2.Przeszłość

127 6 0
                                    


*Dwa dni później* Kira*

Cholera, wszystko mnie boli. Yghhh... mam zmienione ubrania.... oni chyba mnie nie....

Chyba nie, bo mam na sobie moją bieliznę... w sumie aby założyć mi te bandaże musieli mi zdjąć bluzkę...Ciekawe na co im ja jestem. Pewnie Liam już się o mnie martwi. Mój kochany Liam . Ponownie się położyłam i zatonęłam w swoich myślach. Tsa.. nieźle mnie poturbowali, ale co dziwniejsze dokładnie mnie opatrzyli i te warunki nie są takie złe.

Przynajmniej mogę się ruszać. Ten łańcuch jest dość długi. No dobra. Jak mogę uciec. Zsunęłam głowę pod łóżko licząc na to  że znajdę coś czym będę mogła otworzyć ten zamek od zaczepów do łańcuchów. MAM! sprężyna wystająca od materaca może się nada. Nadal zwisając głową w dół szukałam czegoś innego. Położyłam sprężynę na łóżku a obok jeszcze jedną. Nic więcej nie mogłam znaleźć ale szukałam.

- Za dobry zamek jak na otwieranie sprężyną.- Usłyszałam męski donośny głos.

Po chwili sparaliżowania próbując wyjąć głowę uderzyłam się o deskę i cicho jęknęłam. Siadając na materacu i trzymając rękę przy miejscu na głowie gdzie się walnęłam spojrzałam na faceta w progu.

- Może sprężyna jest nienajlepsza, ale szansa zawsze jest- odpowiedziałam dosyć pewnie w kierunku mężczyzny.

- Widzę, że już lepiej się czujesz

- Źle się czuję, ale zawsze mogłoby być gorzej.

Facet po chwili wyszedł za drzwi  i przyniósł sobie jakieś metalowe krzesełko. Przysunął je dość blisko łóżka na którym siedziałam i po chwili ciszy zaczął:

-Jak masz na imię?

- Skoro mnie porwałeś to raczej takie rzeczy powinieneś wiedzieć,  przynajmniej moim zdaniem

- Wiem o tobie bardzo dużo, ale twojego imienia nigdzie nie mogłem się dopatrzeć.

- Jeżeli ty mi się przedstawisz to ja tobie również.

Chłopak po chwili zamyślenia. Spojrzał się na mnie i się uśmiechnął. Podszedł bliżej mnie, wyciągnął rękę

-Skoro tak .... Nazywam się James Kromwel, z zawodu policjant, z zamiłowania motocyklista.

Zaśmiałam się przyjaźnie i podałam mu rękę.

- W takim razie Panie policjancie,  Kira Ravari, z zawodu zabójca, z zamiłowania tancerka.

James ponownie usiadł na krześle.

- Nieźle mnie poturbowaliście- powiedziałam aby utrzymać rozmowę

-Heh, owszem ty naszego człowieka również postrzeliłaś

- Tego dzieciaka?

- Tak, ale on słonko jest starszy od ciebie- uśmiechnął się chytrze i ze śmiechu

- Tak, ale nie jest doświadczony. Oszczędziłam szczeniakowi życie, co rzadko się zdarza.

Na twarzy "Jamesa" ( o ile tak ma na imię) pojawiło się zamyślenie i ździwienie. Chyba mu się wydawało że miał szczęście, a a nie łaskę.

- Czyli mogłaś go zabić, ale nie chciałaś?

- Tak w skrócie.

-Tak jak podejrzewałem....- znowu się zamyślił

-Mimo iż jak pewnie wiesz jestem płatną zabójczynią to nie zabijam na oślep. Tego młodzika powinnam zabić, biorąc pod uwagę, że brał no i bierze udział w moim porwaniu, ale jest tak niedoświadczony że nie mógł wyrządzić mi krzwywdy.

Płatna zabójczyniWhere stories live. Discover now