Serio? Teraz, kiedy dodałam jeden niepotrzebny rozdział nr 2.5, przypomniało mi się, że faktycznie miałam jeszcze jedno przemyślenie? Ja pierdolę. Ale do rzeczy.
Dzisiaj zobaczyłam w lodówce lody "Bel Canto". Oczywiście był w nich jakiś koperek czy inne gówno, ale nie o to chodzi.
Po jakiego chuja nazywać lody "Bel Canto"?! Kurwa jaki to ma sens? Co bel canto ma wspólnego z lodami? Co jebany styl i technika wokalna włoskiej opery ma wspólnego z lodami?! Ja rozumiem, że fajna nazwa, brzmi ładnie i tak "włosko", ale no kurwa jasna. Po co nazywać tak jebane LODY?!