3.Ckliwe spotkanie

52 5 0
                                    

*Kira*

*3 godziny później*

Jakiś dźwięk mnie zbudził ,ale nie zwróciłam na to uwagi. Pewnie jakieś auto przejechało czy coś... Nadal niespokojny sen i skrzyp drzwi. Drzwi się uchyliły i jakiś  człowiek stał w progu trzymając broń skierowaną do mnie. Niestety u Liam'a nie zdążyłam schować jakieś broni. Siedzę na łóżku patrząc na broń. Już chciałam uskoczyć pod łóżku ale w tym momencie usłyszałam głos jak widać mężczyzny.

-Nie ruszaj się....- powiedział spokojnym tonem....

-Czego chcesz? Najwyraźniej nie zabić, skoro jeszcze żyję 

-Pogadać..

Ździwiłam się, ale od razu się wyprostowałam. Próbowałam wytężyć wzrok aby zauważyć coś w tej ciemnośći.

W tym momencie ostre światło lampy się zapaliło. Jak widać mężczyzna skorzystał z włącznika.

Skuliłam się . Poraziło mnie światło i nie mogłam się przyzwyczaić. Mimo iż próbowałam, otworzyć oczy to samoistnie się zamykały. Już byłam  trochę zaniepokojona, bo nie z mogłam zauważyć tego faceta gdzie jest.

-Spokojnie...- powiedział facet widząc moje zaniepokojenie. Po chwili gdy przyzwyczaiłam się do światła popatrzyłam w stronę mężczyzny. To to..... James... to ten durny glina...znowu...

-Czego znowu chcesz ode mnie glino?- patrząc na pistolet trochę się bałam. Mimo wszystko bałam się tego człowieka. To on popsuł mi całe życie. To on ze swoim kumplem zabił ojca. Glina...

-Chce porozmawiać. Nie przyszedłem tu aby cię skrzywdzić. Nie ruszaj się z tego miejsca to nikomu krzywda się nie stanie- powiedział pewnym tonem głosu nie spuszczając spluwy

- Jeśli chcesz TYLKO rozmawiać to bez tego pistoletu.

Mężczyzna spojrzał się na mnie to na pistolet. Zamyślił się przez chwilę. Schował pistolet do swojej kieszeni.

- Schowałem, tyle powinno ci wystarczyć, bo nie pozbędę się go.

-No dobra, ale nadal jak na rozmowę to nie jest to fair, bo ja broni od ręką nie mam.

- Gdybyś ty miała w tym momencie broń to już leżałbym w kałuży krwi na podłodze.

Spojrzałam na niego i się zamyśliłam. W końcu miał racje. Gdybym miała teraz broń zemściłabym się za to co mi zrobił. Cholera, gnojek  jeden. Nie mogę nic wykombinować bo jeden mój niewłaściwy ruch i  będzie miał w rękach ponownie broń. Ja to mam pecha. Ciekawe czego ode mnie chce. Nie rozumiem. Tu mnie porywają, tu wypuszczają a znowu przychodzą. Idioci, a nie gliny. Jak ja ich kurwa nienawidzę.

Coś wyjmuje z torby. Po chwili wyciąga laptopa. Przesuwa  go w moim kierunku i zsuwa po podłodze. Niewiele jednak szurnął go z miejsca.

-Weź go....

-Emmm

-Dopóki  będziesz robiła co mówię to nic ci nie zrobię....

Zsuwam z siebie kołdre. Wstaje. Cóż bardzo dziwnie się na mnie gapi. Ta, przecież jestem w samej koszulce i majtkach, czego spodziewać się po mężczyźnie.

-Tylko mnie nie zgwałć po drodze tym wzrokiem...- powiedziałam. Jedyne co zrobił to uśmiechnął się i ponownie wskazał na komputer. Poszłam w jego kierunku , schyliłam się po laptopa, ale go nie wzięłam. Szybkim ruchem kopnęłam go w twarz. On nie mogąc się otrząsnąć ponownie dostał ode mnie w mordę. Przewaliłam go na podłogę. Myślałam, że już zdążył zemdleć, ale jak już przechodziłam obok niego złapał mnie za nogę i runęłam na podłogę. Przewrócił mnie na plecy i usiadł mi na brzuchu. Uderzył mnie kilka razy w twarz. Przytrzymując moje ręce jedną dłonią, drugą sięgnął do swojej kieszeni po pistolet . Zaczęłam się szamotać, ale jak obolała 17-latka ze wzrostem 160 i wagą 45kg ma powalić 100kilogramowego mężczyznę ze wzrostu 185? No ni jak. Wziął do ręki broń i przytrzymał przy mojej skroni.

Płatna zabójczyniWhere stories live. Discover now