie zebrała się już reszta zespołu. Leeteuk akurat włączył telewizor. Gdy na ekranie pojawiło się imię byłego członka zespołu wszyscy umilkli.

- Wszystkich fanów zespołu Super Junior zaskoczyło nagłe pojawienie się na lotnisku Gimpo byłego członka Hanegenga. Najprawdopodobniej spędził święta w Korei i obecnie wraca do Chin.

W tym momencie Hee chrząknął zwracając na siebie uwagę. Został obdarzony wystraszonymi spojrzeniami kolegów z zespołu.

- No już nie patrzcie tak po mnie. Nic mi się nie stanie. Pogodziłem się z jego odejściem. Zostanie on jedynie moim snem.

One shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz